[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Franz Josef Strauss ani razu nie zniży się do tego, aby odpowiedzieć choć poczęści na niejednokrotnie ostre krytyki personalne.Ustępuje z rządu wprowadzającna swój ministerialny fotel Kai-Uwe von Hasseła, który ku zdumieniu wielkiej częścispołeczeństwa staje się jak najgorętszym orędownikiem myśliwca łatwej śmierci.Afera z zachodnioniemieckim samolotem zatacza jednak coraz szersze kręgi.Wykracza poza obszar Republiki Federalnej Niemiec i staje się przedmiotemzainteresowania nawet na arenie międzynarodowej.Koncern Lockheed zostajezaatakowany z najgrozniejszej dla siebie strony.Amerykański świat biznesu żądawyjaśnień.Oczywiście to, że w katastrofach masowo giną ludzie, dla bossówwielkiego interesu jest sprawą marginalną, którą w normalnych warunkach niezawracano by sobie głowy.Ważniejszy jest inny motyw.Produkt Lockheeda mógłpoderwać zaufanie do wyrobów made in USA na rynkach światowych, a to groziłobypoważnymi konsekwencjami dla całego amerykańskiego przemysłu.Wznosząca sięfala krytyki w Stanach Zjednoczonych zmusza menażerów Lockheeda do zajęciastanowiska.Wiceprezes Kotchian zwołuje w tej sprawie specjalną konferencjęprasową.No i tu kolejna niespodzianka.- Nasz koncern - informuje rzeczowo Kotchian - sprzedał Republice FederalnejNiemiec 96 Starfighterów wykonanych w całości w naszych zakładach.Ponadtosprzedaliśmy również dokumentację licencyjną obejmującą prawie cały samolot zmałym wyjątkiem dotyczącym jedynie niektórych bardziej złożonych systemówelektronicznych.Analogiczną dokumentację sprzedaliśmy Holandii, Belgii i Włochom.Na 700 Starfighterów zamówionych przez Luftwaffe poszczególne kraje miaływykonać: Republika Federalna Niemiec - 210, Holandia 255, Belgia - 89.Włochy -50.Wyprodukowane więc przez nas maszyny stanowią znikomy procent.O co więcchodzi? Przecież seria katastrof przypada na okres, kiedy to do jednostek Luftwaffezaczęły napływać Starfightery produkcji zachodnioeuropejskiej.Czy możemyodpowiadać za złą jakość samolotów, za kiepską kontrolę w wytwórniach, za błędywynikające z niedostatecznego opanowania technologii?Piłeczka została zręcznie odbita.Tym bardziej że na wspomnianej konferencjinie padło ani jedno słowo o błędzie podstawowym, czyli samej koncepcji adaptacjimyśliwca defensywnego na samolot wielozadaniowy.Aby definitywnie przeciąć wszystkie te niepotrzebne dyskusje, głos zabierzesam zastępca sekretarza stanu do spraw obrony i niekwestionowany autorytet wsprawach wojskowych - Kuss.Ta niezwykle charakterystyczna argumentacja, którąza pośrednictwem telewizji usłyszały miliony Amerykanów, na pewno warta jestprzytoczenia.- W ciągu ostatnich czterech lat - przypomina Kuss - Stany Zjednoczoneotrzymały od swoich sojuszników zamówienia wojskowe na sumę dziewięciumiliardów dolarów.Dla amerykańskich robotników stanowi to odpowiednik milionadwustu tysięcy godzin pracy.Nasze wpływy gotówkowe z tego tytułu wyniosły jużprzeszło pięć miliardów dolarów.Przewiduję, że w ciągu najbliższych dziesięciu latnasi sojusznicy z NATO zakupią w Stanach Zjednoczonych sprzęt wojskowy wartościco najmniej piętnastu miliardów dolarów.Ponieważ sojusznicy ci wykorzystująponadto amerykańskie licencje, zyski z tych operacji będą jeszcze większe.Weksporcie broni zaangażowana jest produkcja czterdziestu tysięcy firmamerykańskich w pięćdziesięciu stanach i tysiąc siedmiuset miastach.Jest rzeczą niezwykle charakterystyczną, że identycznym argumentemposłużył się, broniąc koncepcji dalszej produkcji Starfighterów, następca Straussa nafotelu ministra obrony, Kai-Uwe von Hassel.- Filie amerykańskich firm zatrudniają miejscowych robotników.Musimykupować sprzęt amerykański, w przeciwnym bowiem razie tysiące naszychrobotników straci pracę.A więc po prostu troska o robotnika.Argument ten należy do najczęściejużywanych przez międzynarodówkę wielkiego kapitału.I to przy każdej nadarzającejsię okazji.Stanowi bardzo wygodny parawan, za którym można się schronić przedtymi, którzy chcieliby na przykład podyskutować na temat podziału zysków.Wróćmy jednak do Republiki Federalnej Niemiec.W lutym 1966 roku, kiedyprzynajmniej na polu propagandowym wydawało się już, że sytuacja w jakimśstopniu została uspokojona, wybucha kolejny skandal.Prasa publikuje list otwartybyłego szefa sztabu generalnego, Josefa Webera, w którym domaga się onpociągnięcia do odpowiedzialności karnej byłego ministra obrony Franza JosefaStraussa.Pułkownik Weber zarzuca swemu ministrowi popełnienie trzechpospolitych przestępstw: umyś1nego zabójstwa, naruszenia obowiązkówprzełożonego, sprzeniewierzenia.Mało tego, w piśmie do prokuratury generalnejpułkownik Weber zobowiązuje się udowodnić przed sądem przedstawione zarzuty, ito w sposób nie podlegający żadnej dyskusji.Tym razem afery nie da się już wyciszyć mimo, że machina propagandowaStraussa robi, co może, kwestionując nawet stan zdrowia psychicznego byłego szefasztabu generalnego.Ponadto jest jeszcze jeden problem.Strauss jest jednak zbytwybitną postacią polityczną, by można go było tak po prostu postawić przedprokuratorem.Zapada decyzja o zwołaniu w Bundestagu publicznej debaty na tematStarfighterów.Do debaty dochodzi na początku marca.W tym dniu, ku zupełnemuzaskoczeniu organizatorów, parlament zachodnioniemiecki miał niecodziennychgości.W lożach dla publiczności, obok wystrojonych w galowe mundury generałów iwyższych oficerów Bundeswehry, niespodziewanie pojawiły się kobiety w skromnychczarnych sukniach.Wdowy po pilotach poległych w katastrofach.Atmosfera jest wyjątkowo napięta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]