[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo dopiero tutaj, na tych pustkowiachSteinheia, stwierdziÅ‚a, jakÄ… Å›licznÄ… dziewczynÄ… jest Annika, jaka jest Å‚agodna, otwarta iniezależna.Annika byÅ‚a niczym magnes przyciÄ…gajÄ…cy zarówno Rona, jak i cynika MartinaØyena.Jak siÄ™ to wszystko skoÅ„czy?ROZDZIAA XIVKiedy siedzieli przy Å›niadaniu w dużym pokoju, bo w kuchni prawie nie byÅ‚o mebli,rozlegÅ‚o siÄ™ stukanie do drzwi i weszÅ‚a Lisbeth, a za niÄ… Parkinson.Lisbeth najwyrazniej byÅ‚aw zÅ‚ym humorze, ale na widok wszystkich mężczyzn zebranych przy stole natychmiastwróciÅ‚a do swojej roli czarujÄ…cego dziecka natury.Annika bez trudu wyczytaÅ‚a z twarzyLisbeth, co ta piÄ™kność myÅ›li na temat Rona, który siedziaÅ‚ samotnie w drugiej części pokoju.Lisbeth zadrżaÅ‚a, ale przyglÄ…daÅ‚a mu siÄ™ po kryjomu z zaciekawieniem, prawdopodobnie nieprzepadaÅ‚a za chorymi ludzmi.Tone przyniosÅ‚a jeszcze dwie filiżanki i wszyscy zaczÄ™lirozmowÄ™ na jakiÅ› obojÄ™tny temat, nikt nie chciaÅ‚ pierwszy wspomnieć o tym, o czym wszyscymyÅ›leli.Dopóki Lisbeth nieco pogardliwie nie zwróciÅ‚a siÄ™ do Anniki:- No, i jakie to uczucie znalezć siÄ™ w otoczeniu tylu przystojnych mÅ‚odych mężczyzn?TrochÄ™ niezwykÅ‚e, prawda? Ale chyba dość podniecajÄ…ce?Tone aż podskoczyÅ‚a w obronie siostry:- Annika nie interesuje siÄ™ współczesnymi mężczyznami.Jej serce bije dla ksiÄ™cia zmarzeÅ„ o imieniu Feornin Mac Cadallan.- A któż to taki? - zapytaÅ‚ Parkinson.Kilka par oczu wpatrywaÅ‚o siÄ™ w Tone z wyrzutem, ona sama najchÄ™tniej cofnęłabyswoje sÅ‚owa, ale cóż mogÅ‚a zrobić.- Kim byÅ‚ ten Feornin Mac Cadallan? - powtórzyÅ‚ pytanie Parkinson, a jego wÄ…skieoczka bÅ‚yszczaÅ‚y podejrzliwoÅ›ciÄ….- Nazwisko brzmi z celtycka i wydaje siÄ™ bardzo stare.- To postać z sag - wyjaÅ›niÅ‚ Martin spokojnie.- Annika nieustannie zakochuje siÄ™ wbohaterach sag.Prawdopodobnie boi siÄ™ współczeÅ›nie żyjÄ…cych chÅ‚opców i jest to najpewniejlÄ™k o podÅ‚ożu seksualnym, to jedyne wytÅ‚umaczenie.- Martin! - krzyknęła Tone z pÅ‚onÄ…cymi policzkami.- Tak może mówić tylkoodprawiony zalotnik!- Och, przestaÅ„cie! - jÄ™knęła Annika, zanim Martin zdążyÅ‚ wystÄ…pić z kolejnÄ…morderczÄ… replikÄ….MiaÅ‚a ochotÄ™ zapaść siÄ™ pod ziemiÄ™.Mimo woli rzuciÅ‚a pospiesznespojrzenie na Rona w nadziei, że on nie rozumie zbyt wielu norweskich słów z dziedzinypsychologii.On tymczasem spotkaÅ‚ jej wzrok spokojny i jakby odrobinÄ™ rozbawiony, jakzawsze.Annika natychmiast odwróciÅ‚a oczy.- Feornin Mac Cadallan.- mruczaÅ‚ Parkinson sam do siebie.- Czy to nazwiskonaprawdÄ™ tak brzmi?- Może niedokÅ‚adnie tak - powiedziaÅ‚ Martin.- ZostaÅ‚o zrekonstruowane.A nie jestÅ‚atwo.UmilkÅ‚.Nie wiedziaÅ‚, ile może powiedzieć.Parkinson jednak nie dawaÅ‚ za wygranÄ….- Jak to jest, Martin? Jak daleko udaÅ‚o wam siÄ™ posunąć z odczytaniem inskrypcji?Czy mógÅ‚bym jÄ… teraz zobaczyć?Martin na moment zacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki, ale powiedziaÅ‚ swobodnie:- OczywiÅ›cie! Ron, czy zechciaÅ‚byÅ› przynieść drewno?Ron wstaÅ‚ bezszelestnie.Martin zwracaÅ‚ siÄ™ do niego po galijsku, na co Parkinsonnatychmiast zareagowaÅ‚.ZerwaÅ‚ siÄ™ i dosÅ‚ownie zalaÅ‚ Rona pytaniami w jÄ™zyku galijskim,chcÄ…c oczywiÅ›cie wszystkim zaimponować swoimi umiejÄ™tnoÅ›ciami.Ron odpowiadaÅ‚zaskakujÄ…co niechÄ™tnie, bÄ…kaÅ‚ coÅ› pod nosem, uprzejmie i to, co trzeba, ale nic ponadto.Jeszcze go takim nie widzieli.ZdawaÅ‚o siÄ™, że nie chce trwonić swego zasobu słów.Kiedy Ron wyszedÅ‚, Parkinson wróciÅ‚ do stoÅ‚u.Brwi miaÅ‚ Å›ciÄ…gniÄ™te, patrzyÅ‚ gdzieÅ› wbok.- Nad czym siÄ™ tak zastanawiasz? - zapytaÅ‚ Martin ostrożnie.- Dziwne - mruknÄ…Å‚ Parkinson.- Bardzo dziwne!- Ale co?Parkinson ocknÄ…Å‚ siÄ™.- Ech, nic.Po prostu sÅ‚owa, którymi on siÄ™ posÅ‚uguje.Kilka wyrażeÅ„, których użyÅ‚,brzmiaÅ‚o jak.PosÅ‚uchajcie, czy wy jesteÅ›cie pewni, że on jest Celtem? Nie jest toprzypadkiem jakiÅ› oszust?- Oszust? Jaki, na Boga, miaÅ‚by interes w tym, by siÄ™ ukrywać w takim zapomnianymprzez wszystkich kÄ…cie, zwÅ‚aszcza, że jest tak poważnie chory?Rozmawiali przyciszonymi gÅ‚osami, bo wiedzieli, że Å›ciany w tym domu sÄ… cienkie.- Nie, nie, z pewnoÅ›ciÄ… masz racjÄ™.Ale czy on naprawdÄ™ jest normalny? Moimzdaniem jest w nim coÅ› psychopatycznego, zwÅ‚aszcza te oczy.Martin i Annika wpatrywali siÄ™ w podÅ‚ogÄ™.Przecież oni zastanawiali siÄ™ prawie nadtym samym.Martin jednak natychmiast uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- To chyba przesada, mówić o psychopatii! CaÅ‚kiem normalny pewnie nie jest, ale czyty byÅ‚byÅ› normalny, gdybyÅ› wiedziaÅ‚, że siÄ™ powoli, lecz nieuchronnie koÅ„czysz? Zachowaniew takiej sytuacji równowagi i godnoÅ›ci musi czÅ‚owieka wiele kosztować, nie rozumiesz tego?Annika patrzyÅ‚a na Martina z podziwem i wdziÄ™cznoÅ›ciÄ….Ileż w nim współczucia! Ijak wiele rozumie!Umilkli, gdy Ron wróciÅ‚ i poÅ‚ożyÅ‚ na stole drewno z inskrypcjÄ….- ProszÄ™ bardzo! - zawoÅ‚aÅ‚ Martin agresywnie.- Oto nasze znalezisko.MożemyoczywiÅ›cie pomóc w odczytaniu tekstu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]