[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natychmiast żałuję, że nałożyłam szorty:czemu nie wybrałam ładnej sukienki.  Suzanne, Zoe. Cześć! Miło cię poznać!  Uśmiecha się przyjaznie zzaokularów.Najwyrazniej jest Amerykanką albo Amerykanką zazjatyckimi korzeniami. A to Gareth. Jej towarzysz jest niski i przysadzisty, maciemne włosy, okrągłą dziecinną buzię i psotne niebieskie oczy.Jestubrany w spodenki do połowy łydki i bluzę z kapturem Hollister.Okulary z lustrzanymi szkłami nosi zsunięte na czubku głowy.Jestemzaskoczona.Nie spodziewałam się, że Max ma znajomych, którzygustują w firmowych ubraniach. Miło cię poznać, Zoe.Masz prawo jazdy?  pyta mnie od razu,z pięknym walijskim akcentem. Nie  przyznaję się. Dwa razy oblałam egzamin. Nie ma sprawy, nauczymy cię.Wzdłuż A303 ciągnie sięprzyjemny, pusty odcinek. Zignoruj go  radzi Max i wkłada moją torbę do bagażnika. %7łartowałem tylko.Oczywiście jedziemy M4  mówi Gareth.Suzanne zajęła miejsce z przodu, bo gdy siedzi z tyłu, chce jej sięwymiotować, będziesz więc musiał się jakoś zmieścić na tylnymsiedzeniu, dryblasie  zwraca się do Maksa. Nie, nie ma problemu.Może siedzieć z przodu  protestujeSuzanne i sadowi się razem ze mną z tyłu.Natychmiast odwraca się w moją stronę i zasypuje mnie seriąprzyjaznych pytań, które zadaje radosnym głosem. Czyli mieszkasz z Maksem? Znaliście się wcześniej czypoznaliście się dopiero przy wynajmie mieszkania. Zoe spotyka się z Davidem.Znasz mojego przyjaciela, DavidaFitzgeralda?  pyta Max. Och, aha.Jest chirurgiem, prawda? Pamiętam.Pewnie prawiesię nie widujecie, zgadza się? Skoro tak dużo pracuje. Suzanne!  przerywa jej Gareth. Ledwo pięć minut temu Zoewsiadła do auta. Wybacz  mówi Suzanne. Mam tendencję do zadawanianiewłaściwych pytań. Nie ma sprawy  odpowiadam ze śmiechem. FaktycznieDavid dużo pracuje.Jest trochę dziwna, ale budzi moją sympatię.Sama zaczynam pytać ją o różne rzeczy i dowiaduję się, że Suzanne jest inżynierem, aGareth zajmuje się dokumentacją badań i oboje chodzili z Maksem doImperial.Minęliśmy już Westway i zmierzamy na zachód przezwiejskie okolice.Wkrótce prowadzimy ożywioną dyskusję na temattego, czy małpy są straszne, czy nie.Wywołała ją propozycja Garetha,by zrobić postój w Monkey World w Dorset. Jak możesz uważać, że małpy są straszne?  dziwi się Gareth.Są takie urocze. Są takie pomiędzy  wyjaśniam. Czy to jeszcze zwierzęta?Czy to już ludzie? Czym one są. Zdecydowanie zwierzętami  odpowiada Max.Prawie nie ma ruchu na drodze, więc pędzimy z zawrotnąszybkością.Po postoju w Chippenham roślinność przy drodze staje sięcoraz bujniejsza, a okolica zielona i cukierkowa: wzgórza, urocze domykryte strzechą i pola pełne pasącego się bydła.Cieszę się na widokGlastonbury  to miasto jest mekką hippisów.We wszystkich oknachwidać batikowe tkaniny, łapacze snów i własnoręcznie robione świece. Możemy włączyć jakąś muzykę?  pyta Suzanne. Wszystko, tylko nie gównianą muzykę Maksa  mówi Gareth. Nie chcę słuchać żadnych nieznanych utworów nagranych naksylofonie przez Eskimosa z Nebraski czy cokolwiek dla nasprzygotowałeś na dzisiaj. Mam Silver Jews i Magnetic Fields  oburza się Max. Tomainstreamowe kapele. Masz najbardziej niszowy gust muzyczny spośród wszystkichmoich znajomych  stwierdza Suzanne. Ale to nie jest aż tak fajne.Todziwne. Jestem fajny  oświadcza Max. O czym ty mówisz.Spogląda na moje odbicie w lusterku wstecznym i uśmiecha się.Odwzajemniam uśmiech i myślę sobie:  Naprawdę dobrze się bawię.Cieszę się, że się z nimi wybrałam."Zatoka Woolacombe jest ogromna, ma nieco zakrzywiony kształti połyskuje niebieskimi falami przybojowymi.Dwa wysokie i spadzistewapienne klify wyznaczają jej granice.Na plaży jest tylko kilka osób:w większości surferzy i jeden starszy pan spacerujący z psem. Wychodzę z auta i biorę głęboki oddech: nabieram słonego morskiegopowietrza.Razem z nim wracają wspomnienia: wakacje, gdy byłamdzieckiem, dni spędzone nad morzem, wolność i szczęście.Maxpodchodzi i zatrzymuje się obok mnie.Przez chwilę stoimy wmilczeniu. Jest dobrze, nie sądzisz?  pyta, a ja potakuję.Wypożyczamy deski w małym sklepiku przy plaży.Ledwojestem w stanie unieść swoją, ale podobno im jest dłuższa, tym łatwiejsię na niej pływa.Pózniej nadchodzi czas, by nałożyć krem do opalaniaz filtrem 50 i ubrać się w pianki.Max ostrzega mnie, że tonajtrudniejsza część, i ma rację: ta czynność kojarzy mi się zwciskaniem się do tubki na pastę do zębów. A nie mogę po prostu zostać w kostiumie kąpielowym?  pytamsfrustrowana, machając rękoma. Nie, będzie ci za zimno.Spójrz, pasuje jak ulał!  odpowiadawesoło Suzanne, gdy w końcu udaje mi się założyć strój.Jestem całaczerwona i zdyszana. Cieszę się, że go nie wyrzuciłam.Wszyscygotowi. Idzcie już  decyduje Max. Ja udzielę Zoe paru wskazówek.Odwracam się do niego i muszę się bardzo starać, by niewyglądać na zaskoczoną.Jego kostium z pianki uwydatnia wszystko to,co zakrywają luzne dżinsy i koszulki: szerokie ramiona, szczupły tors,wąską talię i biodra oraz długie nogi.Wow.Czemu nigdy wcześniejtego nie zauważyłam. No to pianka na ciebie pasuje  mówi, gapiąc się na mnie, poczym szybko odwraca wzrok. Zwietnie, dobrze.Wskazówki chrząka. W jaki sposób staję na desce.Wybucha śmiechem. Obawiam się, że dziś na niej nie staniesz, zamiast tego skupimysię na łapaniu fal.Pokazuje mi, jak położyć się na desce: nie za bardzo z przodu, aleteż nie z tyłu.Nie mogę tego załapać, więc pozwalam mu sobie pomóci ustawić mnie we właściwej pozycji.Pózniej udziela mi wskazówek,jak przypiąć deskę do kostki za pomocą krótkiej linki, żebym jej niezgubiła i żeby nie uderzyła kogoś w głowę. A co jeśli ja dostanę nią w głowę.  Słuszna uwaga  staraj się tego unikać.Dobrze, na tymzakończymy suchą część inicjacji.Złapmy parę fal, koleżanko! Przybijamy piątkę i idziemy w stronę morza, gdzie Suzanne i Garethjuż pływają na deskach.Fale są większe, niż się spodziewałam, i po raz pierwszy siędenerwuję.Dobrze pływam, ale nie chcę, by wielka fala przewróciłamnie i zmiotła do morza. Nie martw się  uspokaja mnie Max, widząc moją minę. Będęna ciebie uważał. Wcale się nie denerwuję  kłamię, gdy wchodzimy razem dowody.Jest zimna jak lód. A powinnaś. Chlapie mnie wodą, a ja piszczę iodwzajemniam mu tym samym.Przeistacza się to w regularną bitwę.Suzanne słyszy hałas, odwraca się i macha do nas.Idziemy w głąb morza, aż woda zaczyna sięgać nam do pasa.Między stopami czuję przypływ, który niemal zwala mnie z nóg.Aleteraz jestem już podekscytowana  gdy widzę nadciągające fale, mamochotę złapać jedną z nich i płynąć na niej, dokładnie tak, jak robi toteraz Gareth.To chyba nie może być aż tak trudne.Okazuje się jednak, że nie jest to łatwe.Max idzie jako pierwszy,by zademonstrować technikę: kieruje deskę w stronę morza, a pózniej,gdy zbliża się fala, skręca w bok i płynie, wiosłując rękami corazmocniej, aż udaje mu się złapać falę we właściwym momencie, i nakolanach płynie w stronę brzegu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •