[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bellek odczytywał znaki i oznajmił, \e duch zmarłej wstąpił w mę\czyznę.Klan wypędził nie-szczęśnika z obozowiska i nie pozwolił mu wrócić.Nikt go więcej nie widział.Przera\ona Laliari ścisnęła nozdrza palcami, poniewczasie próbując nie dopuścić, by duchzmarłej staruszki wszedł w jej ciało.Zawodzenie dziewczyny przebudziło innych.Od razu roze-brali chatę Alawy i przygotowali się do czuwania.Bellek uwa\nie zbadał Laliari, zajrzał jejw uszy, oczy i pochwę, i zadowolony z oględzin oznajmił stanowczo: Nie ma ducha!Mo\e Alawa była zbyt stara, \eby jej duch szybko opuścił ciało, mo\e nadal w nim tkwił.Bellek zarządził porządne czuwanie.Inaczej Alawa pójdzie za nimi krok w krok.Opłakiwanie zmarłych było rytuałem równie starym jak czas, przekazywanym z pokolenia napokolenie.Bellek narysował na ziemi krąg wokół ciała Alawy i zaintonował magiczną pieśń.W tym czasie kobiety jadły i piły do syta przed całodziennym postem.Nawet dzieci musiały sie-dzieć cichutko obok matek, mogły opuszczać krąg tylko z pełnym pęcherzem.Nale\ało zacho-wać absolutną ciszę, nikomu nie wolno było jeść ani pić, bo to przygnębiłoby ducha zmarłej oso-by i wzbudziło jego zazdrość.Wszyscy wiedzieli, \e duchy czują się nieszczęśliwe w końcunikt nie chce umierać.Dlatego pragną ludzkiej biedy i prześladują \ywych.Ciche czuwanie mia-ło przekonać ducha, \e wśród \yjących jest nudno, brakuje jedzenia i picia, nikt się nie śmieje,lepiej więc poszukać sobie ciekawszego miejsca.Bellek nakrył trupa skórą gazeli.Powiedział przygnębionym kobietom, \e dzięki temu duchAlawy w nikogo nie wstąpi.Naprawdę jednak zrobił to z innego powodu.Nikt oprócz niego niezauwa\ył śladów na gardle starej kobiety i strachu na jej obliczu dowodów na to, \e Alawabłędnie odczytała swoje sny i myliła się, twierdząc, \e myśliwi \ądają ofiary z chłopców.No boz czyjej ręki zginęła, jeśli nie duchów myśliwych, które zakradły się do namiotu i ją udusiły?Na szczęście Alawa nie zdradziła nikomu swoich planów, a Bellek trzymał język za zębami.Wiedział, \e dopóki będzie \ył, chłopcom i jemu samemu nie grozi \adne niebezpieczeństwo.Zasmucone kobiety siedziały w milczącym kręgu przez cały dzień i całą noc.W brzuchachburczało im z głodu, usta wyschły z pragnienia, zdrętwiały z bezruchu.Dzieci były niespokojnei rozdra\nione.Kiedy czuwanie się skończyło, kobiety rozdzieliły między siebie rzeczy Alawy.Rogi gazeli przypadły Bellekowi.Zostawili ciało w opuszczonym obozie i powędrowali na pół-noc.Noce były coraz chłodniejsze, wokół kłębiły się wilgotne opary, a kobiety z Klanu Gazeli,nieprzyzwyczajone do jesiennej pogody i nieświadome, \e zbli\ają się zimowe ulewy, były prze-konane, \e mgła uwięziła je ju\ na zawsze.Nie mogły spać, dr\ąc z zimna w nędznych szałasach.Pewnej nocy przebudziła je gwałtowna burza, gorsza ni\ wszystko, czego dotychczas doświad-czyły burza, która nadciągnęła z zachodu, huczała nad pobliskimi górami i chlustała na prowi-zoryczne obozowisko lodowatym deszczem, kłującym niczym włócznie.Kobiety dzielnie wal-czyły z wiatrem, ale złowroga wichura, wyjąc niczym ranna bestia, porwała skóry gazelii zaniosła je a\ nad wzburzone jezioro.Powyrywała te\ drzewa i krzewy z korzeniami.Nad gło-wami przera\onych kobiet, które przywarły do siebie, usiłując chronić dzieci, przelatywały nagiegałęzie.Rano burza ucichła.Oczom kobiet ukazała się w świetle dnia spustoszona okolica i widok,który je zadziwił: góry, jeszcze wczoraj zielone, teraz były całkiem białe. Co to? spytała Keeka, tuląc do siebie dzieci, podczas gdy inne kobiety płakałyi zawodziły.Laliari wpatrywała się w odległe szczyty i czuła w gardle lodowaty ucisk.Co to maznaczyć? Czy teraz góry są duchami? Czy nadchodzi koniec świata?Dr\ący i przemoczony stary Bellek, obolały z zimna, spoglądał ze smutkiem na jezioro, poktórym pływały skóry gazeli.Nie bał się białych gór dawno temu, jeszcze w dzieciństwie, sły-szał opowieści o zjawisku zwanym śniegiem.Nie nadchodził koniec świata, zmieniła się pogoda.Bellek wiedział, \e aby prze\yć, grupa musi poszukać jakiegoś schronienia.Odwrócił głowę ku zachodowi i patrzył na urwiska, które wznosiły się jak strome ściany nadpofałdowaną równiną.Urwiska były naszpikowane jaskiniami.Bellek podejrzewał, \e wewnątrzjest ciepło i sucho, ale bał się tych jam.Jego lud nigdy w nich nie mieszkał, nigdy ich nawet nieodwiedzał.W jaskiniach \yły nietoperze i szakale; gorzej, gniezdziły się tam duchy nieszczęśli-wych zmarłych.A jednak myślał, rozcierając zmarznięte ręce jak mieli zbudować sobie so-lidne szałasy bez słoniowych ciosów i bez skór gazeli?Kiedy oznajmił, \e zamierza obejrzeć jaskinie, usłyszał chór protestów.Tylko Laliari doceni-ła mądrość tej decyzji i zaproponowała, \e pójdzie razem z nim.Dziewczyna jednak mieszkaławłaśnie W księ\ycowej chacie, musieli więc poczekać, a\ przestanie krwawić.Trzeciego dnia mogła ju\ podró\ować.Przygotowali zapas jedzenia i wody, a potem odpra-wili rytualne obrzędy.Wyszli uzbrojeni w potę\ne amulety i wymalowani w mistyczne symbole,które miały ich chronić przed duchami i istotami nadprzyrodzonymi.Kobiety i dzieci szlochały,gdy dzielna para ruszała na zachód.Dotarli do wzgórz w południe i zatrzymali się na posiłek zło\ony z daktyli i jaj siewek.Przedjedzeniem wypowiedzieli zaklęcia, by ułagodzić wrogie duchy.Laliari szła pierwsza, szukającnajłatwiejszej drogi wśród głazów i zatrzymując się, by pomóc Bellekowi.Znalezli wyboistyszlak prowadzący do jaskiń i wystających półek skalnych, szlak pełen zwierzęcych kościi kamiennych narzędzi.To znaczyło, \e ktoś tu kiedyś mieszkał.Laliari głośno recytowała zaklęcia, raczej by dać znać, \e nadchodzą, ni\ by uspokoić duchy.Jeśli rzeczywiście mieszkało tu jakieś plemię, nie chciała go straszyć ani zaskakiwać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]