[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwiadowcy przynieśli informacje, że w dole widzieli dwóchżołnierzy i dwóch łuczników, ale w strażnicy może ich być więcej.Zerknęłamna naznaczonych Jacques a i de Brossea, zastanawiając się, co pomyślałbyMortain, wiedząc, że zamierzam sprzeciwić się Jego woli.Ominąwszy ścieżkę, zaczęliśmy schodzić od południowej strony, perciąwydeptaną przez zwierzęta w gęstych paprociach.Bruno i Samson zostali wtyle, jako że ich silne ramiona miały nam się przydać do opuszczenia łańcucha.Ja i Jacques mieliśmy pozbyć się po cichu jak największej liczby wartowników,zanim podniesie się alarm.Dopiero wtedy mieli wkroczyć de Brosse i reszta ipokonać pozostałych już w otwartej walce.Na szczęście żołnierze pełnili wartę już długo i byli zmęczeni.Może nawet zbytpewni siebie i nieostrożni, bo porozsiadali się pod drzewami i zabawialirozmową.Ogłuchłam na ich głosy.Słuchanie rozmów o winie, kobietach ikościach nie ułatwiało zabicia wroga.Pochyliłam się ku Jacques owi.- Zajmiesz się tym po lewej, a ja dwoma z prawej.Nerwowo kiwnął głową i zaczął się podkradać do swego przeciwnika.Załadowałam kuszę, a potem dobyłam sztyletu.Cicho jak cień zbliżyłam się dojednego z żołnierzy.Był całkiem zasłuchany w historyjkę, którą opowiadał jegotowarzysz.Podchodziłam coraz bliżej i bliżej, a kiedy odrzucił głowę, by sięzaśmiać, przyskoczyłam miękko i przejechałam ostrzem po odsłoniętym gardle.Dusza wyrwała się z Francuza niemal tak szybko, jak z jego szyi trysnęła krew.Zbryzgany juchą kompan siedział jak porażony, patrząc na umierającego.Nimsię otrząsnął, wystrzeliłam.Runął do tyłu z pociskiem utkwionym międzyoczyma.Za mną rozległ się stłumiony odgłos.Odwróciłam się.Jacques i jeden złuczników poruszali się spleceni w tańcu śmierci.Rzuciłam się naprzód, mającprzed oczami wspomnienia twarzy Bette i Guiona.Ręce łucznika zaciskały sięna szyi Jacques a, któremu z przerażenia aż oczy wychodziły z orbit.DopadłamFrancuza i wbiłam mu ostrze w plecy, a potem szarpnęłam je w górę, żebyprzyspieszyć śmierć.Jego ramiona opadły, a on sam osunął się na ziemię.Wtedy, niczym mgła nadbagnem, z ciała uniosła się dusza.Nie zwracając na nią uwagi, popatrzyłam nachłopaka, który dysząc ciężko, rozcierał szyję.Nasze oczy spotkały się namoment, po czym młodzik padł na kolana i zaczął wymiotować.Chcąc dać mutrochę czasu na ochłonięcie, uklękłam nad trupem, wyciągnęłam ostrze iwytarłam je w kaftan żołnierza.Jacques był z pewnością zawstydzony, aleprzynajmniej żywy.Od strony kamiennej chatki dobiegł nas wrzask, a potem szczęk stali.To deBrosse z ludzmi zaatakowali strażników.- Chodz - rzuciłam do Jacquesa.- Musimy.Przerwał mi okrzyk wściekłości drugiego łucznika, który właśnie wynurzył sięspomiędzy drzew.Mężczyzna przystanął na moment, chwycił w rękę łuk,założył strzałę i wymierzył w chłopaka.Na szczęście nie zauważył mnie,pochylonej nad martwym towarzyszem.Zanim napiął cięciwę, skoczyłam narówne nogi i rzuciłam się na niego całym ciężarem.Był tak zaskoczony, żezdołałam wytrącić mu łuk z ręki i zbić z nóg.Runęliśmy na ziemię, alepodniosłam błyskawicznie rękę i pode rżnęłam mu gardło, a potem równieszybko stoczyłam się z niego, by nie ochlapał mnie krwią.Z szaleńczo bijącym sercem zerwałam się i odwróciłam w stronę, skąd mógłnadejść kolejny atak, ale minęła jedna chwila, potem druga i nie pojawił siężaden inny napastnik.Popatrzyłam wreszcie na Jacquesa, który nadal klęczał, zwyrazem oszołomienia i zgrozy na twarzy gapiąc się na powalonego łucznika.Piętno zniknęło z jego czoła.- Idz - wychrypiałam, sama nie ochłonąwszy jeszcze ze strachu.- Zaczekaj zClaudeem przy koniach.Zaraz do was przyjdziemy.Skinął bez słowa i dzwignął się na nogi.Kiedy zniknął w paprociach, pobiegłamw stronę szałasu, gdzie nadal rozlegał się szczęk stali i głuche uderzenia topora.Gdy dotarłam na miejsce i wpadłam do szałasu, na podłodze leżało czterechmartwych Francuzów, a Samson i Bruno mocowali się z łańcuchem.Niewystarczyło bowiem go opuścić, musieliśmy zdjąć zaczep z kołowrotu, byzapora nie została podniesiona, zanim Anglicy przepłyną to miejsce w drodze domiasta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]