[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś wielkiego eksplodowało na tylnych tar-czach Sokoła" i statek zadygotał tak gwałtownie, że Juun - który się nie przypiął -wylądował rozpłaszczony na przednim iluminatorze.Han zwolnił dzwignię sterowania i odetchnął głęboko, ale wyczuł jedynie kwaśnyodór wymiocin pięciu gatunków istot.i może jeszcze nutkę gazu zasilającego werbo-mózg.Jeszcze raz pchnął dzwignię.Twarz Leii skurczyła się i miała już tylko pół metra po przekątnej.- Kocham cię, księżniczko, nawet jeśli prowadzisz jak.- powiedział Han, ale niedokończył.Zabrzmiało to jak eecisieedzija", co wcale nie było zle, biorąc pod uwagęwarunki.Znów szarpnął dzwignię w tył i Juun zsunął się z iluminatora, znikając poza kon-solą przyrządów.Wtedy właśnie rozdarł się alarm zbliżeniowy, a kolory na zewnątrz z niebieskiegoprzeszły w czerwień, znowu w niebieski i w wirujące paski srebra.Nagle twarz Leiiprzybrała prawidłowy kształt i rozmiar.dalej wyglądała dość widmowo, ale przy-najmniej miała nie więcej niż dwadzieścia pięć centymetrów od podbródka do liniiwłosów.Han zaś poczuł się jeszcze gorzej niż przedtem.W tym momencie z korytarza z brzękiem wypadł C-3PO.- Zgubieni! - Zatrzymał się z łomotem na fotelu nawigatora, po czym upadł na po-kład, wymachując kończynami.- Jesteśmy z całą pewnością zgubieni!Han natychmiast zrozumiał, że znowu im się udało.Przejął kontrolę nad Soko-łem" i zaczął odpalać po kolei silniki manewrowe, powoli opanowując wirowanie.Wpowietrzu wyczuwało się ledwie dostrzegalną nutę słodyczy chłodziwa - wystarczająca,aby zasygnalizować, że będą musieli odkazić statek, ale nie tak mocna, by zginęli, za-nim zdążą to zrobić.Janko5 Janko5Troy Denning Mroczne Gniazdo I Władca Dwumyślnych197 198Ruszył ku niej, ale na drodze stanęło mu sześciu krzepkich Ha-pan.Jeden z nich,szlachetnie urodzony wielmoża o lodowatych oczach i długich do ramion włosach, bezlewej dłoni, spojrzał na Tenel Ka.ROZ DZ I AA- Czy ten człowiek jest twoim przyjacielem, królowo matko?-Ależ tak, Droekle.-Tenel Ka wcisnęła się pomiędzy niego a drugiego dworzani-na, jeszcze wyższego i pozbawionego całego przedramienia.- Czy chciałabym go uści-skać, gdyby tak nie było?Przytuliła się mocno do piersi Jacena - na dość długo, aby mógł stwierdzić, że wciągu ostatnich pięciu lat wiele się zmieniło, i to na lepsze.Uścisnął ją serdecznie i23obserwując ponure spojrzenia dworzan, z wielkim trudem powstrzymał się przeddrwiącym uśmieszkiem.- Przepraszam, że wszedłem tu w taki sposób - rzekł - ale twój sekretarz nie chciałmnie zaanonsować.Cały czas twierdził, że nikogo nie przyjmujesz.Jacen zeskoczył z drzewa tik i odkrył, że nawet tutaj, w wilgotnym sercu prywat-Tenel Ka wypuściła go i z poważną miną cofnęła się o krok.nego dzikiego ogrodu, królowa matka Tenel Ka nie jest sama.Siedziała na niewielkim,- Który to? Muszę dopilnować, żeby dostał naganę.ukrytym dziedzińcu, w sukience bez rękawów, a rdzawe warkocze spływały jej po ple-- Nie trzeba.- Jacen pozwolił sobie na cień uśmiechu.- Już został ukarany.cach.Otoczona była dwudziestoma dworzanami - głównie atrakcyjnymi samcami -- Naprawdę?ubranymi w absurdalne, ręcznie szyte szaty stanowiące imitację jej rustykalnego stylu.Tenel Ka wyraznie czekała na dalsze wyjaśnienia.Kiedy nie nastąpiły, wzruszyłaTenel Ka tak działała na ludzi.ramionami i ujęła Jacena za rękę, zeskakując na dziedziniec, wprost przed nosy swoich,Jacen cichutko podszedł z tyłu do zakamuflowanego strażnika, który patrolowałdworzan.Młody Jedi ze zdumieniem stwierdził, że ponad połowa miała niekompletnemszyste listowie wzdłuż muru ogrodu - ostatni z wielu pałacowych szańców bezpie-ramiona.czeństwa - i chwycił mężczyznę za kark
[ Pobierz całość w formacie PDF ]