[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech Campbell zniknie,a prezydent jest bezbronny.To mo\e nam przynieść wielkie korzyści.Colin Goss, zazwyczaj opanowany, nie zdołał zachować tym razem spokoju. Michael Campbell zostanie wiceprezydentem powiedział. Bez względu na to, co sięstanie.Detektyw popatrzył na Gossa, nic nie rozumiejąc. Michael musi przyjąć to stanowisko dodał z naciskiem Goss.Rozdział 57Seattle, Waszyngton10 kwietniaKaren o piątej rano przyleciała do Seattle nocnym samolotem z Waszyngtonu; nawschodnim wybrze\u była ju\ ósma.Czuła zmęczenie, ale jednocześnie koncentrowała się naswym celu.Bez trudu zlokalizowała Patricię Broderick, o której wspomniał Grimm, korzystającz internetowego wykazu adresów.Zadzwoniła te\ w kilka miejsc.Patricia Broderick nazywała się po mę\u Gaynor, ale w sprawach zawodowych posługiwałasię nazwiskiem panieńskim.Była agentką nieruchomości i specjalizowała się w sprzeda\ydomów i apartamentów.Jej mą\ pracował jako doradca podatkowy.Mieli dwoje dzieci,jedenastoletniego chłopca i dziewięcioletnią dziewczynkę.Karen zadzwoniła do niej jeszcze z Waszyngtonu, by umówić się na obejrzenie kilkumieszkań i domów w granicach Seattle.Powiedziała kobiecie, \e jest dziennikarką i \e sięprzeprowadza.Agentka zapewniła ją, \e Seattle to niezwykle urocze miasto, i obiecałaspotkać się z Karen w umówionym czasie.Karen odsłuchała taśmę z \ądaniem porywaczy Susan Campbell.Była pewna, \e jej głosjest autentyczny.Ten wyjątkowy ton ciepła i troski, tak typowy dla Susan, został wyraznieuchwycony.Jeśli chodzi o drugi głos, głos porywaczki lub te\ rzeczniczki porywaczy Karen niepoznała go od razu.Po kilkakrotnym odsłuchaniu nagrania i chwili zastanowienia nabrałajednak przekonania, \e to ta sama osoba, która dzwoniła do domu Susan w Georgetown.Karen nie bardzo wiedziała, co o tym myśleć.śądanie, by Michael Campbell wycofał swąkandydaturę na stanowisko wiceprezydenta, odpowiadało dość niejasnym grozbom ze stronyanonimowej rozmówczyni Susan.Ale dlaczego? Po co ktoś chciałby usunąć Michaelaz drogi? Kto by na tym zyskał?Od razu przyszedł jej na myśl Colin Goss.Od chwili wyboru Michaela Campbella namiejsce Dana Everhardta poparcie dla prezydenta rosło, a dla Gossa spadało.Gossnienawidził Michaela Campbella wszyscy o tym wiedzieli.Nikt inny w Waszyngtonie niezyskałby więcej na rezygnacji Michaela ni\ Goss.Z drugiej strony nie zgadzała się z Kraigiem, który lekcewa\ył jej wywód na temat epizodubostońskiego.Jeśli Goss był wrogiem Michaela, to dlaczego aluzje Grimma do Bostonu czternaście chorych dziewcząt wydawały się wskazywać na winę ich obu.Karen nie znała na te pytania odpowiedzi.Ale instynkt jej podpowiadał, by zaufaćGrimmowi i pójść tropem, który podsuwał.Musiała się przekonać, co wie Patricia Broderick.Pózniej zamierzała połączyć wszystko w całość.Karen spotkała się z agentką w jej biurze o dziesiątej rano.Patricia była przystojną, zadbanąkobietą po czterdziestce, która mogła być przed piętnastu czy dwudziestu laty piękna.Miałagęste, kasztanowe włosy, mleczną piegowatą skórę i du\e zielone oczy. Rzecz niezwykła, w Seattle akurat nie padało.Dzień był chłodny, ale bardzo ładny.Nahoryzoncie rysowały się majestatyczne góry, a błękitne wody zatoki pokazywały się i znikałyna przemian, kiedy Patricia Broderick wiozła Karen w stronę nowego osiedla.Karen postanowiła nie tracić dłu\ej czasu. Mam nadzieję, \e mi pani wybaczy, pani Broderick zaczęła. Och, proszę mówić mi Pat! Wszyscy mnie tak nazywają. A więc, Pat.Muszę pomówić z tobą sam na sam o pewnej dra\liwej sprawie, a niechciałam niepokoić cię przez telefon.Jestem tu jako dziennikarka.Na twarzy kobiety pojawił się cień niepewności. Nie bardzo rozumiem, dlaczego jakiś dziennikarz miałby ze mną rozmawiać powiedziała.Mogę cię zapewnić, \e wszystko, co powiesz, będzie poufne obiecała Karen. To nie jestoficjalny wywiad.Pracuję nad czymś wa\nym, a czas odgrywa tu zasadniczą rolę.Muszędowiedzieć się jak najwięcej. O co chodzi? spytała Pat.Karen miała dwa nazwiska na końcu języka.Wybrała drugie. O Colina Gossa. Nie mam nic do powiedzenia na ten temat oświadczyła bez ogródek.Jej szczęki sięzacisnęły, na twarzy pojawił się grymas niesmaku.W oczach malował się lęk. Posłuchaj, Pat przekonywała Karen. Nie chcę ci zagrozić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]