[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyciągnęłam go do siebie jeszcze bliżej, aż ugiąłłokcie i oparł się na przedramionach otulających mojągłowę z obu stron.Zręcznymi palcami odgarnął włosyopadające mi na czoło. Jedyne, co się teraz liczy, to to, że znów jestem ztobą  odparłam miękko.Przelotnie spojrzał mi w oczy, jakby chciał sięupewnić, czule pocałował, a potem powoli wsunął się dośrodka.Dżiiiiiizas.W jednej chwili uszło ze mnie całe powietrze izaczęłam dziękować pradawnym bożkom wagin, jeśli takieistnieją, że między nogami miałam wystarczająco dużonaturalnego nawilżacza i nie musiał wchodzić na siłę.Przezchwilę zamarł i wstrzymał oddech.Ejże, to ja powinnamteraz wstrzymywać oddech& Równie dobrze można było próbować przecisnąć kij baseballowy przez słomkę.Czułam się wypełniona po brzegi, a zarazem niepomierniezdumiona, że udało mi się go pomieścić.I pod głębokimwrażeniem tego, jak dobrze było go w sobie mieć& tymrazem.Odzyskał oddech i wolniutko wysunął się ze mnie, apotem wcisnął z powrotem. Jesteś cudowna  jęknął, zachowując swójniespieszny rytm.Zgadywałam, że po prostu stara się mnienie skrzywdzić.Wiedziałam, że nie może sobie wybaczyćpierwszego razu, ale wtedy byłam przecież dziewicą; bólbył nie do uniknięcia.Nie chciałam, żeby aż do tegostopnia się hamował.W każdym razie nie teraz.Chciałampoczuć jego namiętność i pragnienie bycia ze mną.Odważnie przesunęłam ręce w dół pleców, złapałam go zatyłek i mocno pociągnęłam do siebie. Głębiej  jęknęłam mu prosto w usta.Jak na żądanie wyszedł ze mnie niemal do samegokońca, a potem ostro, z klaśnięciem, wbił się po samąnasadę, po czym zastygł w tej pozycji, oddychającnerwowo, oparłszy głowę o moje czoło. Cholera, przepraszam.Nie chcę ci zrobić krzywdy,a zarazem tak bardzo cię pragnę. Na litość, nie jestem ze szkła, Carter.Niepowstrzymuj się.Ja także cię pragnę.Odchylił głowę, żeby móc uważnie odczytać mojespojrzenie, a ja starałam się zawrzeć w oczach całąpewność, na jaką tylko było mnie stać.Musiał to dostrzec.Dłonią opartą obok mojej głowy prześlizgnął po całymboku w dół, aż dotarł do uda.Ujął moją nogę i uniósł jąwyżej, tak że kolano oparło się o jego bok.Raz jeszczepocałował mnie w usta, wysunął się ze mnie, a gdy zamarłam w oczekiwaniu, zaatakował jednym płynnym,szybkim ruchem.Tym razem znalazł się znacznie głębiej, aja wysunęłam biodra na jego spotkanie.Połknęłam jegorozkoszne jęknięcie, całując z całych sił.Dłońmi, wciążpewnie obejmującymi jego tyłek, zachęciłam, bykontynuował.Nie wahał się ani chwili i zaczął wchodzićwe mnie i wychodzić w drapieżnym rytmie.Nie zwalniał,penetrując mnie tak głęboko, jak tylko mógł, a żarpożądania i pocałunków sprawił, że nasze ciała pokryłacieniutka warstewka połyskującego potu. Rany, słońce& W tym tempie to długo nie potrwa wychrypiał, próbując zwolnić obłędny taniec. Nie przestawaj.Chce cię czuć w sobie szepnęłam.Sama nie wierzyłam, że mówię to, co mówię  ale tobyła prawda.Chciałam, żeby stracił nad sobą kontrolę,żeby czerpał przyjemność z bycia ze mną.Chciałamwiedzieć, że mogę mu ją dać.Jęknął chrapliwie i wpił się w moje usta głębokim,oszałamiającym pocałunkiem, a jego biodra zaczęłypracować jeszcze szybciej.Aóżko skrzypiało za każdympopchnięciem.Wbiłam paznokcie w jego skórę i ciasnoobjęłam go nogami w pasie, by nie przerwać szaleńczejjazdy.Jego język wciskał się we mnie z równązapalczywością jak penis, a ten zgrany duet bez wątpieniadoprowadziłby mnie do stanu bliskiego kolejnegoorgazmu& gdyby nie to, że odniosłam wrażenie, że ktościcho puka do drzwi sypialni.Carter nie przestawał, zamknęłam więc oczy znadzieją, że nasz syn nie podsłuchuje właśnie poddrzwiami i nie nabawi się traumy na resztę życia. W pewnej chwili Carter oderwał się od moich ust izgubił rytm.Wiedziałam, że jest blisko.Przyrzekam, niechciałam, żeby przestał, ale tym razem stukanie byłowyrazniejsze i z pewnością go sobie nie wyobraziłam.Cholera! Cholera! Cholera! Na litość boską, Gavin,proszę cię, nic nie mów.Chcę, żeby Carterowi było ze mnądobrze.Nie chcę, żeby całą przyjemność zepsuł mu cienkigłosik mówiący, że chce siusiu.Jestem okropną matką. O Boże& Claire.o tak  jęczał Carter.Rany boskie, może powinnam go uciszyć? Delikatnie,acz wymownie zatkać mu usta dłonią?Wbił się we mnie po raz ostatni i czułam, jak pulsujerozkoszą.Dzięki Bogu.To znaczy, chciałam powiedzieć: czy tojuż koniec? Mamusiu, chce mi się pić.Carter roześmiał się w połowie drogi; niemrawowysunął się ze mnie i wsunął jeszcze kilka razy, a potemciężko runął na łóżko obok mnie.Przez kilka minutleżeliśmy bez ruchu, próbując złapać oddech [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •