[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słowa i krzyk rozkoszy są równie ekscytujące, codotyk.Ze ścian patrzyły na nas powiększone zdjęcia Maćka.Ludzkie oddechy utrwalone nakliszy.Kobieta owinięta folią.Młodzi chłopcy na peronie.Dziecko na rowerku.Przypomniałymi się moje osiemnaste urodziny i tamten mały chłopiec z rozbitym łukiem brwiowym.Małeręce, zaplatające się na mojej szyi.- Kiedy patrzę na twoje zdjęcia, widzę swoją przeszłość.- Doprawdy?- Ta kobieta w folii to ja.Tak samo duszę się w swoim życiu.Chłopcy na peronie.moje oczekiwanie na pociąg, jakbym wciąż była w podróży.- A to dziecko?- Kiedyś jedno małe dziecko zarzuciło mi rączki na szyję.- Nie masz dzieci?- Nie.Całował i ssał moje piersi, a ja miałam wrażenie, że na chwilę stał się moimdzieckiem.Ssakiem zachłannym i pożądliwym.- Nigdy nie jest za pózno na zmianę życia.- Maciek powtarzał mi to często.Nabrałam przy nim przekonania, że tak właśnie jest.- Każdy ma prawo do marzeń.Kiwałam głową.Było nam ze sobą dobrze.Czasem nocowałam u niego.Nie wracałam na noc doWyszkowa.Filipowi mówiłam, że redakcja pokrywa koszty noclegów w tanim hoteliku, gdymuszę dłużej pracować. Mój mąż przyjmował to do wiadomości, zajęty swoimi geodezyjnymi pomiarami ispotkaniami w kościele.Któregoś dnia zauważył jednak moją powtarzającą się nieobecność.- Coś ostatnio strasznie dużo pracujesz.Pewnie niedługo całkiem wyprowadzisz się doWarszawy - powiedział przy obiedzie.Zarumieniłam się.- Tak to bywa.Mam nienormowany czas pracy.- Rozmawiałem z twoim szefem.Wcale nie opłaca ci żadnego hotelu.To brzmiało głucho, nieprzyjemnie.Nie spodziewałam się, że Filip sprawdzi mojąprawdomówność.Nie odezwałam się.Serce waliło mi jak oszalałe.Nie mogłam mu powiedzieć, że odparu miesięcy mam kochanka!- Czy masz mi coś do powiedzenia? Pewnie pieprzysz się tam z jakimś redaktorkiem.Jesteś zwykłą kurwą! Niedaleko pada jabłko od jabłoni! Czego można się było po tobiespodziewać? Córka alkoholika!Widelec wypadł mi z ręki pod stół.Nigdy nie słyszałam, by Filip tak mówił do mnie.Patrzyłam na niego zaskoczona.- No, co się tak gapisz? Prawda w oczy kole? Już dawno cię przejrzałem.Wciążznikasz, żyjesz w swoim świecie.Stroisz się, kupujesz nową bieliznę.Myślisz, że nie wiempo co? Boga w sercu nie masz!Milczałam.Wyszłam do kuchni, stanęłam przy oknie.Najgorsze było to, że mówiłprawdę.Miałam kochanka.Nie miałam wyrzutów sumienia.Musiałam czymś wypełnić brakiw moim sercu.Ja tylko chciałam, by ktoś mnie kochał.Skazana na rozpacz serca.On, wychowany w cieplarnianych warunkach, nigdy tegonie zrozumie.A ja nie umiałam inaczej.Nie chciałam, by było letnio, wręcz chłodno.Tęskniłam za namiętnością.Widać musiałam ranić, skoro sama kiedyś byłam raniona.Człowiek oddaje to, co otrzymał.Nie odzywałam się do niego przez resztę niedzieli.Niczego nie tłumaczyłam.Skoromnie przejrzał, to po co?Po kąpieli weszłam pod ciepłą kołdrę.Wspólną.Znalazł mnie pod nią.Sięgnął chciwie dłońmi.Kochał się ze mną szybko, zachłannie,jakby gwałcąc.Kiedy we mnie ejakulował, płakałam.Nad sobą wciąż widziałam twarzMaćka.Czułam jego pocałunki na szyi i piersiach.Tamto przylgnięcie ustami do piersi.Zakochałam się w tym mężczyznie pełnym marzeń.Tymczasem musiałam odgrywaćrolę żony.Rozdwojenie serca nie było najlepszym sposobem na życiowy teatr.- Powiedz, że mnie nie zdradzasz, że nie masz nikogo, powiedz. - Nie zdradzam.Skłamałam.Wtedy.Nie umiałam inaczej.Teraz wiem, że powinnam byłapowiedzieć o Maćku.Brakowało mi jednak sił i odwagi.Może bałam się utratybezpieczeństwa?Kolejne dni przyniosły lekką ulgę.Było spokojnie, jak po burzy.Poszłam nakilkudniowy urlop.Chciałam zagrać rolę żony.Tęskniłam za Maćkiem.Telefony komórkowenie były powszechne.Dzwoniłam do niego z budek, wciąż dokupując telefoniczne karty.- Kiedy wracasz? Tęsknię za tobą.Był zapalczywy w swoim czekaniu.Nawet nie wiedział, że jestem mężatką.Tamtej niedzieli, gdy kochałam się z Filipem, zle wyliczyłam płodne dni.Trzy tygodnie oczekiwania na okres.Dwadzieścia jeden dni niepokoju.Test.Dwie różowe kreski.Czarne płaty przed oczami.Nie chcę być teraz w ciąży!Nie!Teraz, kiedy moje życie zmieniło się? Kiedy mam nową pracę i Maćka?Potrzebowałam go.Nauczył mnie marzyć i wierzyć w swoje własne życie.Tyle muzawdzięczałam! Nie czułam się już gorsza.Zbierałam siebie.Szef mnie doceniał.Dostałampodwyżkę.Zarabiałam prawie tyle, co Filip.Stać mnie było na wiele rzeczy.Kupowałambuty i ubrania.I teraz miałam to wszystko stracić?Jakbym stanęła przed murem.Koniec.Przejścia nie ma.Musisz zmienić swoje życie.Nie sypiałam po nocach, czułam się coraz gorzej.Poranne mdłości dokuczały takbardzo, że chudłam z dnia na dzień.Nie mogłam nic jeść, zle znosiłam wszelkie intensywnezapachy.- Co się z tobą dzieje? - pytali znajomi z pracy.- Ach, przesilenie wiosenne.Dobrze, że mogłam wszystko złożyć na wiosnę.A Filip?Jego reakcja była przewidywalna.Duma.Opowiedział rodzicom.Przyjechali zprezentami.Zjedli obiad.Wypili dwa wina.Przenocowali i wyjechali, na pożegnanie kreślącna naszych czołach znak krzyża.- Czy oni muszą to robić? Dlaczego nie szanują moich przekonań? - zapytałam Filipa.- A ty dlaczego nie szanujesz ich przekonań? Oni wierzą w ten znak i chcą cię nimobdarzyć.Uszanuj to. No tak.Przecież musiałam szanować wszystkich wokół.Teściów kreślącychtajemnicze znaki, Filipa marzącego o ojcostwie.Tatę alkoholika, którego nie widziałam odparu miesięcy.Tylko nikt nie szanował moich pragnień.Nie były dla nikogo ważne.Może pozaMaćkiem.Ale on nie był moją codziennością.- Jesteś taka szczupła i zmęczona na twarzy, co się z tobą dzieje? - zapytał któregośdnia, obejmując w pasie.- Zwykłe przepracowanie.Nie mogłam mu powiedzieć, że jestem w ciąży.Wciąż nie wiedział, że mam męża.Moje wyobrażenia o tym, że jestem wolna i niezależna, były tak silne, że zaczynałamw nie wierzyć.Nierzeczywistość traktowałam realnie.Uwierzyłam, że Filip jest tylko moimwspółlokatorem.Jak więc miałam powiedzieć Maćkowi o ciąży? Postanowiłam, że wkrótcerozstanę się z nim, gdy tylko ciąża stanie się widoczna.Wyliczyłam to dokładnie.Miałamprzed sobą jeszcze parę tygodni szczęścia.Byłam już w trzynastym tygodniu ciąży.Pomyślałam, że to jest właśnie ten czas.Spotkaliśmy się jak zawsze w mieszkaniu Maćka.Niczego nie przeczuwał.Sięgnął pomnie, doskonale posługując się mapą mego ciała.Kochał się ze mną tak czule, nakładał nasiebie jak rękawiczkę i dotykał moich pęczniejących od hormonów piersi.Nie zauważyłzmian w moim ciele.Drżałam.Chciałam zatrzymać czas.Stopklatka miłości.By na zawszepozostał we mnie.Mężczyzna, któremu zawdzięczałam tak wiele.Zamiast fali rozkoszy wstrząsnął mną cichy płacz.Maciek krzyknął, pozbywając sięnapięcia.Nabój metafizyki ciała wywołanej fizjologią.Dwa żywioły niosące spełnienie.- Czemu płaczesz, kochana?- Nie, nic.Tak mi z tobą dobrze.Całował moją szyję.Wiedział, że jest bramą do mego ciała.A potem pieścił mniejeszcze chwilę, palcami dotykał ciepłe i wilgotne miejsce, aż poczułam nieuchronny spazm.Zatrzymać ten czas.Nie pozwolić mu uciec.By trwał.Zasnęliśmy wtuleni w siebie.On zagarnął mnie obręczą ramion.Nie mogłam się z nimrozstać.Planowałam trudną rozmowę i pożegnanie, ale skapitulowałam.Dałam czasowi czas.Niech płynie.Sam wszystko rozwiąże.Spędziliśmy razem trzy dni.Filipowi powiedziałam, że nocuję u koleżanki.RanoMaciek zawoził mnie do pracy, potem wracałam autobusem.Tak chciałam dzielić z nimszczęście codzienne.Do domu wróciłam na weekend.- Nareszcie wróciłaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •