[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociażjeśli wybuchnie wojna atomowa, to parędziesiąt ki-lometrów w tę czy we w tę nie gra roli, przepadnie nietylko graniczący z Finistere departament pana Le R.,ale także całe Finistere i doczepiona do niego kulaziemska.Ale diabeł z tym, kto obawia się przyszłości.Jazakładam swój ogród zen.Będę na co dzień kon-templować spokój zamknięty w ziarnku piasku.Stawianie bambusowego płotu wokół ogrodu zento najtrudniejsze z moich przedsięwzięć, odkądprzyjechałam do Finistere.Jak uda mi się ustawićjedną połowę, przewraca się druga.Jak podnoszędrugą, przewraca się pierwsza.Płot kładzie się naziemi, wykręca w nieprzewidywalne stro-167ny, staje w poprzek, uparty i krnąbrny.To się nigdynie uda myślę, ale w końcu za pomocą grubegosznurka, który za radą monsieur Le R.zawsze mampod ręką, jakoś ustawiam płot.Szczęśliwa patrzę nakrzywy płot z bambusa.Udało się.Są takie chwile, kiedy myślę o monsieur Le R.,takie okazje, ale nie jest ich znowu tak wiele.Praca w samotności ma same zalety.Istnieją mi-liardy powodów, aby pracować z kimś, ale akurat tu,w tej chwili, dla mnie praca w samotności ma samezalety.Wszystko można zrobić, byle robić to w swoimtempie, za pomocą sznurka albo łomu.%7ładnych ko-mentarzy: Czy tak się robi?, kiedy wyraznie widać, żewłaśnie tak się robi.%7ładnych pytań: Jak sobie towyobrażasz? Przecież było dobrze.Chyba powinnaśsię zastanowić, zanim się zabierzesz do przesuwaniadwutonowych kamieni?Nie.Nie zastanawiam się, to nie w mojej naturze.Touwarunkowanie genetyczne, zbyteczne uwagi.Matkajest taka sama.Najpierw zrób, potem myśl, ruszajkamień choćby dziś.Wzdłuż płotu z bambusa ustawiam donice mie-niące się zielonym szkliwem, z przeceny w Point Vertw Concarneau.Są wyszczerbione, więc wyglądająprzez to na droższe.Stare i drogocenne jak znaleziskoarcheologiczne.Jakby wyjęte z gabloty168w muzeum w Hanoi, gdzie stały obok dzbana z se-ledynową glazurą z roku pięćsetnego przed Chry-stusem.W zielonych donicach sieję groszek pachnący,biały.Groszek będzie się piął po bambusowym płocie:pokryją go białe pachnące kwiatki.Miejmy nadzieję.Kamienisty kąt ogrodu pokrywam żwirem i pia-skiem, grubym ciemnoczerwonym żwirem i piaskiemmorskim zmieszanym z potłuczonymi muszelkami.Wiadro piasku kosztuje parę franków w składziebudowlanym Big Mat przy drodze do Brigneau,zużywam czternaście wiader.Kilka tui, krzak cyanotis i wawrzyn będą oddzielaćten kąt od reszty ogrodu.Tuje przystrzyżonewłasnoręcznie.Uwielbiam przycinać i formować.Ciach sekatorem i pień wawrzynu przycięty, tujeudają cyprysy, cyanotis ma formę wielkiego grzyba,jak po wybuchu jądrowym.Przycinam go rodzajowiludzkiemu ku przestrodze.W radosnym uniesieniu pracuję nad swoim ka-miennym ogrodem.Obcinam, kopię, sypię żwirem ipiaskiem, sieję i kładę kamienie.Zpiewam.Fałszujęjak ojciec, ale pięknym altem matki.Ojciec znał wszystkie psalmy śpiewane na wese-lach i pogrzebach.Szanował wiarę innych, nie fał-szował umyślnie.Matka zwykła śpiewać Ty ciemnaświerczyno na dwa głosy z Małą Karin.Duża Karin169to była momma, majestatyczna babka, która czasami,bardzo rzadko, wyciągała w środku dnia gitarę iśpiewała Małego Hansa:Mały Hans na plażę poszedł, abymałże zbierać tam.I gorący piasekparzył w bose stopy, gdy szedł sam.Aza zabłysła w jego oku, byłzmęczony, nie jadł nic.Jakłachmany, które nosił miały goprzed słońcem strzec?Boże, zmiłuj się nad nami, ojciecsię utopił nasz, spraw, by naszabiedna mama miała chleb, o Boże,spraw.W małej swej rybackiej chaciematka siedzi z dziećmi w krąg.Ledwie dzwiga brzemię, jakienędza spuszcza na jej dom.OTO, CO