[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu, w kraju barbarzyńskimna poły, zdało się im łatwym dokonać zaboru.Szli jakby dla zabawy.Gdy wojska cesarskie za Odrą się ukazały, w Głogowie się ich nie spodziewanojeszcze.Bolkowe oddziały pilnowały brodów u Odry, poniżej i powyżej grodusamego.Tymczasem cesarscy wprost naprzeciw zamku zgruntowali rzekę i zrana ją przebrnęli bez przeszkody.Lud w dzień św.Bartłomieja wszystek niemal po kościołach się modlił, gdycesarscy podstąpili.Wyszedłszy z nabożeństwa, ludność w ulicach popłoch iprzerażenie znalazła.Z wałów widzieć było można wojska nadciągające.Mały oddziałek Szlązaków stał bezpiecznie na łące, pod murami zamku, wnamiotach, gdy niespodzianie ogarnęli go cesarscy, chwycili część znaczniejsząi niewielu ujść mogło przed nimi.Obóz nieprzyjacielski rozkładał się tuż pod wałami samymi.Tu już z próżnymi rękami, jak w Bytomiu, odchodzić nie chciano, aleopatrzywszy bramy i mury, spodziewano się zmusić do poddania i chciwe łupuwojsko nakarmić.Zrazu w mieście trwoga powstała wielka, ale załogą dowodził stary, wytrawny,powolny i przebiegły Wojsław Głowa Rozcięta.Tego zastraszyć było trudno.Czuwał milczący.Zaparto wnet bramy, gawiedz z wałów spędzono, stanął gródjakby wymarły.Cesarscy go objeżdżali, obchodzili Wacek i Detryszek opatrując zewsząd izawyrokowali, że się im obronić nie może, a poddać rychło musi.Posłano wrazludzi z rogami pod wrota, aby trąbili wywołując na rozmowę.Stanął Wojsław, siwy, niepozorny człek, ciężki a na oko pokorny.Domaganosię wpuszczenia do środka.Wolał do nich wyjść sam, niż gości mieć u siebie, coby go podpatrywali - i furtą ku nim wystąpił.Hr.Wacek na koniu siedzący w zbroi pięknej, w hełmie ze skrzydły, dumnymigo zmierzył oczyma.- Szykujcie się do poddania cesarzowi - rzekł.- Zobaczcie, ilu nas tu jest,cesarskich i Zwiatopługowych! Zmiech mówić o obronie!- Sami my to już widzimy - odparł z udaną rezygnacjcją Wojsław - ale król apan nasz surowym jest.Przysięgaliśmy mu nic nie poczynać bez wiadomościjego.Dajcie nam czas, posłów do niego wyprawimy.- Nie! - zakrzyknął Wacek.- Nie myślcie, że nas oszukacie! Zwłoki się wamchce!? Czas zejdzie daremnie, my go nie mamy, bo całe wasze królestwozawojować musimy.Wojsław, westchnąwszy ciężko, zakładników ofiarował.Z tym, sam nie chcąc stanowić, hrabia Wacek do cesarza jechał.Zwiatopług iwszyscy dowódcy wołać zaczęli:- Wziąć zakładników! Z pomocą ich łatwiej gród zdobędziemy! Wziąćrękojmię, a dać im dni kilka! I naszym się z pochodu utrapionego spoczyneknależy.Zmiano się z wielkiej prostoty głogowian.Wieczorem czterech młodych mieszczan z rękami w kieszeniach, z głowamispuszczonymi, szli jak na stracenie do obozu.Przyrzeczono im słowemcesarskim, że wrócą cali, jeżeliby Bolko odmowną dał odpowiedz, ale sobie taklekceważono Polaków, że im wiary dotrzymać nikt nie myślał.Dziczą ichprzezywano jak zawsze.Zaledwie głogowianie: Patarz, Surma, Aowiec z Wojsławowym synem ukazalisię ku obozowi dążąc pod strażą, gdy Zbigniew przeciw nim poskoczył.Chciałich zabrać, aby jednać sobie i grozić.Dano mu zakładników pod straż.Młodzisłuchali go mówiącego z głowy odkrytymi, patrzali po sobie, a na pytania inamowy nie odpowiadali.Jeden drugiego w bok potrącał, wzdychali, stękali.głaskali głowy, łamali palce, kłaniali się i milczeli.W obozie cesarskim uradzono; aby czasu nie tracąc zacząć budować tarany dobicia ścian i bram.Zciągnięto z pobliskich lasów kłody i dwupiętrowerusztowania owe podnosić się zaczęły ku górze.Na belkach kładziono pomostydla kuszników i strzelców, wiązano, ciosano i ochoczo szydzono sobie zgłogowian, ukazując im te potwory straszne.Lecz Wojsław też nie zasypiał, zagrzewał swych ludzi i do obrony się sposobił.Na mury, bramy, na wały ściągano, co tylko do odparcia napaści służyć mogło.Kamienie młyńskie nabijane kołami ostrymi, koła ćwiekami ponajeżane, głazyogromne, smołę, kotły do gotowania wrzątku, kłody z ostrokołami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]