[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy mogłabym znalezć się w naprawdę poważnychtarapatach.Musi istnieć jakiś sposób, żeby go podejść.Może spróbować prześlizgnąć się obok niego w ciemności? Woda w jaskini robi naprawdę duży hałas.Może udałoby mi się uciec w ten sposób?Oczywiście, kiedy wejście już się całkowicie otworzy, ryk morza ucichnie.Będzie wtedy słychać jedynieprzyciszone chlupotanie i kapanie wody ze ścian.Ponadto podłoże w jaskini nie jest równe i nie sposóbprzejść po nim w ciemności nie potykając się i nie ślizgając.Usłyszy mnie.Ale z drugiej strony, ja też go usłyszę.Nie będę mogła polegać na swoim wzroku, żeby go zlokalizować, będę musiała użyć do tego słuchu.Niemam wyjścia.Zciskając kamień w mokrej dłoni, podeszłam do zimnej ściany, po której nadal spływała woda iprzycisnęłam się do niej plecami, starając się zajmować jak najmniej miejsca i opanować drżenie ciała.Czekałam.Ryk wody przy wyjściu z jaskini stawał się coraz cichszy, aż w końcu przekształcił się w zwyczajny,miękki odgłos rozbijających się fal.Przejście do jaskini stało już otworem.Jak długo będę musiała czekać na Roberta?On nie będzie się zbytnio ociągał, myślałam.Musi załatwić sprawę i oddalić się stąd, nim Reeve przyjedziemnie szukać.Wytężyłam słuch.Po jakimś czasie dobiegł mnie odgłos kroków.Robert stąpał ostrożnie po piasku i kamykach, stanowiącychpodłoże jaskini.Słuchałam z uwagą i w końcu zdałam sobie sprawę, że pojawił się też dzwięk, którego nie spodziewałamsię usłyszeć.Zmarszczyłam brwi, próbując go rozszyfrować.Wydawało mi się, że to coś ważnego.Przycisnęłam się mocniej plecami do ściany jaskini i nasłuchiwałam.Co to może być?Kroki zbliżały się nieubłaganie.Co to jest? myślałam.Co to jest?Nagle zrozumiałam.Nie chodziło o to, co słyszałam.Chodziło o to, czego nie słyszałam.Nie było słychać chlupotania.Z góry założyłam, że Robert będzie szedł środkiem jaskini, a wtedy ja wyskoczę na niego z boku.Alegdyby rzeczywiście wybrał tę drogę, słyszałabym wodę pod jego stopami, ponieważ płynął tam jeszcze małystrumień.Ty głupia! strofowałam się w myślach.Głupia.Głupia.Głupia.Sama użyłaś ściany, żeby wymacać drogę wciemności.Dlaczego Robert nie miałby postąpić w ten sam sposób?Teraz musiałam natychmiast odsunąć się od ściany i wyjść na środek jaskini, w taki sposób, żeby mnie nieusłyszał.Zrobiłam mały kroczek.Chrzęst kamyków, na które nadepnęłam, zabrzmiał w moich uszach jak wystrzał zpistoletu.Zatrzymałam się, ale nie usłyszałam, żeby Robert jakoś na to zareagował.Nadal szedł w mojąstronę.Hałas jego kroków zagłuszy moje, pomyślałam.Powoli, ostrożnie, odsunęłam się od ściany i weszłam wstrumyczek, płynący środkiem jaskini.W tym miejscu woda wyżłobiła zagłębienie, co działało trochę namoją niekorzyść.Ale dzięki Bogu jestem wysoka.Nie będę mieć problemów z dosięgnięciem głowyRoberta.Większym problemem będzie jej zlokalizowanie.Jego kroki zbliżały się coraz bardziej.Serce w mojej piersi waliło tak głośno, że byłam prawie pewna, iżRobert zaraz je usłyszy.Zacisnęłam palce na kamieniu.Potem doszedł mnie odgłos jego oddechu.Skoncentrowałam się, próbując określić w ciemności jegopołożenie.Już był prawie przy mnie.Jeszcze kilka kroków.Uniosłam kamień, podbiegłam do ściany i uderzyłam z całej siły.Od razu się zorientowałam, że nie trafiłam w głowę.Robert stęknął z bólu i zaskoczenia, ale szybko się odwrócił i mnie złapał.Jego ręka zaplątała się w mojeluzne, zesztywniałe od soli włosy.Pociągnął za nie mocno, odchylając mi głowę do tyłu.- Deborah - wysyczał z tryumfem.- Nareszcie.Nadal trzymałam w ręku kamień i zamachnęłam się nim raz jeszcze, mierząc w głowę.Zamiast tegotrafiłam Roberta w twarz.Wydawało mi się, że słyszałam jak zgniotłam mu nos.Robert okropnie zaklął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]