ZNACZY BY CZAOWIEKIEMPo takiej zimie, jaką mieliśmy w Finistere, absurdembyłoby sądzić, że ziemia jeszcze kiedykolwiek będziewymagała podlewania.170Gdyby tej zimy ktoś powiedział mi, że będę pod-lewać ogród co wieczór, uznałabym to za absurd.Kiedy jednak przychodzą wiosenne wiatry, w kwiet-niu, już nie wydaje mi się to takie absurdalne.Na polach, które niedawno leżały pod wodą, ar-matki wodne wystrzeliwują kaskady wody za dnia,wieczorem zaś ja podlewam swój ogród.Najbardziej ze wszystkiego a lubię tu wszystko uwielbiam podlewać o zachodzie słońca.Jednegotylko pragnę: podlewać i podlewać ogród.Podlewać należy o zachodzie.Jeśli podlewa się wsłońcu, można spalić korzenie.Tego nauczyła mniebabka.Dopiero wieczorem uruchamiała zraszacze wogrodzie w majątku, i to nie na długo.Jak wielu ludziz pieniędzmi, dbała o nie.Dbała i bała się o nie.Niemożna było ruszać kapitału, kruchego kapitału.Co by się stało, gdyby ruszyć kapitał, nigdy się niedowiedziałam.Był związany i nie wolno go byłouwolnić.Ja nigdy nie miałam kapitału, więc jestem roz-rzutna, zwłaszcza jeśli idzie o wodę.Ale podlewamtak, jak uczyła mnie babka, dopiero o zachodzie.W moim ogrodzie to ja jestem zraszaczem.Roz-pylacz do węża się zepsuł, więc ściskam jego koniecw palcach, kierując rozpylony strumień tam, gdziechcę, po całym ogrodzie.171Jestem genialnym zraszaczem.Mam do tego bo-skie dłonie, po mommie; u człowieka najważniejszesą dłonie; dzięki ci, momma, merci.Babki z obu stron i dary od nich.Bez podatkuspadkowego.Dziadek swój majątek przekazał różnymfundacjom.Ja odziedziczyłam pudełeczko na tytoń.Próbowałam je sprzedać, ale antykwariuszpowiedział, że jest bez wartości, bo ma wgniecenie.Bez wartości w porównaniu z dłońmi mommy i knowhow podlewania ogrodu po drugiej babce.Jednego tylko pragnę: podlewać i podlewać.Litr za litrem tryska z węża, trawnik jużpodto-piony, korzenie wiązów w wodzie.Podlewamkażde zdzbło trawy, najmniejszą koniczynę,najcieńszą łodyżkę.Piwonie, róże, czerwone i białe,róże w żywopłocie, róże pnące jak Madame AlfredCarriere i czarnoczerwona Senegal która dobrzeczuje się w cieniu i będzie piąć się po północnejścianie.Ingrid Bergman, nowoczesna hybryda, potrzebujewody, żeby zademonstrować komplet trzydziestupięciu płatków.Podlewam Ingrid Bergman i MadameAlfred Carriere.Trzy magnolie, Magnolia grandiflora, potrzebująmnóstwo wody, żeby skóropodobne zimowe liściemogły odpaść, a rozwinąć się jasnozielone.Magnolia stellata, której nagie pąki kwitły zimą,potrzebuje wody, żeby odżyć.Wszystkie pnącza, które osłaniają ogród, groszekpachnący, wszystkie odporne byliny w cie-172niu, półcieniu i słońcu, wszystkie nasiona sło-necznik, nasturcja, groszek wszystko potrzebujewody.Tak jak mak olbrzymi, czerwony i biały, jasno-niebieski mak górski z Himalajów, wszystkie maki ojedwabistych płatkach prześwietlonych słońcem wczerwcu, zwiewnych niczym motyle.Maki opiumiczne są zakazane w ogrodachFi-nistere.Eschscholtzia jest makiem nie należącym do ga-tunku maków.Nie otwiera się tak łatwo jak maki kwitnie na żółto, ściskając płatki.Odkąd zeszłego lata zobaczyłam ją gdzieś nagrządce, zapragnęłam mieć u siebie Eschscholtzię, alenikt nie rozumiał, o co mi chodzi, ilekroć chciałamkupić nasiona czy sadzonki.Kiedy w końcupojechałam w tamto miejsce, żeby zerwać jedną ipokazać w sklepie z nasionami, okazało się, że nagrządce rosną już ziemniaki.Podlewam orliki, irysy i gozdziki.Czarne orliki,białe i ciemnogranatowe irysy, białe gozdzikipachnące.Cyanotis krzak z niebieskimi szczotkamikwiatów i ciemnozielonym listowiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]