[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci, którzy zamknęli swojąduszę na magię codzienności, czasem nie zauważają ich znaczenia.Dla ludzi wrażliwych sąto ważne znaki, jakie funduje im los.Nad nieprzypadkowością tak pięknie zastanawiali się dawni Celtowie.Narysowali jąnawet w formie poczwórnego węzła i nazwali Intuicją.W taki sam bowiem sposób splata sięwszechświat.Wszystko się ze sobą łączy, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie widać.Poplątane ścieżki pomagają nam zrozumieć dwa oddzielne światy, w których żyjemy: ciała iumysłu.Doświadczamy zakrętów nieświadomości, intuicji oraz siły życia, stanowiącej naszświat zewnętrzny.Do dziś nie umiem tego wytłumaczyć, ale gdy po raz pierwszy spotkałam Andrzeja,czułam, że nasze ścieżki nie splotły się daremnie.Może to była właśnie celtycka intuicja?Tymczasem on poprosił mnie o parę dni milczenia, podczas których chciałuporządkować swoje sprawy.Zgodziłam się na to z trudem, bo teraz właśnie potrzebowałamgo bardziej niż kiedykolwiek.Sroga zima zamknęła mnie w domu; czułam się trochę jak wpotrzasku.Na szczęście miałam zajęcie: pisałam kolejną powieść i odpowiadałam na corazczęstsze listy czytelników.Powoli docierało do mnie, że staję się popularna i znana.Mojacodzienność skrzyżowała się całkowicie z pracą, Internetem, odśnieżaniem i paleniem wpiecu.Przybywało spotkań z czytelnikami.Biblioteki zapraszały, a ja cieszyłam się, bo tooznaczało, że ludzie mnie czytają.Andrzej odezwał się dopiero w lutym.Napisał, że jest już po pierwszej rozprawierozwodowej.I że mu ciężko i zle.Zaprosił do siebie.Poczułam, jakbym miała być teraz wjego życiu Stańczykiem do rozweselenia, mimo to jednak pojechałam, bo tęskniłam za nim.Wybrałam środki komunikacji.Czekał na mnie na dworcu.Otoczył ramieniem na powitanie.I powiedział:- Tak chciałbym, żebyś została już u mnie.Pracować możesz wszędzie, nawet tu, natym krańcu Polski.Roześmiałam się wtedy, traktując jego propozycję jak żart.Wniósł walizkę do auta i pojechaliśmy do centrum.Nigdy wcześniej nie byłam wCieszynie.Frapowało mnie to miejsce, w którym wystarczy przejść przez most, by znalezć sięw innym kraju.Oczywiście - przeszliśmy przez ten most.- Taki kawał drogi przebyłam, że muszę to poczuć teraz, zaraz! - Zmiałam się,wbiegając na most w podskokach. A on śmiał się ze mnie:- Lubię patrzeć, gdy jesteś taka spontaniczna.Moja ruda sprężynko.Lubiłam, gdy tak mówił.Chodziliśmy po czeskich uliczkach.Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżkizmieniły się reklamy, wystrój wystaw sklepowych.Przechodnie byli inaczej ubrani, mówiliinnym językiem.- Dla was to codzienność, a dla mnie nie! - Roześmiałam się.Wróciliśmy na polskąstronę.I dopiero teraz rozpoczęliśmy zwiedzanie Cieszyna.- Teraz pójdziemy na obiad do Słowaka - zadecydował za nas.Poszliśmy.Właściciellokalu, Słowak z krwi i kości, podał gulasz z knedlem i pyszne wino.Byłam takrozemocjonowana spotkaniem, że z trudem przełykałam kęsy.A potem pojechaliśmy do Andrzeja.- Do kiedy możesz zostać? - zapytał, stawiając walizkę w sypialni, w której jeszczeniedawno spała z nim inna kobieta.- A do kiedy byś chciał?- Chciałbym, żebyś została już na zawsze.- Przecież to niemożliwe.- Spojrzałam na niego podejrzliwie, jakbym chciała sięprzekonać, czy nie żartuje.Nie żartował.Patrzył na mnie roziskrzonym wzrokiem.Wyrwałam się z jego objęć ischowałam w łazience.Liczyłam na to, że gdy wrócę, nie będzie miał w oczach tych iskier.Nie chciałam tracić najważniejszego w moim życiu azylu.Moja wolność była zbytcenna.Nie mogłam z niej zrezygnować nawet za cenę miłości.Chciałam, by było tak, jakteraz.On tu, ja tam wyglądałem cię boso by nie zranić chwili co mogła nas spotkać w czystąpościel ubrałem myśli żeby nie zdeptać słowa nie zakwitły dłonie i oczy takie po zwiędłośćOdświeżyłam się i w ulubionym niebieskim dresie wróciłam do Andrzeja.Siedział nakanapie przed telewizorem.Leniwie przerzucał kanały.Zdałam sobie nagle sprawę, od jakdawna nie oglądałam telewizji! Patrzyłam w ekran z dużym zainteresowaniem.Pomyślałamnawet przez chwilę, że właściwie mogłabym kupić sobie jakiś niewielki telewizor.Po chwilijednak porzuciłam tę myśl. Po co mi on? Gdy chcę obejrzeć jakiś film, to mam komputer.A wiadomości i takmnie nie interesują.Usiadłam obok.Otoczył mnie ramieniem Przygarnął do siebie jak lalkę.- Moja najdroższa, najukochańsza.Jesteś nareszcie. Kochaliśmy się powoli, jakby smakując najmniejsze drżenie naszych ciał.Otwierałamsię przed nim chętnie i śmiało - był mi przecież tak bliski.Najbliższy.Nie szukałam już w nim oczu mego taty, nie prosiłam błagalnie o miłość.Niechciałam dawać siebie, udając, że to tylko dla seksu.Chciałam, by przez tę chwilę był mój, aja jego.- Zostaniesz? - nalegał wciąż, gdy zasapani odpoczywaliśmy na dywanie.- Na kilka dni tak.- Nie chcę na kilka dni.Chcę na całe życie.- Andrzejku.- Ciii, nic nie mów.Zastanów się jeszcze.- Położył mi palec na ustach.Przez kilka dni zdążyliśmy przejść wzdłuż i wszerz centrum Cieszyna kilkakrotnie.Byliśmy w kilku restauracjach, codziennie jedliśmy gorący strudel jabłkowy - cieszyńskąspecjalność.Poznałam smak cieszyńskich kanapek - ze śledziem i cebulą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •