[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzała pytająco.- Czy mam tu stać na jednej nodze jak bocian i czekać, aż klejwyschnie?- Mam lepszy pomysł.Wziął ją ostrożnie na ręce i skierował się do łazienki.- Co ty robisz?Zaczynał wątpić, czy dziewczyna waży więcej niż pięćdziesiątkilogramów.Taka delikatna, taka krucha! Czuł, że musi być dla niejopiekuńczy i nie przesadzać nawet z żartami.- Tristan? Co.?Bezceremonialnie wsadził ją do wanny.Sprawdził, czy mocnostoi na nogach.- Dobry pomysł- pochwaliła.-Wsadzę stopę pod kran i opłuczębut, a potem go zdejmę.Nie odpowiadając, Tristan zdjął buty i w ubraniu wszedł dowanny.Zaciągnął ceratową zasłonę i odkręcił prysznic na całyregulator.Devon komicznie pojękiwała, kiedy strugi ciepłej wodyzmoczyły ich do suchej nitki.- Tristan! Co ci.- No cóż, oboje jesteśmy trochę upaprani - zauważył.- Sądzę, żeprysznic dobrze nam zrobi.Popatrzyła na niego jak na szaleńca.91RS - Ależ nie zdjęliśmy przecież ubrań! Sięgnął do kołnierzaróżowej bluzy Devon.- Można to szybko naprawić - uznał beztrosko.Zciągnął jejbluzę przez głowę i bez zastanowienia wrzucił do wanny.Devon przygryzła wargę.Zrozumiała, o co mu chodzi.Tristan zzadowoleniem stwierdził, że dziewczyna nie protestuje.Zacisnęłamocno powieki, tak jak minionej nocy, kiedy się kochali.Biustonoszpod wpływem wody stał się przezroczysty.Przez koronkęprześwitywały różowe sutki, twardniejące w oczach.Tristan uwielbiałpatrzeć, jak Devon błyskawicznie reaguje na jego bliskość.Teraz żadne z nich się nie śmiało.Tristan trzymał krągłą pierś ibłądził kciukiem wokół brodawki.Wargami pieścił jej usta.- Powiedz, że mnie pragniesz, Devon - zażądał ochryple.- Pragnę cię, Tristan.Bardzo cię pragnę! - zapewniła, wsuwającdłonie pod mokrą męską koszulę.Rozebrała go do pasa.Pomagał przy tym z ochotą.Podekscytowana Devon zdjęła czyste już buty i rzuciła na podłogę.Tristan niecierpliwie przygarnął ją do siebie.Zadrżał cały wzetknięciu z kobiecym ciałem.Pokrył twarz Devon gorącymipocałunkami.|Oddech dziewczyny stał się płytki, krótki.Dotknęła dłoniądżinsów Tristana.Mężczyzna zadrżał.Ogarnęła go gwałtownanamiętność.Oddali się we władanie miłości, tracąc poczucie czasu.Pragnęlicoraz pełniejszego zjednoczenia.92RS Tristan ukląkł i ściągnął z Devon dżinsy i majteczki.Przywarłustami do jedwabistej skóry brzucha i pieścił językiem zagłębieniepępka.Devon zanurzyła palce we włosach Tristana.Przylgnęła plecamido ściany.- Tristan - szepnęła i zadygotała, kiedy dotarł do najskrytszegomiejsca.- Och, jak.Nie musiał się teraz spieszyć.Czerpał radość ze słodkiegosmaku ust Devon i z dzwięków, które wydawała.Mógłby spędzić znią resztę życia tutaj, pośród pieszczot, prowadzących do szaleńczegospełnienia.Krzyknęła i zacisnęła palce na jasnej czuprynie mężczyzny.Pożądanie rosło.Szlochała, kiedy wziął ją w ramiona.Oplotłaramionami muskularny kark.Chciał natychmiast znalezć się w jej wnętrzu i całkowiciezespolić ich ciała.Zdarł z siebie zawadzające wciąż dżinsy.UniósłDevon i wszedł w nią jednym ruchem.Krzyknęła i otoczyła nogami wąskie biodra Tristana.Podświadomie rozumiał, że postąpił brutalnie, lecz na wycofanie siębyło za pózno.Rozpaczliwie próbował opóznić osiągnięcie rozkoszy.Chciałpoczekać na Devon, lecz poruszyła się gwałtownie.Jęczał więc, wołałjej imię i wił się wstrząsany dreszczami zaspokojenia.Devonzesztywniała na ułamek sekundy i także oddała ciało we władaniemiłosnym konwulsjom.93RS Po chwili nie byli już w stanie utrzymać się na nogach.Umylisię szybko, zakręcili kran i wygramolili się z wanny.Na podłodzełazienki została sterta mokrych ubrań.Padli na łóżko Devon nadal pożądając siebie.Wyruszając nadrogę rozkoszy Tristan zdążył pomyśleć, że nigdy czegoś podobnegonie doświadczył.I nie chciałby doświadczyć z kim innym.- Devon - szepnął.I zachłannie zawładnął jej ustami.Tristan zupełnie stracił poczucie czasu.Ocknął się z drzemki izmarszczył brwi.- Devon?Zaspana, wtuliła głowę pod jego ramię.-Uhm?- Nie wiem, jak ci to powiedzieć.- Co, Tristanie?- Zdałem sobie sprawę, że pod prysznicem.obawiam się, żemnie poniosło i nie zadbałem o zabezpieczenie, kochanie.Znieruchomiała.Potem podniosła głowę.- Racja, nie pomyśleliśmy o tym.Nie wiedział, jak ma rozumieć wyraz jej twarzy.- Czy wybraliśmy nieodpowiednią porę na zbliżenie?Zastanowiła się i pokręciła głową.- Właściwie to najlepszy czas - zapewniła.- Minimalneprawdopodobieństwo, że coś się stało.- Od dziś będę bardziej uważał.Obiecuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •