[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To straszne być Polakiem.Michnik,który zdecydowanie występował przeciwko katolickiemu fundamentalizmowi, konsekwentnieoddawał hołd polskiej tożsamości, rytualnie stwierdzał, że w pełni ją akceptuje i umieszcza wsamym centrum swego światopoglądu oraz życia społecznego w ogóle.Katolicyzm okazuje się dla niego „nieusuwalnym składnikiem i znakiem tożsamościnarodowej”.Myślę, że to ustępstwo jest w jego przekonaniu – nie wiem, czy uświadomionym– ceną za dopuszczenie do wspólnoty.Nieprzekraczalna dla nacjonalisty granica między„swoimi” a „obcymi” okazuje się do pewnego stopnia otwarta.Przyjęcie do kolektywu stajesię rodzajem sakramentu, który przynajmniej po części zależy od aktu sakramentu, któryprzynajmniej po części zależy od aktu woli.Obcy stają się częścią narodu, rytualnie uznającnarodowe świętości.Gesty takie wykonywał po 1989 roku nie tylko Adam Michnik i „GazetaWyborcza”.Politycy SLD nieustannie manifestowali szacunek dla papieża i religii.Wystarczy przypomnieć Józefa Oleksego klęczącego przed obrazem NajświętszejPanienki.Jak łatwo się domyślić, niewiele to pomogło.Narodowo-katolicki mit nie tolerujeodmienności i taki właśnie jest główny przekaz papieskiego nauczania.Czy te postawysześć lat po śmierci papieża są równie silne jak w czasach jego pontyfikatu?Już nie.Katolicyzm w Polsce słabnie.Nie ma własnej energii, trzyma się na konflikciepolitycznym, na sporze o aborcję albo na nacjonalizmie.Sam z siebie już nie przyciąga.Nawet przekaz mediów głównego nurtu bardzo się zmienił.W „Gazecie Wyborczej” albo w„Polityce” czy „Przekroju” można przeczytać teksty, które jeszcze pięć lat temu mogłyukazać się tylko w „Bez Dogmatu” albo podobnym niszowym piśmie.Zaczyna się nieśmiałomówić o finansach Kościoła, o pedofilii księży, o tym, jak uczniowie traktują lekcje religiiwszkole.To jeszcze za mało, żeby polskie społeczeństwo stało się laickie, ale pewnie jużniedługo osiągniemy masę krytyczną.W Kanadzie, Hiszpanii i Irlandii kościoły opustoszaływ ciągu dziesięciu, dwudziestu lat.Cała nadzieja w „pokoleniu JPII”.Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że jest ono zainteresowane wszystkimoprócz katolicyzmu.Ale mamy za sobą dwadzieścia lat niekwestionowanej władzy Kościoła,która choć słabnie, to jednak trzyma się mocno.Mirosław Czech napisał w „GazecieWyborczej”, że jeśli Kościół się nie opamięta, elity wypowiedzą umowę, zgodnie z którąhierarchia uzyskała przywileje w zamian za poparcie dla rynkowych i demokratycznychprzemian.Artykuł się ukazał i nikt nie zapytał: A gdzie demokracja?! Kto się z kim umawiałiw czyim imieniu?! Z czyjego upoważnienia?! I to zdarzenie może posłużyć jakopodsumowanie naszej rozmowy o wkładzie papieża w polską demokrację.Toksyczny i przereklamowanyWYWIAD Z JOANNĄ SENYSZYNCzy spotkała się Pani kiedyś z Janem Pawłem II? Jakie były wrażenia?Osobiście nigdy.Nie odczuwałam takiej potrzeby.Dzięki temu mam nieskażonespojrzenie na osobę i działalność Jana Pawła II.Podobno w bezpośrednich kontaktach potrafiłbyć ujmujący, więc opinie tych, którzy się z nim zetknęli, są w znacznej mierze wypaczoneinieobiektywne.Z zasady nie dostrzegają oni, że polski papież, od politycznego wyboru dotransmitowanej na żywo, teatralnej śmierci, jest produktem marketingowym.W dodatkumocno przereklamowanym.A jak wspomina Pani pielgrzymki do Polski Jana Pawła II? Co Pani czuła, kiedy papieżprzyjeżdżał do Polski?Papieskie pielgrzymki wspominam jako imprezy kosztowne dla państwa i obywateli orazpowodujące wiele zamieszania.Najgorzej wyszli na nich polscy emeryci.Pieniądze napodwyżki ich świadczeń premier Suchocka przeznaczyła w 1993 roku na sfinansowaniepielgrzymki na Litwę.Imprezy te robiły naturalnie wrażenie, gdyż poprzednicy Jana Pawła IIpoza Watykanem byli praktycznie niedostępni dla wiernych.Msze odprawiane na specjalniew tym celu wybudowanych ołtarzach gromadziły tłumy.Zwłaszcza że były to staranniewyreżyserowane spektakle, a papież świetnie odgrywał rolę zatroskanego ojca narodu.Niemniej jednak nie czarujmy się, żadne z pielgrzymkowych spotkań z JPII nie było takliczne jak wiec, który odbył się dwudziestego czwartego października 1956 roku na placuDefilad w Warszawie.Wówczas na cześć Gomułki entuzjastycznie skandowano: „Wiesław!Wiesław!”.Potem do papieża: „Zostań z nami!”.Wyjaśnienie jest proste: Polacy kochająbohaterów.A z jakiej bajki, to już inna sprawa.Najważniejsze, by byli żywi, bo wtedy możnaich dotknąć, zrobić sobie fotkę do rodzinnego albumu, a na starość opowiadać wnukom, żebrało się udział w historycznym wydarzeniu.Część wiernych pewnie odczuwała dumę,wzruszenie czy też religijną ekstazę, ale mnie jako ateistki to nie dotyczyło.A jak Pani, jako wieloletnia uczestniczka polskiego życia publicznego, ocenia stosunekpolskich polityków do papieża? Czy jest w nim zawarte kunktatorstwo, czy realnyszacunek i uznanie dla papieża? Kim Jan Paweł II jest dla polskich parlamentarzystów?Jest przyjęty wiernopoddańczy kanon wypowiedzi, zgodnie z którym o JPII można mówićtylko „na klęczkach” albo wcale.Politycy mu ulegają, gdyż nie widzą interesuwjakimkolwiek sprzeciwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]