[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez moment przylgnęła doniego i otarła policzek o jego ramię.Tak długo, pomyślała, wdychając jego zapach.Delikatnieujął ją za brodę.- Nie odmawiaj mi, Byrony - powiedział i pochylił głowę.Jakże mogła mu odmówić.Kochała go, pragnęła go równie mocno, jak on jej, boprzecież to właśnie on nauczył ją rozkoszy.Objęła go i z westchnieniem rozchyliła usta.Całował ją i pieścił, aż była gotowa oddać mu wszystko, czego zażąda.Sprawnierozpinał guziki jej sukni.- Będziemy musieli poświęcić twoją halkę - powiedział, gdy jej suknia opadła naziemię.- Nie chcę, żebyś poobcierała swój śliczny tyłeczek i plecy.- Więc ty połóż się na plecach - powiedziała.- Dobrze.- Rozbierał ją i śmiał się cicho, rozkładając na ziemi jej białą halkę.Patrzyła, jak szybko, ale z wdziękiem ściąga z siebie ubranie.Po chwili wyprostowałsię przed nią.Spojrzała na jego nabrzmiały, sterczący penis.Na moment zamknęła oczy iprzypomniała sobie, jakie to uczucie mieć go w dłoni, w ustach, w środku.Miękki jak atłas itwardy jak stal.Wtedy pociągnął ją na siebie.- Jak wyglądam pośród twoich damskich fatałasz-ków?- Głupio - odparła głośno.- Jesteś taki wielki, twardy i owłosiony.- Dosiądz mnie, Byrony.Uniosła nogi, czując pod pośladkami jego brzuch.Była cicha i spokojna, gdy jąpodniósł.- Zostaw pończochy.Strasznie mnie podniecają.Byrony spojrzała na jego piękną twarz, odnajdując w jego niebieskich oczachpożądanie.Objął ją w talii i zadrżała.- Nie ruszaj się przez chwilę.Chcę na ciebie popatrzeć.Niemal czuła na ciele jego wzrok i wygięła lekko plecy.Zachłysnął się powietrzem,gdy wypięła piersi.Delikatnie muskał je opuszkami palców.- Wydają się większe - powiedział, przesuwając palcami w stronę nabrzmiałych sutek.- I jakby ciemniejsze.Już nie bladoróżowe.- Brent - krzyknęła, odpychając jego palce.- Pochyl się, Byrony.Posłuchała go ochoczo i poczuła, jak językiem pieści jej sutek.- Takie piękne -wymruczał, a jego ciepły oddech rozpalił ją jeszcze bardziej.Zaczął ją ssać i miała wrażenie, że rozkosz ją rozsadzi.Oddychała chrapliwie,przesuwając się nad nim, pragnąc go poczuć głęboko w sobie.- Spokojnie, kochanie - powiedział i uśmiechnął się, widząc jej zamglone oczy.- Damci wszystko, czego pragniesz, ale powoli.Delikatnie ją wyprostował, przesunął dłonią po jej brzuchu i odszukał ją palcami.-Ach - powiedział z wielkim zadowoleniem.Uniósł ją, a ona wzięła w dłoń jego członek i wprowadziła go w siebie.- Powoli -powtórzył, tym razem cichym, schrypniętym głosem.Byrony odrzuciła do tyłu głowę, czując jego męskość głęboko w sobie.- Rób, co chcesz, Byrony, ale powoli, kochanie, inaczej wyjdę z ciebie.Oparła dłonie na jego torsie.Wyciągnął szpilki z jej włosów i jej ciężkie loki opadłyswobodnie na ramiona i plecy.Powoli i ostrożnie zaczęła poruszać się nad nim, czując jaknapina mięśnie i wypycha do góry biodra.Przeszyła ją niemal bolesna rozkosz, gdy jegopalce ją odnalazły.Magiczne palce, pomyślała.Brent obserwował jej twarz, gdy szczytowała, patrzył, jak jej piękne białe ciałowygina się i drży.Przez ułamek sekundy spojrzała na niego dzikim, błędnym wzrokiem,wtedy uniósł biodra i wbił się w nią głęboko, chwytając ją za pośladki, gdy poczuł, żewybucha w niej nasieniem.Przez dłuższą chwilę głaskał ją po plecach i włosach, a ona leżałana nim zmęczona.Powoli wyprostowała mokre od potu nogi.Zaśmiał się.- Nie wiem, czy jeszcze żyję - powiedziała, całując go w policzek.Kiedy uniosła się lekko, jej włosy opadły jak welon na jego twarz.- To było bardzomiłe, Brent.- Tylko miłe? Jesteś mistrzynią w oszczędzaniu słów, Byrony.Zachichotała i zobaczył w jej oczach figlarne ogniki.Ogarnęła go tak wielka czułość,że na chwilę zamknął oczy, żeby ją pohamować.Poruszyła się i ciało od razu zareagowało.- Cholera, nie! -jęknął, ale było za pózno.Położył ją na plecach i wszedł w nią mocno.Przestał nad sobą panować, gdy oplotła go nogami.Przeklinał nawet podczasorgazmu.- Minęło tak dużo czasu - powiedział ochryple.-Przepraszam.- Za co? - spytała Byrony, przytulając go mocno do siebie.- Jestem za ciężki.- Ależ nie, Brent
[ Pobierz całość w formacie PDF ]