[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była już blisko.Ciało?O Boże!Jane?Krzyknęła.Ciało mężczyzny było rozpięte między czterema kołkami.Oczy miał szeroko otwarte, wyraztwarzy zniekształcony śmiertelnym cierpieniem.Mark Grunard. Tak samo załatwiłem ojca.Odwróciła się i zobaczyła za sobą Spiro. Mały prezencik na powitanie powiedział z uśmiechem. Miała to być mała dziewczynka,ale wiedziałem, że nie przyjdziesz, jeśli nie będziesz miała nadziei, iż ją uratujesz. To ty? szepnęła. Ty jesteś Donem? Oczywiście. Człowiek, który wpatrywał się w twarze potworów.A przecież sam był potworem. Boże, ale jestem głupia! Nie ma żadnej zasadzki, agentów FBI, którzy mnie uratują. Niestety, nie. Podszedł bliżej.W cieniu był ledwo widoczny. Nie wkładaj rąk dokieszeni.Mam w ręce nóż i dosięgnę cię w ciągu sekundy, ale nie chcę kończyć tak szybko.Tobyła wspaniała gra i chcę się nacieszyć zwycięstwem. Jeszcze nie wygrałeś. To właśnie mi się w tobie podoba najbardziej.Nigdy się nie poddajesz.Powinnaś byćjednak bardziej szczodra.Każdy mój ruch był niesłychanie sprytny i przemyślany.Zasłużyłem nazwycięstwo. Owszem, sprytnie to wymyśliłeś.Doskonale wystawiłeś Grunarda.Nawet podałeś micharakterystykę masowego mordercy, żebym mogła ją pózniej do niego dopasować.Nigdy nieprzyszło mi do głowy, że to samo pasowało do ciebie.Masz kontakty z policją, tak samo jakGrunard, a nawet więcej pracujesz dla FBI.Mogłeś się przenosić z miejsca na miejsce.Powiedziałeś, że lubisz pracę w terenie.To oznacza, że miałeś kontakty głównie przez telefonkomórkowy i nikt naprawdę nie wiedział, gdzie w danej chwili jesteś.Mogłeś powiedzieć, żejesteś w Talladedze, gdy rzeczywiście byłeś w Atlancie. Uważam telefon komórkowy za jeden z największych wynalazków.Chciałem zostaćagentem FBI i to było prawdziwe wyzwanie.Wszystkie szczegóły z mojej przeszłości dokładniesprawdzano, a w testach psychologicznych musiałem wypaść jako całkiem normalny.Przedzgłoszeniem się przygotowywałem się przez dwa lata.Najwięcej trudu kosztowało mnieprzygotowanie rozmów z ludzmi, którzy mieli mnie znać w przeszłości.Trzeba było nie ladazręczności, przebiegłości, przekupstwa i psychologicznych zagrywek, które napełniłyby cięniekłamanym podziwem, gdybyś je dokładnie poznała. Na pewno nie. Ale wyniki były tego warte.Na jakiej innej pozycji mógłbym ukrywać dowody albo jezmieniać? Musiałem pilnować czasu i miejsca, gdyby moje zabójstwa wyszły na jaw, abywymazać zapisy. W końcu analizy policyjne odkryły zabójstwa Hardingów. Bardzo mnie to zdenerwowało. Sam doprowadziłeś mnie do wykrycia ciała Debby Jordan. Jestem fatalistą.Zobaczyłem, że wszystko prowadzi do moich korzeni.Chciałem, abyś tubyła i pomogła mi zacząć na nowo, żebym znów poczuł to wspaniałe uczucie siły. Uśmiechnąłsię. I tak się stało.Kiedy zabiłem Grunarda, poczułem się prawie tak jak kiedyś.Ale to niebyłaś ty.Z tobą będzie znacznie lepiej. Zawsze planowałeś zabić Grunarda? Po przeanalizowaniu całej sytuacji i wszystkich możliwości.Zdałem sobie sprawę, iż jegośmierć przyda mi się podwójnie: stworzy fałszywą przynętę i skomplikuje naszą grę.Jak mogłemsię powstrzymać? Miał zostać Donem, a pózniej zniknąć. Potrząsnął głową. Jednakżez powodu tej komplikacji, być może, będę musiał na nowo stworzyć siebie.Przeszłość Grunardajest solidna.Mogą być jakieś niewygodne pytania. Wzruszył ramionami. Ach, co tam! Będęwiedział znacznie wcześniej i już zacząłem tworzyć pewną postać w Montanie.To może byćnawet dla mnie korzystne.Zabójstwo, zmylenie śladów.To mogło mnie zainteresować. Zmienisz miejsce pobytu i znowu będziesz zabijać? spytała drżącym głosem. Wciąż odnowa? Oczywiście.Zawsze to robię. Ile osób zabiłeś? Nie pamiętam dokładnie.W czasie tych pierwszych lat byłem pijany z rozkoszy.Wychodziłem każdej nocy.Potem wszystko zaczęło się zacierać.Ponad trzydzieści lat.Tysiąc?Nie wiem.Może więcej. Wielki Boże! Nie bój się.Z tobą będzie inaczej.Ciebie na pewno zapamiętam. Masz mnie.Wypuść Jane. Wiesz, że tego nie zrobię.Zna moją twarz.Ta mała cholera będzie usiłowała mnie dopaść.Jest taka jak ty. Myliłeś się, twierdząc, że jest taka jak Bonnie. Ale ułożyłem interesujący scenariusz, prawda? Wciągnęło cię.Najpierw kości, a potemmała, słodka Jane. Czyje to były kości? Milczał. Powiedz mi.Czy to były kości Bonnie? Właściwie nie muszę ci tego mówić. Nie musisz. Ale wtedy nie wiedziałabyś, jaki jestem sprytny.Jak wspaniale cię oszukałem. To nie były kości Bonnie. Nie.Doreen Parker. Czyli wszystko, co mi mówiłeś o swojej rozmowie z Fraserem, było kłamstwem? Nie całkiem.Rzeczywiście z nim rozmawiałem.Załatwiłem to bez najmniejszychtrudności, zwłaszcza że byłem agentem FBI.Naśladował mnie i twierdził, że to on zabił kilkaz moich ofiar.Ucięliśmy sobie przyjemną pogawędkę i powiedziałem mu, żeby się odczepił odmoich zabójstw.Niesłychanie mnie podziwiał, więc zgodził się bez problemu. Skąd wiedziałeś o lodach? Z akt policyjnych? Nie.Mówiłem ci, że odbyliśmy z Fraserem przyjemną pogawędkę.Dużo mi opowiedziało Bonnie.Chcesz wiedzieć, jak on to zrobił?Eve zacisnęła pięści.Czuła w sobie straszny ból. Nie. Tchórz. Spojrzał na nią zmrużonymi oczyma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]