[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Być może potraktowaliśmy cięniesprawiedliwie.Jeśli tak, zostaniesz oczyszczony.Tyle jesteśmy ci winni.W imię sprawiedliwości tyle jesteśmy ci winni.Opuściła koc, skłoniła głowę i zmówiła po cichu modlitwę.Lensman Jon Tarvald Cornelius Aschenberg czekał na nią w biurze.Kiedy weszła, podniósł się zza biurka i lekko ukłonił.Johanna zauważyła,że czytał jej notatki na temat morderstwa Nilsa-Chodaka.- Nie zostaliśmy sobie oficjalnie przedstawieni - powiedział sucho iwyciągnął do niej rękę.Uścisk był krótki i silny.- Ale rozumiem, że to panijest Johanna Guldberg, córką zmarłego lensmana Guldberga, tymczasowosprawującą tę funkcję.A poza tym wyjątkowo lubi pani jazdę na koniu.W jego oczach nie było ani śladu uśmiechu.Spojrzenie było zimne inieprzeniknione kiedy na nią spoglądał.Odpowiedziała mu takim samymformalnym tonem.- No to wie pan wszystko, co najważniejsze.Stała wciąż wyczekująco przy biurku.Z ukłonem ustąpił jej miejsca.Usiadła i wskazała mu krzesło.- Proszę usiąść, panie Aschenberg.- Dziękuję.- Wciąż stał i rozglądał się po pokoju.- Słyszałem, żewykonaliście świetną robotę, panno Guldberg.Bjercke nie mógł się paninachwalić.Pochylił się i podniósł książkę w podniszczonej skórzanej oprawie.Johanna po raz pierwszy zauważyła, że był bardzo elegancko ubrany.Ciemnoniebieska koszula opinała się na jego długich silnych plecach.Spodnie były zrobione z jasnej cielęcej skóry, a wysokie buty z lśniącej,jasnej skóry sięgały mu aż do kolan.- Czy to pani ojciec je kolekcjonował?- Tak.- Panuje tutaj niezwykły porządek.RS90Johanna pochyliła głowę i zakryła dłonią usta, żeby ukryć ziewnięcie.Odczuwała ból na ciele i w duszy.Ostatnie na co miała teraz ochotę tokonwersacja z obcym człowiekiem.Zamknął książkę z trzaskiem.Johanna popatrzyła na niego zprzerażeniem i uświadomiła sobie, że jej się przygląda.- Jak tam ramię?- Boli.- Będzie boleć przynajmniej przez tydzień.Ale to nie będzie żadnetrwałe uszkodzenie - powiedział i odstawił książkę na półkę.- Skąd pan przyjechał? - spytała Johanna próbując być uprzejma.- Chybadawno nie był pan tu we wsi?Przytaknął krótko.- Gościłem u Abrahama Pihla.On i ja jesteśmydobrymi znajomymi.- Ach tak.Tam się na pewno panem dobrze zajęli - powiedziałazmęczona Johanna.W tej samej chwili przypomniała sobie o swoichobowiązkach jako gospodyni.- Rozumiem, że Gjertrud zaproponowała panucoś do jedzenia? - wyprostowała plecy i próbowała zwalczyć zmęczenie.-Jeśli nie, to niestety zapomniałyśmy się strasznie.Uniósł brwi.- Dziękuję, jestem najedzony.Zjadłem przed podróżą.Panimacocha i żona Vilhelma Bjercke były tak miłe, żeby zaproponować mikufel piwa.Poza tym pozwoliłem sobie, poczytać trochę oficjalnychdokumentów.Po raz pierwszy wyglądało, że czuł się niezręcznie.Wykonał gest ręką.Na małym palcu błyszczał pierścień.- Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciwko temu.Uważałem na to,żeby unikać.prywatnej korespondencji.- Nic się nie stało - odpowiedziała wyczerpana Johanna.- Ale teraz już sobie pójdę.Zrobiło się pózno.Jeśli nie ma pani nicprzeciwko temu, czy mogłaby pani poświęcić w najbliższych dniach trochęczasu, żeby mnie wdrożyć w najważniejsze sprawy? Zakładam, że przez toramię tak czy inaczej nie może pani wykonywać żadnej pracy?Johanna przytaknęła.- Byłam przygotowana na poświęcenie czasu naprzybliżenie mojemu.następcy mojego ojca najistotniejszych spraw.Możebyć jutro.Zaproszę od razu pastora i wójta, żeby mieć z głowy formalnościzwiązane ze zmarłym.I proszę na mnie mówić Johanna.Nie mamy tutajzwyczaju być specjalnie formalni.- Johanna.- Sprawiał wrażenie jakby smakował imię.Podniosła się i wyciągnęła do niego rękę uśmiechając się krzywo.-Witamy we wsi, lensmanie Aschenberg.RS91Rozdział 12Johanna zadecydowała, że nowy lensman będzie na razie zakwaterowanyobok Christiana, tam gdzie mieszkał dawniej Annar, zanim ożenił się zSolveig.Jako pierwsza weszła na werandę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]