[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Interesowali się tylko rozwiązaniem ograniczonych zadań,stawianych im przez partię i rząd, walką przeciw odchyleniom politycznym i swym własnymdobrobytem.Do ludzi takich należał Makedon.Jak jednak dostał się tutaj? Dotychczas nie spotykałem wwięzieniu ludzi tego typu.Nawet prowokator Rożanski był innym człowiekiem.Rożanski załamał się istał się narzędziem czekistów ze słabości.Lecz w głębi serca na pewno nienawidził Stalina.Ideehumanizmu, o które walczy socjalizm, nigdy nie były mu obce.Inni, których spotkałem w więzieniu,byli albo przypadkowymi ofiarami, jak Reibisch, albo ludzmi, jak mienszewik Raszkow, polskikomunista Bondarenko i stary socjalrewolucjonista, którego nazwisko wypadło mi z pamięci.Byli oniwszyscy bojownikami o wolność, gardzącymi uciskiem.Makedon musiał się dostać w tryby tejmaszyny przez przeoczenie.Aresztowanie ludzi takich jak on było z punktu widzenia Stalina bezsensu.Sądząc z jego predyspozycji psychicznej, nie powinien był siedzieć w celi, lecz za biurkiemsędziego śledczego.Nie rozumiałem wtedy mechanizmu werbunku.Nie wiedziałem jeszcze, że podówczas gepiści bezwyboru aresztowali każdego, kogo inny aresztowany wymienił jako kontrrewolucyjnego wspólnika.Wkilka miesięcy pózniej tysiące Makedonów pojawiły się w celach.Przybywali ze wszystkich instytucjiZwiązku Sowieckiego.W końcu przybywali nawet z szeregów NKWD.Niemal wszyscy nasi sędziowieśledczy zostali w roku 1938 zaaresztowani.Aparat NKWD w połowie roku 1939 nie był w niczympodobny do tego, który w roku 1936 rozpoczął wielką czystkę.Najwyżej 10 procent dawnychczekistów pozostało na swych posterunkach.Inni znikli.Część z nich siedziała w naszych celach.Ichmiejsce w aparacie NKWD zajęli młodzi komsomolcy.Opanowali oni bardzo szybko rzemiosłoucisku.Makedon bronił polityki Stalina i konieczności masowych aresztowań.Jeśli był przy tym więcej niżjeden świadek, bronił jej do skrajności.W jego rozumieniu wszyscy siedzący w celi byli z góry winni,tylko on sam był niewinny, aresztowany przez pomyłkę.Początkowo oburzała mnie ta tępota.Pózniejzrozumiałem, że postawę tę dyktowały mu względy ostrożności.Makedon obawiał się nie tylkotowarzyszy celi jako świadków mogących go obciążyć za nieostrożne słowa, był ponadto przekonany,że w celi wmontowany jest aparat podsłuchowy.W pół roku pózniej byliśmy sami w celi, a onnabrał już do mnie zaufania zaciągnął mnie do kąta i ujawnił szeptem swe prawdziwe poglądy.Dowiedziałem się wtedy ku memu zdziwieniu, że także te podpory reżymu stalinowskiego zdawałysobie sprawę, iż są wykonawcami zbrodniczej polityki.Wierzyłem dotąd, że ludzie ci są tylko tępi iwykonują ślepo poruczone im zadanie, bez skrupułów i bez namysłu.Potajemne rozmowy zMakedonem wyprowadziły mnie z błędu.Aparatczycy stalinowscy równie dobrze wiedzieli, co robią,jak hitlerowscy esesmani.Nie chcieli się nad tym zastanawiać, wiedzieli bowiem, że wszelkie wahaniegrozi im niebezpieczeństwem.Gdy szał masowych aresztowań zataczał coraz szersze kręgi i zabierałniezliczone ofiary także spośród ich szeregów, zwrócili się z psychologicznej konieczności przeciwkodyktatorowi.Nie dlatego, że zapędził do więzień niewinne miliony, lecz że zachwiał ich własną, do tejpory spokojną, egzystencją.Wielka czystka Aleksander Weissberg-CybulskiSierpień dobiegał końca.Od dawna już nie