[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tydziwko" wymamrotał.W tym momencie dostrzegła swoją szansę i wypadła zpokoju na korytarz.Gnając na złamanie karku po schodach, jakimś cudempamiętała o zapięciu guzików i o obciągnięciu spódnicy.Gdy pędziła przezbar, widziała, jak ludzie na jej widok otwierają usta.Słyszała też wybuchyśmiechu.Wybiegła na parking przed zajazdem.Dotarła na jego kraniec i oszalała ztrwogi rozejrzała się wokół siebie.W pobliżu nie było żadnych innychzabudowań.W obawie przed pościgiem, puściła się pędem wzdłuż szosy, cochwila potykając się na asfaltowej nawierzchni.Dostrzegła dziurę wżywopłocie, dała w nią nura, runęła jak długa na trawę i zwymiotowała,wstrząsana gwałtownymi torsjami.A potem przez długi czas siedziała na skraju pola, trzęsąc się i płacząc.Wtamtym okropnym pokoju zostawiła torebkę, była bez pieniędzy i nie miałaczym wrócić do domu.Nie wiedziała też, gdzie się znajduje.Straszliwie bolałają głowa i bała się, że za chwilę znowu ogarną ją mdłości.465RSWyszła na szosę i ruszyła przed siebie.Ilekroć mijał ją jakiś samochód,truchlała z trwogi, że to Maurice.W końcu dotarła do małej wioski z kilkomachałupami i z pubem.Spytała w lokalu, czy może skorzystać z telefonu izamówiła rozmowę z Mają na koszt rozmówcy.Właścicielka nie spuszczała jejz oka i Helen nie mogła opowiedzieć przyjaciółce, co się stało.Azy płynęły jejciurkiem po twarzy i skapywały z czubka nosa.Gdy weszła do toalety, zrozumiała przyczynę podejrzliwego spojrzeniakobiety za barem.Pończochy były podarte, a sukienka krzywo zapięta.Rozmazana szminka upodobniła ją do klauna, a włosy były w całkowitymnieładzie i sterczały na wszystkie strony.Miała rozbiegany wzrok, a karminszminki nie harmonizował z czerwienią jej sukni.Wyglądała dokładnie tak, jakją potraktował Maurice Page: jak upadła kobieta.Maja była sama w domu, gdy otrzymała telefoniczną wiadomość odHelen.Jechała z dużą prędkością i w niespełna godzinę dotarła na miejsce.Wdamskiej toalecie wiejskiego pubu namoczyła w zimnej wodzie chusteczkę idelikatnie obmyła nią spuchniętą i zaczerwienioną twarz przyjaciółki.A potemuczesała jej potargane włosy.Helen, drżąc na całym ciele, prawie się nieodzywała.Maja troskliwie zaproponowała jej brandy, lecz Helen gwałtowniepokręciła głową.W samochodzie, w drodze powrotnej do Cambridge, Helen zaczęłamówić.Wyrzucane pospiesznie słowa tworzyły niespójną wypowiedz, jednakMaja zdołała w końcu pojąć jej sens.Helen wybrała się na randkę z jakimśohydnym komiwojażerem, który usiłował ją zgwałcić.A kiedy Helen opisałazajazd, Maja starała się okazać jej współczucie, lecz w głębi duszy ogarnęła jątrwoga.Musiała się ugryzć w język, żeby nie powiedzieć: Ależ właśnie po tosą te miejsca".Spytała delikatnie: Nie pozwoliłaś mu chyba za daleko się posunąć, prawda, kochanie?466RSHelen wytrzeszczyła na przyjaciółkę ogromne zaczerwienione oczy.Maja podejrzewała, że nie zrozumiała pytania. Chodzi mi o to.co ci zrobił?Helen się skrzywiła. Całował mnie, ale nie tak to sobie przedtem wyobrażałam.To byłookropne.A potem.mnie dotykał.Więc go kopnęłam. Spod jej powiekwymykały się łzy.Maja w przypływie ogromnej ulgi ścisnęła ją za rękę. Najważniejsze, że w końcu zdołałaś umknąć tej świni.Wygląda na to,że przez kilka dobrych dni będzie musiał zapomnieć o amorach.Uwaga nie rozśmieszyła Helen.Maja namyślała się pospiesznie.Najważniejszą sprawą było odwiezienie Helen na plebanię i zachowaniepozorów, że nic się nie stało.Maja wyobrażała już sobie reakcję pastoraFergusona na wieść o Maurisie Page'u.Czuła, jak ogarnia ją niepohamowanazłość.Dziewczyny pokroju Helen, których niewinność była sztucznie przezotoczenie przedłużana, były najmniej przygotowane do samoobrony, za tonajbardziej napiętnowane, gdy z powodu własnej niewiedzy znajdowały się wsytuacji, której nie potrafiły sprostać. Odwiozę cię do domu.Powiem twojemu ojcu, że boli cię głowa i żeniezwłocznie musisz położyć się do łóżka.Helen wciąż się nie odzywała.Maja obrzuciła ją wzrokiem i zauważyła,że znowu drży na całym ciele, a jej szeroko otwarte, szkliste oczy sąnieruchomo utkwione w drodze przed nimi. Spotkała cię okropna rzecz, kochanie powiedziała delikatnie Maja.Mężczyzni to istne bestie.Nadal jednak nie było żadnej reakcji.Jeszcze mocniej nacisnęła pedałgazu, zwiększając prędkość.467RSW Thorpe Fen pomogła Helen wysiąść z samochodu i zaprowadziła ją dobudynku plebanii.Z powodu póznej pory dom był pogrążony w ciemnościach,przez co wydawał się bardziej ponury niż zwykle.Na korytarzu wyłonił się,niczym posępny, czarny nietoperz, wielebny Ferguson.W mroku nie mógłzauważyć ruiny, jaką przedstawiała sobą twarz córki. Helen straszliwie rozbolała głowa, panie Ferguson.Odprowadzę ją dopokoju oznajmiła z animuszem Maja i nim ruszyła po schodach na górę,posłała pastorowi jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.W sypialnipomogła Helen zdjąć czerwoną sukienkę i włożyć nocną koszulę. Wskakuj do łóżka, kochanie, i porządnie się wyśpij, a jutro ranopoczujesz się znacznie lepiej.Helen posłusznie weszła do pościeli.W mrocznym świetle naftowej lampy Maja dostrzegła w przelocie wyrazjej oczu.To, co zobaczyła, poważnie ją zaniepokoiło.Malowała się w nichdrętwota i zobojętnienie.Maja nie potrafiła sobie radzić z tego rodzajuproblemami.Trzymała na wodzy wszystkie swoje najskrytsze uczucia i przezlata barykadowała się przed bólem innych.Robin, Daisy czy Hugh umieli wtakich sytuacjach postępować właściwie, lecz ona, Maja Merchant, nie.Stałaprzez chwilę, niepewnie przestępując z nogi na nogę.Nie wiedziała, copowiedzieć.Pochyliła się tylko, cmoknęła Helen w czoło i opuściła pokój.W poczuciu winy, że z powodu swojej przyjazni z Hughiem od dłuższegoczasu zaniedbuje przyjaciółkę, wybrała się po południu w następną niedzielędo Thorpe Fen.Chociaż panował pogodny, słoneczny dzień, nie zastała Helenw ogrodzie, jak się tego spodziewała.Wielebny Ferguson przebywał pozadomem i na początku Mai udało się tylko znalezć pomoc kuchenną roztrzepaną i niedorozwinięta istotę.Dopiero po upływie kilku chwil pojawiłasię zadyszana Helen.468RS Zobaczyłam twój samochód. Co robiłaś? Masz coś we włosach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]