[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odniosła wrażenie, jakby kiedyś dawno byli kochankami i teraz niemusieli czuć skrępowania.Pozwolił jej uczestniczyć w swoim życiu bez żadnych zaha-mowań.Całkiem dosłownie się przed nią obnażył.A mimo to nie okazywał słabości.Chociaż.Czego miałby się z jej strony obawiać? Chyba bardziej przejął się tym, co po-wiedziała przy ognisku, niż jakimkolwiek jej czynem.Pomyślała o brzytwie, leżącej poprzeciwnej stronie furgonu, i nie wiedziała, czy miałaby odwagę jej użyć.Może gdybyzachowywał się w inny sposób, był agresywny, napastliwy.Pociąć mężczyznę śpiącegou jej stóp, żeby przed nim uciec?yle zrobił, że ją tu więził.Ale równie złe wydawało jej się odpowiadać gwałtem,jeśli powstrzymał się od dalszej prowokacji.Przeniosła wzrok na łóżko.Przykrywały jewarstwy kołder, mających chronić przed nocnym chłodem.Było wystarczająco duże dladwojga, a jednak Stephano zamierzał spać na podłodze.- Przygotuj się do snu - polecił rozkazującym tonem, nie patrząc na Verity.- Nie mam nocnej koszuli.- Jeszcze nie skończyła mówić, a już zdała sobie sprawęz tego, jak to głupio brzmi.- Zpij w ubraniu albo w bieliznie.Albo nago.Jak ci się podoba.Zamilknij wreszciei kładz się.Spojrzała na drzwi.- Nie wyobrażaj sobie, że uciekniesz.Mam lekki sen.- Z tymi słowami Stephanousiadł na dywanie zaścielającym podłogę, między łóżkiem a drzwiami.RLT Musiałaby go przestąpić, gdyby chciała gdziekolwiek pójść, uznała Verity.Myśl,że znalazłaby się blisko, że chwyciłby ją za kostkę u nogi.Aóżko okazało się niespo-dziewanie wygodne, nawet miększe niż to w domu.Nachyliła się i zdjęła buty, poruszyłapalcami, a potem podkuliła nogi i podciągnęła kołdrę aż po brodę.Było za ciepło na spa-nie w ubraniu, więc pod osłona kołdry zaczęła je zdejmować.Wyplątała się z sukni i ha-lek, ściągnęła pończochy i ułożyła wszystko schludnie na kupce w nogach łóżka.Kiedyzostała w samej koszulce, wpełzła pod wszystkie kołdry i pozwoliła sobie na ciche wes-tchnienie ulgi.Stephano siedział odwrócony do niej tyłem przez cały czas, gdy się rozbierała.Miał spać tak blisko, a dokładał wszelkich starań, żeby nie okazać zainteresowania jejciałem.Verity zastanawiała się, czy właśnie tak robią wszyscy ludzie zmuszeni dzielićpokój, a nieżyczący sobie bliskości.Zajmują się swoimi sprawami i udają, że nie widzątego, co dzieje się na ich oczach.Jeżeli tak, zachowała się wyjątkowo niegrzecznie, pat-rząc na niego, kiedy się rozbierał.Może powinna go przeprosić, a może lepiej tego nierozdmuchiwać?Powinna na przyszłość lepiej się zachowywać.RLT Rozdział piątyStephana obudziły wpadające przez okno promienie wschodzącego słońca.Otwo-rzył oczy, od razu całkiem rozbudzony i nie czując bólu głowy.Leżał, rozkoszując siętym uczuciem.Rzadko zdarzało się mu powitać poranek bez ukłucia bólu, zapowiadają-cego katusze w ciągu dnia.Kiedy odstąpił Verity łóżko, żeby spać na dywanie, pokrywa-jącym drewnianą podłogę furgonu, był pewien, że obudzi się o świcie w znacznie gorszejniż zwykle formie.Spodziewał się kary za skradziony wieczorem pocałunek.Obiecał sobie nie pozwa-lać na takie zachowania, ale obecność Verity przy ognisku i oszukańcza ceremonia ślub-na zapoczątkowały wieczór omyłek.Potem sprowokowała go do wspomnień o dzieciń-stwie i okazała współczucie tylko po to, żeby demonstracyjnie mu odmówić.Dał się zwieść.Zapomniał, że chciał jej zaproponować skorzystanie z całego łóżka,a nie połowy.Kilka słów wyjaśnienia zapobiegłoby jej wybuchowi.Jednak widok sie-dzącej przy ognisku Verity, z lśniącymi włosami i błyszczącymi oczami, sprawił, że za-pomniał o rozsądnym zachowaniu.Smakowała tak słodko, warto było zaryzykować ból, tymczasem, ku własnemuzdziwieniu, rano go nie poczuł.Wziął głęboki oddech, żeby się upewnić.Głowa go niebolała, umysł był spokojny, myśli jasne.Bał się poruszyć, obawiając, że zmiana pozycjito zepsuje.Odwrócił głowę w kierunku leżącej w łóżku Verity [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •