[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Dwa razy się zaręczyłam.– Powiedziała to obojętnie, jakbychodziło o kupienie dwóch bochenków chleba w sklepiku osiedlowym, poczym wyrwała mu różowe cudo i wsadziła je na głowę.– Jeszcze jakieśpytania?-Dlaczego nic z tego nie wyszło? Dwa razy?Sam nie wiedział, co chce usłyszeć.Że to przezniego? Że kochała go i żaden inny mężczyzna nie mógł się z nimrównać? To byłby koszmar dla jego sumienia, gdyby jej w ten sposóbspaprał życie.-Naprawdę chcesz wiedzieć?-Inaczej bym nie pytał.-W obu wypadkach, i z Averym, i z Burtonem było tak, żeTL Rpomyliłam czułość i serdeczną przyjaźń z miłością.A ja chcę małżeństwa zmiłości.Miłości, która wszystko może i wszystko pokona, miłości na śmierći życie.Parsknął szyderczo, a ona uśmiechnęła się z politowaniem.– Niech zgadnę.Nie wierzysz w miłość.–Aha.Nie istnieje.–Widziałam ją na własne oczy.Wierz mi, mylisz się.Niech mówi, co chce.On doświadczył czegoś wręcz odwrotnego:pamiętał to gorzkie nienawistne uczucie, które łączyło jego rodziców, i ażsię wzdrygnął na myśl o podobnych emocjach.76-Opowiadali ci przyjaciele? Dobre ciocie? Ludziom tylko tak sięwydaje, sprzedają innym głodne kawałki o szczęściu we dwoje, ale zazamkniętymi drzwiami stwarzają piekło sobie i swoim bliskim.– Urwał,uświadamiając sobie, że wyraźna gorycz jego słów stanowi wskazówkę, iżmówi z doświadczenia.Mieli rozmawiać o niej, nie o nim.-Nigdy nie opowiadasz o przeszłości – zauważyła.-Przeszłość to przeszłość.Nie ma co się nad nią rozwodzić.–Wyprzedził ją i ruszył pod górę szybkim krokiem.-Moi rodzice stworzyli idealne małżeństwo – wyjaśniła trochęzasapana, usiłując nie pozostać w tyle.-Przez całe życie byli w sobie zakochani, wszystko robili razem.Też tego chcę.-Powodzenia.– Gadanina o małżeństwie była równie nieznośnajak myśl o tych dwóch palantach, Averym i Burtonie, którzy omal się zKristi nie ożenili.-A co z tobą? TL R-Co ze mną?-Była w ciągu tych ośmiu lat jakaś dziewczyna?-Nie.-Szkoda.– Zabrzmiało to podejrzanie radośnie.-Cieszy cię to?-To nie moja sprawa – wycofała się pospiesznie.–Założę się, że byłabyś zazdrosna, gdyby się okazało, że był ktośtaki.–Dobrze wiesz, że się w tobie kochałam.Chcesz mi tymwykluwać oczy? – zapytała ze złością.77–Oj, przepraszam, to tylko żart.–Cały ty: kawalarz, że boki zrywać.Ruszyła do przodu, najwyraźniej wściekła.Trudno zrozumieć kobiety.Ni stąd, ni z owąd się obrażają.Gdyby ichzadanie konkursowe nie polegało na zdobyciu szczytu i odtańczeniu na nim.tańca zwycięstwa, chętnie by zawrócił do obozowiska.Rozważał właśnie, czy nie oddać zwycięstwa w tym konkursiewalkowerem, gdy powietrze przeszył krzyk, a jego czarująca i irytującatowarzyszka upadła na ziemię.–Krissie! – Zrzucił plecak i w paru susach pokonał dzielącą ichodległość.– Poczekaj, pomogę ci.–Nie ruszaj! – wrzasnęła, gdy spróbował ją podnieść.–Co boli? Kolano?–Kostka – syknęła przez zęby.–Muszę ją obejrzeć.–Jesteś domorosłym lekarzem?–Możesz mnie nazywać doktorem Malone.Co.TL RWskazała na miejsce, gdzie noga zaczynała puchnąć.Delikatnieobmacał staw, patrząc na jej reakcję.–Spróbuj obciągnąć palce.Poruszaj stopą na boki.–Boli jak diabli.–Skręciłaś kostkę.Ma prawo boleć.Na szczęście nic nie jestzłamane.–To dopiero by podniosło Elliottowi oglądalność.–Bardziej martwię się tobą niż rankingami.–Uważaj, od martwienia się jest tylko krok do troszczenia się okogoś.Kolejnych parę kroczków, i już nie możesz bez tego kogoś żyć.A78oboje wiemy, że chcesz tego uniknąć.–Przeżyjesz.Nienawidził gadki o uczuciach, jednak dzielna mina, którą Krististarała się pokryć grymas bólu i zawód z powodu przegranego konkursu,chwytała go za serce.Jego egoistyczne próby zdystansowania się były funtakłaków warte.Najważniejsza jest teraz Kristi i bezpieczne sprowadzenie jejna dół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •