[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak mówiÅ‚ praÅ‚at, a wyraz Å‚agodnyMiÅ‚e uczucie w sÅ‚uchajÄ…cych sprawiÅ‚:Wzrok niegdyÅ› dziki stawaÅ‚ siÄ™ pogodny,A co siÄ™ nader zapalczywym stawiÅ‚,Pan vicesgerent mniej do bojów zgodny,Honorat srogi już siÄ™ uÅ‚askawiÅ‚,Gaudenty nawet już nie tak ochoczy.Wtem nowy widok Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ wszystkich oczy.77 Ignacy KrasickiPieśń szósta Jakiż to widok, który by odmianyI nowÄ… rzeczy osnowÄ™ przywodziÅ‚?Cóż to za widok tak niespodziewany,Iż naradzeniu wielkiemu przeszkodziÅ‚?Jakiż to koniec: zÅ‚y czy pożądany,Po tylu wielkich przygodach nadchodziÅ‚?I jak przemyÅ›lnym wzniecon wynalazkiem?Opowiem.Drzwi siÄ™ otworzyÅ‚y z trzaskiem.WÅ‚aÅ›nie naówczas wieszczym zdjÄ™ty duchemOjciec Regalat paÅ‚aÅ‚ żarliwoÅ›ciÄ…,Srogim niezbożność krÄ™powaÅ‚ Å‚aÅ„cuchem,A zwykÅ‚Ä… gnÄ™biÄ…c zÅ‚ość zapalczywoÅ›ciÄ…,Niespodziewanym przelÄ™kÅ‚y rozruchem,PorwaÅ‚ siÄ™ z miejsca.Za nim z skwapliwoÅ›ciÄ…Wszyscy sÅ‚uchacze spieszno ku drzwiom biegli.Wszyscy stanÄ™li, jak tylko postrzegli.Mamże powiedzieć, co postrzegli oni?Powiem: postrzegli dzban czworogarcowy.KrzyknÄ…Å‚ Gaudenty:  Do broni! do broni!Gerwazy razny, Pankracy gotowy,Doktor siÄ™ wstydem niezwyczajnym pÅ‚oni,Pan vicesgerent wzrok mieni surowy,PraÅ‚at, ażeby dobrze dzieÅ‚o sprawić,Na pierwszym miejscu kazaÅ‚ go postawić.78 Antymonachomachia StanÄ…Å‚.Jednakże nie byÅ‚ on takowy,Jakim go powieść bajeczna udaÅ‚a;ZÅ‚ocisty, prawda, i marcepanowy,Ale go rzezba wzwierzch nie otaczaÅ‚a.W tym zaszczyt wielki, iż czworogarcowy;Jakoż i postać tak okazowaÅ‚a:Poważny z ksztaÅ‚tu, wspaniaÅ‚y i stary,SzklniÅ‚ siÄ™ nakoÅ‚o twardymi talary.Na nich pamiÄ…tki królów naszych dawnychKu pocieszeniu zgromadzonych braci,Królów uprzejmych, szczęśliwych i sprawnychWyryte byÅ‚y twarze i postaci.Owych Zygmuntów, WÅ‚adysÅ‚awów sÅ‚awnych,Których siÄ™ nigdy pamięć nie zatraci.NiósÅ‚ dzban pamiÄ…tki szacownych wyrazów,NiósÅ‚ piÄ™tna Piastów, Jagiełłów i Wazów.Takimi nasi ojcowie pijali,Smutek stroskanych myÅ›li nie zajmowaÅ‚;Takimi uczty swoje odprawiali,Uczty, na których zbytek nie panowaÅ‚.SzedÅ‚ dzban na kolej, w nim radość czerpali,A przemysÅ‚ chytry ochoty nie psowaÅ‚.Rozweseleni uprzejmym obchodem,Napawali siÄ™ i piwem, i miodem.O dobre czasy, gdy trwaÅ‚a prostota!Wprawdzieć nie byÅ‚o tak ksztaÅ‚tnie i grzecznie,Nie szklniÅ‚a w kunsztach wytworna robotaAni siÄ™ przemysÅ‚ siliÅ‚ ostatecznie.79 Ignacy KrasickiUprzejmość wszystko ksztaÅ‚ciÅ‚a i cnota.%7Å‚yli wesoÅ‚o, żyli i bezpiecznie.SÅ‚odkie wspomnienie, szacowne przykÅ‚ady,Bogdaj siÄ™ nasze Å›wiÄ™ciÅ‚y pradziady!Lecz nazbyt dÅ‚ugo już ten dzban na stole,Czas siÄ™ go imać: Ze czciÄ… winnÄ… wziÄ™ty,Aby naprawiÅ‚ uprzykrzone dole.Ojciec Zefiryn żarliwy i Å›wiÄ™ty,Na zÅ‚ość Å›wiatowÄ… pÅ‚aczÄ…c i swawole,Pierwszy go ujÄ…Å‚; za czym nadpoczÄ™ty,Gdy siÄ™ do niego każdy z ojców bierze,SuszyÅ‚ siÄ™ likwor w skromnoÅ›ci i mierze.Już kolej wielu byÅ‚a przeminęła:I vicesgerent niezle pokosztowaÅ‚,I praÅ‚at, sprawca przykÅ‚adnego dzieÅ‚a,Smacznego trunku sobie nie żaÅ‚owaÅ‚.W Gaudentym wiÄ™ksza żarliwość siÄ™ zawzięła;Honorat niby z niechcenia sprobowaÅ‚.Każdy siÄ™ z swoja odezwaÅ‚ pochwaÅ‚Ä…,Tymczasem wina coraz ubywaÅ‚o.Bo też to nadto ci filozofowieRozprawowali o wstrzemiÄ™zliwoÅ›ci.I w dobrym zbytek cnotÄ… siÄ™ nie zowie.Jak to nie lubić, skÄ…d pÅ‚ynÄ…Å‚ radoÅ›ci?Dobrze to znali wielebni ojcowie,WiÄ™c zasilajÄ…c ducha w troskliwoÅ›ci,Pod dobrym hasÅ‚em:  Niech poczciwi żyjÄ…!Wielebne ojce jak pijÄ…, tak pijÄ….80 Antymonachomachia W kacie ukryty doktor cicho siedziaÅ‚;WidzÄ…c, że mierna, uczcie nie przyganiaÅ‚.ChciaÅ‚ jednak, aby nikt o tym nie wiedziaÅ‚,Wiec, jak mógÅ‚ tylko, kryÅ‚ siÄ™ i zasÅ‚aniaÅ‚.PostrzegÅ‚ go praÅ‚at i wzrÄ™cz mu powiedziaÅ‚: Po cóż siÄ™ bÄ™dziesz od ochoty wzbraniaÅ‚?Alboż w mych rÄ™ku naczynie zabojcze?Wino weseli, pij, wielebny ojcze!Kolej tak dobrze już byÅ‚a chodziÅ‚a,Iż już ku reszcie likwor siÄ™ nachylaÅ‚,Poznali wszyscy, iż zabawa miÅ‚a,WiÄ™c gdy siÄ™ każdy wdziÄ™czyÅ‚ i przymilaÅ‚,WstaÅ‚ doktor - zgraja placu ustÄ…piÅ‚a -WziÄ…Å‚ dzban i westchnÄ…Å‚, przecież siÄ™ zasilaÅ‚;A gdy już resztÄ™ dopijaÅ‚ przykÅ‚adnie,Cud nad cudami! - postrzegÅ‚ PrawdÄ™ na dnie.Bajka to byÅ‚a, co o niej pisali,Jakby w dnie studni siedziaÅ‚a, nieboga.Znać filozofy wina nie pijali,A zaÅ› poeci, w zródle swego bogaGdy tylko wodÄ™ kastalskÄ… czerpali,W niÄ™ PrawdÄ™ kÅ‚adli; nie ta jej zaÅ‚oga.Lepiej czÄ™stokroć pijak jÄ… wyÅ›ledziI stÄ…d przysÅ‚owie:  Prawda w winie siedzi!PrzelÄ…kÅ‚ siÄ™ doktor na takowe dziwyI dzban na miejscu, skÄ…d wziÄ™ty, postawiÅ‚.Ruszyć siÄ™ nie Å›miaÅ‚, chociaż boju chciwy,Gaudenty, skoro cud doktor objawiÅ‚.81 Ignacy KrasickiCzy obraz skryty, czy widok prawdziwy?Każdy go pyta, wszystkim jeno prawiÅ‚: Kto siÄ™ dowiedzieć o tym chce dokÅ‚adnie,Niechaj w dzban wspójzrzy, znajdzie PrawdÄ™ na dnie.RzekÅ‚; wiÄ™c wspaniale Zefiryn siÄ™ toczyProsto ku dzbanu, chcÄ…c wzgÅ‚Ä…bsz rzecz dociekać.Blask niezwyczajny zraziÅ‚ wszystkie oczy,StanÄ™li zlÄ™kli, nie Å›miÄ… uciekać.Jasność przytomnych przeraża i mroczy.Z drżeniem widoku koÅ„ca muszÄ… czekać.W tym, obÅ‚ok Å›wiÄ™tny gdy siÄ™ rzedzić pocznie,Prawda przed nimi stanęła widocznie. NieczÄ™sto - rzekÅ‚a - tak mnie ludzie widzÄ…,Chociaż siÄ™ zawżdy chÄ™tna ku nim spieszÄ™,Zamiast wdziÄ™cznoÅ›ci wszyscy ze mnie szydzÄ…I bylem tylko weszÅ‚a w którÄ… rzeszÄ™,Rzadki mnie uczci, a wielu siÄ™ wstydzÄ…,Bo zÅ‚ych zasmucam, a niewinnych cieszÄ™.DziÅ› z wami jestem; bo chociaż w rozruchu,GodniÅ›cie mego widzenia i sÅ‚uchu.SkÄ…d wasza rozpacz? skÄ…d chÄ™ci zemszczenia?Za lada pismo, które bajki plecie?Mnie wierzcie, wszystkie przenikam wzruszenia,Znam tego, co go dziÅ› przeÅ›ladujecie,Wie on, jak Å›wiÄ™te wasze zgromadzenia;Lecz chcÄ…c osoby postawić w zaleciePrzychylność jego, która nie jest pÅ‚ocha,Tym siÄ™ obwieszcza, iż was szczerze kocha.82 Antymonachomachia %7Å‚art broÅ„ jest czÄ™sto zdradna i szkodliwa.Ale też czasem i jej trzeba zażyć:W Å›miechu przestroga zdatna siÄ™ ukrywa,A ten, który siÄ™ Å›miaÅ‚ na niÄ… odważyć,Nie zasÅ‚uguje, aby zemsta mÅ›ciwaMiaÅ‚a go gnÄ™bić, miaÅ‚a go znieważyć.Porzućcie zjadÅ‚ość, uÅ›mierzajcie żale:Wszak i wy ludzie, i on nie bez ale.Sam siÄ™ oÅ›wiadczyÅ‚, iż chÄ™tnie odwoÅ‚a,Iż, jeÅ›li szkodzi, gotów pismo spalić.Jeden wam wszystkim nigdy nie wydoÅ‚a;Na cóż go gnÄ™bić, lepiej siÄ™ użalić.MyÅ›l może byÅ‚a zbytecznie wesoÅ‚a;Sposób - osÄ…dzcie, czy ganić, czy chwalić?Jeżeli potwarz, sama peÅ‚znąć zwykÅ‚a;Jeżeli prawda, poprawcie siÄ™! - ZnikÅ‚a.KONIEC83 Ignacy Krasicki(1735 - 1801) biskup warmiÅ„ski od 1767, arcybi-skup gnieznieÅ„ski od 1795, poeta,prozaik i publicysta.Jeden z głównychprzedstawicieli polskiego oÅ›wiece-nia.Nazywany jest  ksiÄ™ciem poetówpolskich. Monachomachia czyli wojnamnichów jest poematem hero-ikomicznym.yródÅ‚em komizmu jestzestawienie heroicznych bojów, nie-zwykÅ‚ych przygód i ważkich proble-mów z niezwykle miernymi, czÄ™stowrÄ™cz Å›miesznymi postaciami, którew nich uczestniczÄ…. Monachomachia opowiada w sze-Å›ciu pieÅ›niach o sporze miÄ™dzy dwo-ma zakonami.Po dwu latach od publikacji  Mona-chomachii ukazaÅ‚a siÄ™ rwnież ano-nimowo  Antymonachomachia.Krasicki tym razem specjalnie nieukrywaÅ‚, że jest autorem tego dzieÅ‚a.Pod pozorem pochwaÅ‚y stylu życiazakonnego potwierdziÅ‚ opinie i zarzu-ty zawarte w  Monachomachii.Rze-kome odwoÅ‚anie oskarżeÅ„ staÅ‚o siÄ™w rzeczywistoÅ›ci ich podkreÅ›leniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •