[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To był Mitti!Zeskoczył na ziemię i chwycił Amalie w ramiona.- Co ty tu robisz? - Rozejrzał się i potrząsnął głową.- Nie powinnaś przychodzić wto miejsce, tu jest niebezpiecznie.Objęła wzrokiem jego ciepłe oczy, dobry uśmiech.Przysunęła się bliżej, poczułabijące od niego ciepło.- Teraz już nie - odparła cicho.Wypełniało ją drżenie.Tak bardzo za nim tęskniła!Wypuścił ją z objęć i cofnął się onieśmielony.- Bałem się o ciebie i nasze dziecko.Co wy tu robicie? - Spojrzał na pastora, którynadal stał koło wodospadu.- Pastor próbuje omodlić to przeklęte miejsce.Dopiero co się dowiedziałam,dlaczego tu straszy.Joni podszedł do nich i serdecznie przywitał się z Mittim.- Przygnało cię w nasze strony, chłopcze?Mitti z zatroskaniem przesunął ręką po twarzy.- Ktoś musi mieć oko na Amalie.To ty ją tu przyprowadziłeś?Joni przytaknął z niepewną miną.- Próbujemy pozbyć się Złego - dodał, jakby chcąc się przed nim usprawiedliwić.Pastor podszedł do nich z posępną miną.- Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, ale wątpię, by miało się tu uspokoić.L RT Maren stała ze ściśniętymi wargami.W pewnym momencie odezwała się smętnymgłosem:- Ja też zrobiłam swoje.Ale nie jestem pewna, czy zaklęcia podziałały.Nadal czujęobecność zła, bo przenika moje ciało.Wstrząśnięta Amalie aż zadrżała.Właśnie tego najbardziej się obawiała.Mitti pociągnął ją za sobą w stronę drzew, z dala od pozostałych.- Cyganie wrócili.Widziałem, że rozbili obóz na łące koło Furulii.- Właśnie jechałam ich odwiedzić, ale spotkałam Joniego.To wina Czarnej Księgi,że tak zle nam się wiedzie.Mitti nie odpowiedział, przyciągnął ją do siebie i pocałował.Zatonęła w jegocieple, poczuła, jak pragnienie płonie w jej żyłach.Chciała być blisko niego, poczuć go.Minęło tyle czasu.Była jak martwa, jak upiór.Teraz czuła, że na nowo kiełkuje w niejżycie, radość.Nareszcie znów znalazła się w jego ramionach.Zdecydowali się zostawić pastora i Joniego przy wodospadzie, a sami pojechali.Maren milczała.Już nie wspominała o magicznych formułach, których użyła.W końcupomachała im na pożegnanie.Nikt z nich nie wierzył, że kiedykolwiek uda się zwalczyćprzekleństwo ciążące na tym miejscu przy wodospadzie.Amalie uznała, że nadszedł wreszcie czas, aby dowiedział się o tym Tron i Kalle.Chociaż niepokój wypełniał jej ciało, chociaż czuła strach, to jednak uśmiechnęłasię, kiedy Mitti podjechał do niej bliżej.Również on uśmiechnął się kącikami ust wodpowiedzi i mrugnął porozumiewawczo.Poczuła mrowienie w głębi brzucha.Całeciało wypełniała tęsknota i pożądanie.Mitti jechał dumnie obok niej.Amalie pomyślała,że wygląda jak książę i uśmiechnęła się rozmarzona.Nikt nie mógł dorównać mu urodą.Nagle Mitti spoważniał.- Nie chcę, żebyś grzebała w tych starych sprawach.Ta rodzina zginęła wiele lattemu.Powinnaś zostawić to w spokoju - powiedział, wyciągając do niej rękę.Uścisnęła ją z ochotą.Ich konie zetknęły się bokami, ale oni nie zwrócili na touwagi.Ciepło dłoni Mittiego napełniało Amalie spokojem.Nie mogła jednak posłuchaćL RT jego prośby.Musiała poprosić o pomoc Trona i Kallego.Na pewno jest jakiś sposób nazniesienie przekleństwa.Wkrótce dotarli do gościńca.Drzewa kołysały się lekko nad ich głowami, słońcepowoli znikało za horyzontem.Ciężkie, grozne chmury nadciągnęły nad jezioro,ostrzegając przed nadchodzącym deszczem.Amalie przymknęła oczy i pozwoliła swobodnie płynąć myślom.Co było napisanew Czarnej Księdze? Na pewno coś o wielkim znaczeniu.Może Tron czy Kalle cośzapamiętali? Obiecała sobie, że musi ich o to zapytać, ale teraz jeszcze bardziej niżwcześniej zależało jej na tym, by ona i Mitti byli szczęśliwi.Mieli zostać rodzicami, aona tak go kochała.- Muszę poznać prawdę, Mitti.Nie chcę być dłużej nieszczęśliwa.Chcę budzić sięrano z uśmiechem, czuć radość i miłość.Zcisnął jej dłoń, ale zaraz puścił, bo Czarna zarzuciła łbem; koń Mittiego znalazłsię za blisko i klacz się zdenerwowała.- Rozumiem, Amalie.Ale to może być niebezpieczne.Nie powinnaś rozdrapywaćstarych ran.To może obrócić się przeciwko tobie.Podobało jej się brzmienie jego głosu, takie ciepłe i głębokie.Znów nie mogła sięna niego napatrzeć.Nie chciała rozmawiać o złych mocach.Mitti skierował konia w kierunku jeziora.Po chwili wjechali na ścieżkę.Amalieusłyszała dzwięki skrzypiec i zobaczyła dym unoszący się ku niebu.- Tam rozbili obóz - stwierdziła, wskazując na świerki po ich prawej stronie.Mitti kiwnął głową.- Właśnie tam ich widziałem.Ale nie zauważyłem Sofie.Amalie ściągnęła wodze.- A Ruija? Czy jego widziałeś?- Tak.Zeskoczył na ziemię i pomógł Amalie zsiąść z konia.Przytrzymał jej dłoń wswojej.Amalie dała mu znak, by przystanął.Wokół ogniska siedziała grupa Cyganów,którzy jedli zupę.Między nimi znajdował się Ruij! Ale Sofie nie było widać.L RT W tym momencie Ruij ich zauważył.Zerwał się z miejsca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •