[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem się całowali, potem ona całowała gowszędzie.Uniósł ją i położył na łóżku.Teraz on ją całował, wodził ustami po jej ciele, aż wreszciezatopił się w niej.Pózniej leżała w jego ramionach, wyczerpana, myśląc, jak bardzo go kocha.Zasnęli przytuleni do siebie.Dwie godziny pózniej Jon nagle się obudził.Usiadł i rozejrzał się.Przez chwilę nie wiedział, coprzerwało jego sen? Wydawało się mu, że ktoś na niego patrzy.Sabrina spała słodko u jego boku, jej nagie ciało przylegało do niego.Nic, żadnego dziwnego odgłosu,żadnego niepokojącego zapachu.Tylko uczucie, że nie są sami, że ktoś nad nimi stoi, patrzy, jak śpią.Wstał, włożył szlafrok i wślizgnął się do tajemnego przejścia.Reggie nie spała.Oni wszyscy coś przegapili, głupcy, myślała.Gdy już była pewna, że śpią, wstała.Starannie zapięła aksamitny szlafrok.Miała 346naprawdę dobrą latarkę.Teraz po nią sięgnęła.Tak uzbrojona, opuściła swoją sypialnię.W korytarzu panowała cisza.Martwa cisza.Na tym piętrze nie ma żadnych wskazówek, była o tym przekonana.Zeszła na dół, do słabooświetlonego wielkiego holu, potem do biblioteki.Nie ma tu żywego ducha, myślała.Są tylko myszyalbo szczury.W holu wzięła ze stołu ciężki lichtarz.Z mosiężnym orężem w jednej dłoni i latarką w drugiej byłagotowa na wszystko.Nie spodziewała się, że będzie musiała użyć broni, wszyscy przecież spali.Zabrała ją tylko po to, żeby niczego nie zaniedbać.Zeszła do ppdziemi.Woda w basenie połyskiwała w słabym świetle, w kręgielni panowała cisza.*W kaplicy przeżegnała się.W krypcie zmówiła modlitwę za zmarłych.W izbie strachów badała wzrokiem ciemności, szukała nie wiedzieć czego.Lubiła tajemnice, wła-ściwie kochała tajemnice i chciała rozwiązać tę zagadkę.Usłyszała coś.Odwróciła się i zobaczyła zabójcę.Nie krzyknęła.Zabójca nawet jej nie dotknął.Nie dała mu tej satysfakcji, nie okazała strachu.Ból wpiersi wybuchł z siłą bomby atomowej.Nie 347mogła oddychać, miała wrażenie, że pękają jej oczy.Potem odpłynęła.Słyszała śmiech zabójcy i wiedziała, że umiera.Zabójca myślał, że już nie żyje.Ale nie ona nie umarła.Jeszcze nie teraz. ROZDZIAA DZIEWITNASTYPrzez okno wpadały promienie słońca.Sabrina budziła się powoli, świadoma tego, że zaczął się nowydzień.Czuła ciepło, radość z tego, że jest z Jonem.Odwróciła się i zobaczyła, że już nie śpi.Leżał naplecach i wpatrywał się ponuro w sufit.Spojrzał na nią i uśmiechnął się.- Dzień dobry.- Dzień dobry- Wtedy, w nocy, nie ufałaś mi, prawda?- Tak, ale to tylkb.- Przez tę krew na moim szlafroku? No cóż, niedługo będzie się można stąd wydostać.Możemy oddaćszlafrok do laboratorium kryminalistycznego.Nie chciała, żeby się na nią boczył.- Nie gniewaj się - poprosiła - ale musisz przyznać, że tu się dzieje coś dziwnego.- Tak.Tajemnice, wyznania.Chyba pomijamy jakąś jedną, prostą prawdę.- Co naprawdę stało się z Cassie? I gdzie się podziewa Susan? 349Usiadła na łóżku.- Byłam zmęczona i spałam przez całą noc -powiedziała.- Czy byłeś przy mnie, czy znów gdzieśkrążyłeś?Zawahał się, a potem przyznał:- Na chwilę cię opuściłem.- Tak? Skinął głową.- Pamiętasz, jak mi mówiłaś, iż miałaś wrażenie, że ktoś cię tutaj obserwuje? Powiedziałem ci wtedy,że to nie byłem ja.- Tak, oczywiście.Nikogo jednak nie widziałam.Miałam tylko takie wrażenie.- Właśnie.W nocy obudziłem się z takim samym uczuciem.- Ty? Przecież to ty tutaj nad wszystkim panujesz.Kto miałby obserwować ciebie?- Nie wiem, ale to mi się nie podobało.Poczułem się niepewnie.- Więc chciałeś sprawdzić, czy ktoś nie snuje się gdzieś w pobliżu?- Owszem, mniej więcej.- No i co, ktoś jeszcze nie spał i chodził po zamku?Skinął głową.- Kto?- Wiesz, właściwie tylko dwie osoby, w tym ty, przespały całą noc. 350- Co takiego?- Gdy wyszedłem, Anna Lee wychodziła właśnie z pokoju Joego.- Dlaczego?- Nie mam pojęcia i nie chciałem ją o to pytać.- Mów dalej.- Camy pracowała, a V.J., Tom, Brett, Dianne i Joshua jedli jakieś kanapki w dużym holu.Spałaś tylkoty i Reggie, pozostali zaś buszowali po zamku.- Więc urządziliście sobie przyjęcie, bez Reggie i beze mnie?Jon z uśmiechem skinął głową.- Uznali, że to ja jestem zabójcą.Poczuła szybsze bicie serca.Przecież mówili tylko o grze, uspokoiła się.- A jesteś zabójcą? - zapytała.- Nie mogę ci tego powiedzieć.Postanowiliśmy, że nikt się do niczego ani nie przyzna, ani niezaprzeczy, dopóki nie będziemy wszyscy razem.- Ale kiedy.- zaczęła.- Pózniej, dziś po południu.Teraz muszę już wstać.Pojedziemy do wsi z Joshuą i Thayerem.Spróbujemy się zorientować, czy Susan opuściła zamek.Chociaż.po co zostawiłaby nam ten list,gdyby zamierzała wyjechać?- Więc gdzie ona w końcu jest? 351- Nie wiem.I muszę przyznać, że coraz bardziej obawiam się odpowiedzi na to pytanie.Teraz, poprzeszukaniu zamku, nie pozostaje nam nic innego, jak rozejrzeć się po okolicy.A więc chyba muszęjuż wstawać, co?Sabrina skinęła głową.Jon nie poruszył się.Tylko na nią patrzył.Roześmiała się i wpadła w jegoramiona.Znów się kochali.Potem jednak już się nie ociągał.Wstał, szybko wziął prysznic, pocałował ją i wyszedł.Wrócił, znówją pocałował i zniknął w sekretnym przejściu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •