[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie od razu odpowiedziałam.Jakaś część mnie chciałarzucić się na nią, nie zważając na niebezpieczeństwo grożąceWendy.Wyprostowałam się.Nie byłam na przegranej pozycji,bo miałam to, czego pragnęła.I 88- Coś za coś.Odpowiedz za odpowiedz.- W wyobrazni założyłam maskę odwagi: czerwoną, grozną smoczą twarz.- Nie bądz śmieszna.Mam w rękach życie twojej przyjaciółki.To ciebie obwinią za jej śmierć. Zrobiło mi się słabona widok jej uśmieszku.- Powiedz, jak się nazywasz.A ja powiem ci, jak nazywa sięksiążka.Paznokcie Wendy zabębniły o oparcie krzesła.- Odważna jesteś.Podoba mi się to.Josephine.Nazywamsię Josephine Darly.- Zapiski o przemienieniu i transcendencji wysyczałamprzez wyobrażone kły.- Och, to do niego podobne nazwać tak książkę! - Wendyroześmiała się. Co jest w środku?- Po co ci ta książka?- Zaraz, wiem, co jest w środku.Jego zaklęcia.To ten staryzeszyt, w którym notował skończone receptury.Myślałam, żespłonęła w pożarze.Wbrew pokusie nie zapytałam o pożar.Nie chciałam tracić pytania.- Są w niej zaklęcia.Potężne.Po co ci ta książka? Przecieżna pewno znasz się na magii.- Rozejrzałam się za bronią.Nabiurku Stokesa leżały ciężkie tomy, ale stało ono za daleko.Przed sobą miałam tylko luzne kartki papieru.A scyzorykanie mogłam wnieść na teren szkoły, więc został w domu.- Silla.- Docisnęła ostrze trochę mocniej.Skóra Wendyugięła się.- Radzę ci współpracować.Otworzyłam usta, zamknęłam je i wbiłam wzrok w cienkąstrużkę krwi spływającą po szyi Wendy.- Ja jej nie mam.I 8 9- Tylko kto?- Nie powiem ci.- Gdzie ją schowałaś? Zanim ich zabiłam, przetrząsnęłamcały dom.Nic nie znalazłam.Wyobraziłam sobie opętane ciało taty przemierzające domchwiejnym krokiem, przeszukujące rzeczy i patrzące na wszystkooczami tego potwora.Coś we mnie pękło.- Nigdy ci nie powiem! - wrzasnęłam i rzuciłam się na nią.Złapałam w locie za nóż i przewróciłam nas obie na ziemię.Dookoła przewracały się ławki.Wendy uderzyła głową o podłogę i zawyła.Zcisnęłam oburącz jej rękę z nożem i szarpałamz całej siły.- Zostaw ją!- Mów.gdzie.jest książka - wycedziła przez zęby, szamocząc się ze mną o nożyk.- Nie.Nagle rozluzniła się, a ja z krzykiem poleciałam do przodu.Ostrze brzęknęło o podłogę.Wendy odczołgała się na czworakach.Usiadłam na podłodze, ściskając w ręce nóż i dyszącciężko.W klasie Stokesa znowu było cicho.Ból głowy powrócił,jakby tylko czekał na chwilę słabości.- Silla - odezwała się w końcu Wendy.- Pomóż mi, a nauczę cię żyć wiecznie.Tego właśnie potrzebowałam przez ostatni tydzień: żebyktoś mnie tego wszystkiego nauczył.%7łeby odpowiedział napytania, pokazał możliwości magii.Wyobraziłam sobie, żesiedzimy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole i pochylamy się nad książką z zaklęciami, a między nami przeskakująiskry radości i zachwytu.Niestety, to właśnie była jedyna naświecie osoba, od której za nic nie mogłam przyjąć nauki.190- Dlaczego zabiłaś tatę?- Jeszcze trochę quid pro quo? Odgarnęła włosy z czołaWendy i spojrzała mi w oczy.- Silla, to on stał się moim wrogiem.Nawet przez chwilę nie myśl, że był dobrym człowiekiem.Zabijał, kłamał.Ciągle kłamał.- Nieprawda.- Chodz ze mną.- Wendy wyciągnęła rękę.- Nauczę cięwszystkiego.Masz wielki potencjał, Silla.Pomyśl o magii,o potędze.Przełknęłam ślinę i zacisnęłam palce na nożyku.Onauśmiechnęła się, ale oczy Wendy nadal pozostawały puste.- Nauczę cię żyć wiecznie.Z kośćmi twojego taty.- Kości taty! Do tego był jej potrzebny grób.Wstałam,wymachując nożykiem jak mieczem.- Skarbie, to najważniejszy składnik.- Nie dostaniesz ich.- Dlaczego go chronisz? To przez niego twoja matka nieżyje - rzuciła szyderczo.- To ty zabiłaś mamę.A nie tata.- Zniżyłam głos.Tak bardzo pragnęłam ją zaatakować, że aż się cała trzęsłam.- Totwoja wina.Odejdz, zostaw nas w spokoju - wycedziłam.Stanęłam nad Wendy.Ostrze lśniło w popołudniowym słońcu.- Daj mi książkę.Wtedy może odejdę.- Nie.Wendy uniosła się do kucek i uśmiechnęła szeroko.Nożykzadrżał mi w palcach.- Silla, skarbie, mogę zabrać ci jeszcze więcej. Nie mogłam nic wykrztusić.Znajdę jakiś sposób, żeby ochronić Ree-se'a i Judy.I wszystkich.Jej uśmiech stopniał.- Twój chłopakna pewno wie.191Zanim zdążyłam zareagować, przyskoczyła do mnie i powaliła mnie uderzeniem ramienia.Trzasnęłam kością ogonową o podłogę, a żebrami przejechałam po brzegu ławki.Przez moment siedziałam bez ruchu, prawie nie oddychając.Przed oczami pociemniało mi na chwilę, a głowa pękała odbolesnego wstrząsu.Josephine zniknęła.Razem z ciałem Wendy.Gdzie mogłapójść? Wstałam i rozejrzałam się po pustej sali.Nick.Poszła znalezć Nicka.ROZDZIAA 2413 czerwca 1937 rokuOdkąd opuściłam Boston, minęło wiele lat.Mój stary pamiętnik spoczywał w bibliotece pośród tomów pełnych zapomnianejwiedzy i poezji minionego wieku.Czy to istotne, co robiłam i gdzie żyłam od tamtej pory aż doteraz? Philip powiedziałby, że tak.%7łe trzeba pamiętać.Chociażja powtarzam sobie wciąż: Jak mogłabym to zapomnieć?".Z Bostonu wygnała nas Wielka Wojna.Fatalne zniszczeniaw Europie prześladowały mojego Prospera niby duchy, nie pozwalając mu spać.W końcu zgodziłam się pojechać z nim na StaryKontynent.Znalazłam tam pociechę w towarzystwie wyższych sfer,Philip natomiast wolał biedne dzielnice, zniszczone miasteczkai wsie.W dużych miastach wiele osób straciło wszystko, niektórym jednak zostało akurat tyle, by móc utopić smutki w alkoholuI 9 2i zabawie.Mieszkaliśmy w Londynie, potem w Edynburgu i wreszcie w Paryżu, gdzie odnalazłam moje miejsce na ziemi.Och, pamiętam te noce, o których Philip za moją sprawą zapomniał pełne tańca, teatru, europejskiej śmietanki towarzyskiej.Ja z łatwością skupiam wokół siebie ludzi, natomiast Philip jest tak cichy, przystojny i szlachetny, że nie sposób go nieuwielbiać.Mieszkaliśmy w apartamentach i domach nabytychprzeze mnie za przemienione w złoto kamienie.On uciekał naswoje ulubione spotkania pasjonatów nauki i filozofii, ja w tymczasie urządzałam seanse ezoteryczne dla osób zainteresowanychtranscendencją.Spotykaliśmy się potem w domu, gdzie dzielił sięze mną nowymi ideami targającymi jego umysł.Słuchałam goi kochałam coraz bardziej za te rumieńce entuzjazmu na policzkach, za to, jak rozświetla się wiedzą.Czasami cała noc schodzi nam na rozmowie o teoriach naukowych i możliwościach magii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]