[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rona nie ma w żadnym z jego domów.Mnie się wydaje,60 - Kalifornijska noc65że zaszył się gdzieś do czasu, kiedy będzie mógł ułożyć sprawy bardziej po swojej myśli.- Albo ukrywa się przed FBI.- Możliwe, ale sądzę, że rozwód z Allie jest pilniejszy.Ron nie chce już stracić ani jednego centa więcej.- A czy Perrin ma przyjaciółkę?- Zamożny mężczyzna zawsze miewa przyjaciółki.- Jasne.Ale jakąś specjalną?- Cóż, przypuszczam, że jeśli chodzi o kobiety, mój partner ma fatalną reputację.Ale proszę się na mnie niepowoływać.Mac skinął głową.- Chce pan, żebym znalazł Perrina? I dowiedział się, czego szuka FBI?- Właśnie.Ale jedno musi być jasne: żadnej policji.Przecież nie mogę nasłać na niego gliniarzy.- Wstał od stołu.-Muszę już iść.Mam następne spotkanie.- Znów uścisnęli sobie dłonie - Proszę mi dać znać, co się dzieje.- Zawahałsię, a potem dodał: - Naprawdę niepokoję się o Rona.To dobry człowiek.Porządny.Boję się, że może zrobić coś.głupiego.Wie pan, o co mi chodzi?Mac oczywiście się domyślał, ale według niego Perrin zupełnie nie wyglądał na człowieka w nastroju samobójczym,a nawet zdecydowanie nie chciał umierać.- Zrobię, co w mojej mocy - zapewnił.Patrzył śladem Demarca wychodzącego z kameralnej salki.Wszyscy wkoło wydawali się mali w porównaniu z tymfacetem.Lew poszukujący ofiary, ten obraz pierwszy przychodził na myśl.Chociaż może jednak łagodny lew,głęboko zatroskany o los przyjaciela i wspólnika.Spojrzał na talerz naprzeciwko.Demarco nawet nie tknął burgera.Rozdział 16Allie była w ogrodzie, kiedy jej blackberry zadzwięczał muzycznym sygnałem.Spojrzała na wyświetlacz, ktodzwoni, ale zobaczyła tylko: rozmowa prywatna".- Część, Allie - odezwał się znajomy głos.66Uśmiech rozjaśnił jej twarz.Weszła na patio od strony zielonych terenów wzorowanych na ogrodach Wersalu.Niebyły aż tak wielkie, ale z pewnością równie zadbane.- Cześć, Mac - powiedziała miękko z uśmiechem.- Dzwonili z Rzymu? - Uniosła oczy do nieba, modląc się, żeby jużbył w domu.- Wróciłem.Chciałem z tobą porozmawiać, upewnić się, czy wszystko w porządku i czy Lev z przyjaciółmi robią, codo nich należy.- Spisuje się idealnie.Ale znów dostałam list.Dostarczył go jakiś motocyklista.- Tak, słyszałem.Posłuchaj, musimy się spotkać.Zabrałbym cię na kolację, ale wtedy od razu znalazłabyś się wbrukowcach.Roześmiała się.- Może przyjadę do ciebie - zaproponowała, zastanawiając się, jakby to było, tylko z nim we dwoje w tym małym,wygodnym domku.-Zamówilibyśmy pizzę.- Umowa stoi - powiedział.- O siódmej?- Na pewno się zjawię - obiecała.- Aha, jeszcze jedno.- Tak?- Lubisz sardele na pizzy?- Uwielbiam - odparła i znów się roześmiała.- No to do siódmej.Mac zadzwonił do Sunny i opowiedział, co się dzieje.Zaprosił ją, żeby do nich dołączyła, i teraz Sunny siedziała natarasie jego domu.Włosy związała z tyłu czarną wstążką i założyła T-shirt z koralikami z napisem Love Is All YouNeed", a na wierzch dopasowany sweterek w pomarańczowo-różowe paski.Tesoro trzymała na kolanach.Mimołagodnego wieczoru, mała suczka trzęsła się, co było dość typowe u psów rasy chihuahua.Mac zawsze twierdził, żeto ostentacyjne próby zwrócenia na siebie uwagi.- Na litość boską, przecież nie jest zimno - mruknął, zerkając na Pirata, który skradał się w pobliżu schodków, nasamym skraju tarasu, gotów uciec, gdyby Tesoro się na niego rzuciła.Sunny spojrzała na Maca z irytacją.- Po prostu jest wrażliwa, nic więcej.- Zabierając Tesoro, miała nadzieję, że zimna wojna między psami się skończy,ale chihuahua nie chciała na to pójść.Mac ewidentnie też nie.62Chociaż dom nie był tak wspaniały, jak sąsiednie, Sunny go uwielbiała, zwłaszcza w takie ciepłe wieczory.Miałściany z szerokich drewnianych desek pomalowanych na pistacjową zieleń; tanie, przesuwane okna, które terazprawdopodobnie już się kwalifikowały jako antyki, i detale z rzezbionego drewna - zdaniem Sunny, dodane przezpoprzedniego właściciela w celu ożywienia wyglądu.W środku było kilka pomieszczeń, malutki salon zdrewnianym parkietem i wielkim oknem na ocean; nieduża kuchnia, gdzie dominowała potężna chłodziarka do wina;łazienka na tyłach i główna sypialnia oddzielona wąskim korytarzykiem.Spojrzała na zegarek.Za dziesięć minut pojawi się tu słynąca z urody Allie Ray.Sunny zastanawiała się, jaka onajest.Mac na pewno ją polubił, a zresztą dobrze mu płaciła wyłącznie jako klientka, która popadła w tarapaty.Ale itak, jak wie każda kobieta, nie można lekceważyć takiego stężenia urody i sławy.Kapitański dzwonek zadzwięczał niemelodyjnie.Sunny aż się wzdrygnęła.Za nic nie mogła przekonać Maca, żebysię rozstał z tym popękanym starociem.Wypiła jeszcze jeden łyk dobrego czerwonego wina z kolekcjiprzechowywanej w odpowiedniej temperaturze w chłodziarce.Jak dla każdego wielkiego miłośnika win, dla Macaten trunek był ważniejszy niż jedzenie, które przecież można zamówić do domu.Jak choćby teraz.Z uśmiechem obserwowała go przez okno, kiedy zwiększał temperaturę w piekarniku, żeby podgrzać pizze, sięgałdo szafki po chili w płatkach i wyjmował talerze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]