[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszystko będzie dobrze, cherie.Jane przełknęła nerwowo ślinę.- A na czym polega pana konflikt z Aleksem Delahaye,sir? Skoro chce się pan mną posłużyć w akcie zemsty, to chyba mam prawo wiedzieć?Przez chwilę myślała, że Samways odmówi jej wszelkich wyjaśnień, aleuśmiechnął się ponownie.- Ten człowiek obrabował mnie z fortuny i musi mi za to zapłacić.- Obrabował pana? - Jane nie potrafiła ukryć osłupienia.Tego się niespodziewała.- Aha.- Samways przetarł chustką czerwoną twarz.-Swego czasu byłemdżentelmenem i zamierzałem poślubić jedną z kuzynek Jego Książęcej Mości!Bogatą - bogatą wdowę, dojrzały owoc i na tyle słodki dla mnie, że wszystko sięświetnie układało.Ale książę uznał za stosowne położyć temu kres, na dodatekpozbawiając mnie fortuny!- Bogata wdowa.- niemal wyszeptała Jane.- Owszem, lady Eleanor Fane! - Nienawiść w głosie mężczyzny była wręcznamacalna.- Otóż ta szacowna dama była gotowa związać ze mną swoje losy,dopóki Delahaye nam w tym nie przeszkodził.I cała ta fortuna przypadłaby mnie- koniec z oszczędzaniem, koniec z walką o życie!Jane usiadła gwałtownie -jej myśli wirowały jak szalone.To była bardzodziwna historia.Myśl o tym, że surowa lady Eleanor została powstrzymana przedmałżeństwem z niestosownym i jeszcze do tego z dziesięć lat młodszym odsiebie mężczyzną, przekraczała wyobraznię Jane.Ale Samways utrzymywał, żebył kiedyś dżentelmenem, i jego nienawiść do Aleksa wydawała się aż nazbytautentyczna.Jak przez mgłę zauważyła, że Samways wychodzi, polecając jednemu zeswoich ludzi, żeby z nimi został.Therese zaczęła protestować przeciwkobrutalnemu naruszeniu prywatności jej domu, ale została zlekceważona.Drzwizamknęły się za Samwaysem, a jego człowiek usiadł w fotelu, bawiąc się nożemi uśmiechając chytrze do Jane.Therese, która z nagłym i dziwnie podejrzanymspokojem zaakceptowała tę sytuację, zaproponowała intruzowi, żeby się napiłwina.Jane patrzyła, jak idzie go nalać i jak, za plecami mężczyzny, dolewa doniego lekarstwa matki.Wpatrywała się w nią jakiś czas, a następnie, posłusznagroznemu spojrzeniu Therese, odwróciła głowę.Uzgodniły, że Jane zajmie siennik, a potem gospodyni, zapaliwszy nowąświecę, zasiadła do stołu, jakby przy pracy zamierzała spędzić całą noc.Obecnośćmężczyzny wykluczała jakąkolwiek rozmowę.Hrabina od czasu do czasuwzdychała we śnie.Godzinami -jak jej się zdawało - Jane leżała sztywno na twardym sienniku,przeżywając istną gonitwę myśli.Już sam fakt, że postawiła Simona w sytuacji, wktórej będzie musiał zapłacić za jej uwolnienie, był fatalny, ale narażenie Aleksana niebezpieczeństwo to coś znacznie gorszego.Zastanawiała się, czySamways się już z nim skontaktował, co Alexzrobi, czy zdoła umknąć niebezpieczeństwa, a jeśli tak, to co się z nią stanie.Wiedziała, że jej myśli są bezproduktywne, ale nie mogła się im oprzeć.Kilka łezwymknęło jej się spod powiek.- Jane! - Nad nią stała Therese, szarpiąc ją za ramię.Jane otworzyła oczy, nachwilę oślepiona płomieniem świecy.-Chodz! Szybko! On zasnął!- Co mu dałaś?- Sok z maku! - powiedziała ze zniecierpliwieniem Therese.- Już myślałam,że nigdy nie zadziała.- Odstąpiła na bok, tak żeby Jane mogła zobaczyćpogrążonego w głębokim śnie i głośno chrapiącego mężczyznę.- Posłuchaj.Musisz wyjść przez to okno i przedostać się po gzymsie do końca budynku.Tamsą schody, które prowadzą na ulicę.Wszędzie kręcą się ludzie Samwaysa, ale pociemku masz szansę się im wymknąć.Jeśli nie, to w ostatnim mieszkaniuznajdziesz rodzinę, która cię ukryje.Ja bym z tobą poszła, ale nie mogę zostawićtu mamon samej.Mam nadzieję, że zdążysz!- No dobrze, ale kiedy on wróci.,.- Jane walczyła z oknem, które nie chciałosię otworzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]