miałem wiadomości z Brechałowki.Nikogo niewzywano na przesłuchanie.I wtedy zabrali Makedona.Powrócił po trzech dniach.Wyglądał znużony,spędził w Brechałowce trzy dni, nie wołany do sędziego śledczego.Nie chciał od razu mówić.Pochwili przysiadł się do mnie na łóżko i powiedział szeptem: Aleksandrze Siemionowiczu, zle się dzieje. Co takiego? Nie można w Brechałowce spać po nocach.Słyszy się wciąż krzyk bitych kobiet. To przecież niemożliwe! Dowiaduję się o tym po raz pierwszy. Dzieje się to całymi nocami, do szóstej rano.Zatykałem sobie uszy chlebem. No, tak, ale dlaczego tylko kobiety? Biją także mężczyzn, ale mężczyzni nie krzyczą tak przerazliwie. Ale kiedy się to zaczęło? Dawniej o czymś podobnym nigdy nie słyszano! Ludzie w Brechałowce mówią, że zaczęło się przed dwoma tygodniami.Wczoraj przyjechałktoś z Moskwy.Frołow.Ma tu zeznawać przeciw Dubowojowi.Powiedział, że w Moskwie zaczęli bićw tym samym czasie, 18 sierpnia.Zdaje się więc, że był to rozkaz centralny. Nie mogę w to uwierzyć.Czy widziałeś kogoś pobitego? Niejednego.Całe mnóstwo.Wczoraj rano przynieśli jednego do Brechałowki.Nie mógł jużchodzić. Może jesteś prowokatorem i chcesz mnie nastraszyć? Paszoł k jobanoj matieri, myślisz, że chcę cię nabrać? Dowiesz się sam, gdy przyjdzie pora.Nie mogłem mu uwierzyć.Wiedziałem, że GPU stosuje w wypadkach wyjątkowych torturyfizyczne.Rożanski opowiadał mi jednak, że w każdym poszczególnym wypadku musi być specjalnepozwolenie naczelnika obwodowego NKWD.Natomiast Makedon opowiadał, że teraz biję się niemalco drugiego. Aleksandrze Siemionowiczu, nie możesz sobie wyobrazić, jak wygląda w Brechałowce.Co nocyczeka w piwnicy kilkuset ludzi.Większość to nowo aresztowani, przychodzą wprost z ulicy dopiwnicy, nie zatrzymując się przedtem w celi.Opowiadają fantastyczne rzeczy.W każdym domu jestcodziennie NKWD.Ludzie śpią ubrani i mają w pogotowiu swoje pakunki.Każdy ma przygotowanyworek z sucharami.Nikt nie wie, dlaczego aresztują sąsiadów, ale każdy czeka na swoją kolej.Nietylko komuniści, ale i Bogu ducha winni bezpartyjni. GPU chyba zwariowało.Jak się to skończy? Nie mów tak głośno.Tu ściany mają uszy.I nie prowokuj mnie do takich rozmów.GPU wie, corobi.Zawsze, gdy Makedon przez chwilę mówił szczerze, ogarniało go potem przerażenie.Bał się, że goprzy jakiejś okazji zdradzę&Nasza cela położona była na czwartym piętrze.Przed nami mały dziedziniec, na którym więzniowieodbywali swoje spacery.Chodzili wkoło jeden za drugim.Z naszego okna mogliśmy obserwować tylkoWielka czystka Aleksander Weissberg-Cybulskiprzeciwległy koniec koła.Pomimo to udało się nam stwierdzić liczebność każdej celi z osobna.Naturalnie wyglądanie przez okno było surowo wzbronione.Złapany na tym szedł do karceru.Wsierpniu 1937 roku byliśmy przez tydzień czy dwa sami z Makedonem w celi.Pewnego przedpołudnia Makedon czuwał przy judaszu, a ja wyglądałem przez okno.Narazzauważyłem człowieka, którego chód zwrócił moją uwagę.Tak chodził tylko Marcel.Nie mogłemdostrzec jego twarzy.Głowę miał, jak my wszyscy, gładko wygoloną.Ubranie i sandały mogły byćjego. Makedon, myślę, że na dole jest Marcel, mój najlepszy przyjaciel. Wmawiasz tylko sobie.Nie możesz go z tak wysoka rozpoznać. Jestem pewny, że to on.Tylko on tak chodzi.Makedon usłyszał kroki strażnika.Odszedłem od okna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]