[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spodnie robią się za ciasne - rzekł.- To w takim razie, na co czekasz?- Czy my naprawdę to robimy? - zapytał trochę zdziwiony.- Nie wiem, co ty robisz, ale ja po prostu robię tak, żeby sięczuć wygodnie - zażartowała.- Ja też - zgodził się i zdjął dżinsy.- Dobrze, spodnie zdjęte.Teraz twoja kolej.- Teraz gaszę światło.- Westchnęła ciężko.-Chciałabym, żebyś naprawdę tu był i mnie dotykał.Wyłączył lampkę przy łóżku, pozwalając, by ciemnośćzabrała resztkę rzeczywistości.- Ja też.A tymczasem.Oto, co chciałbym, żebyś robiła.-Powiedział jej to szczegółowo głosem przesyconym czułością.Roześmiała się.- Oj, ty naprawdę masz wyobraznię. - Jesteś ze mną? - spytał, a jego nerwy napięły się woczekiwaniu na odpowiedz.Nie dlatego, że chciał się zabawić,ale dlatego, że chciał, by z nim była.Pomimo że ją odpychał imówił, że nie ma czasu na żadne związki, pomimo że onatwierdziła, iż jest wolnym duchem i nie ma zamiaru w najbliższejprzyszłości nigdzie osiąść na dobre.- Jestem z tobą, Nick - rzekła.- Przynajmniej dziś wieczór.Nie było to ani trochę wystarczające, ale w tej chwiliprzyjmował z wdzięcznością i to.* * *W poniedziałek rano Isabella obudziła się, czując się bardziejrześko niż kiedykolwiek.Nigdy wcześniej nie zażywała seksuprzez telefon i chociaż ani trochę nie przypominał rzeczywistegoaktu miłosnego, to wspólne przeżycie czegoś takiego z Nickiemożywiło w niej poczucie bliskości z nim.Przespała potem całąnoc bez śladu trapiących ją wizji.Może miał słuszność, może wszystko, co miała uczynić, toostrzec go, by się pilnował.Praktyczna część jej duszyzastanawiała się jednak, co pożytecznego mogło z tegowyniknąć.Tymczasem wybrała się do pracy.Kiedy przyjechała, wteatrze było pełno ludzi.Zasiadła do szycia z innymi chętnymi.Nie zdawała sobie sprawy, ile minęło czasu, zanim po lunchuTory wstąpiła do pracowni i gestem dała jej znać, by wyszła nakorytarz.Uśmiechnęła się przepraszająco.- Przykro mi, że musiałaś się mną wczoraj zaopiekować.Czujęsię jak idiotka.- Proszę, nie mów tak.Masz powody do zmartwienia. - Nigdy wcześniej się aż tak nie rozkleiłam.Jestem w rodzinietą osobą, która siebie i wszystko wokół mocno trzyma w garści.- Najwyższa już była pora z tym skończyć.Tory pokiwałagłową,- Możliwe.Tak czy inaczej, chciałam ci po prostupodziękować.To było bardzo miłe z twojej strony, że się mnązajęłaś.Cieszę się, że zadzwoniłaś po Nicka.- Nie byłam pewna, czy powinnam dzwonić do twoichrodziców.- Na Boga! Pewnie, że nie - rzekła Tory.- To znaczy, nie żebynie chcieli pomóc, ale są teraz tak pochłonięci przedstawieniem.Niepotrzebne są im jeszcze moje problemy.- Myślałam, że dzisiaj wykroisz dla siebie trochę wolnegoczasu.Tory potrząsnęła głową.- Jest zbyt wiele roboty.Muszę zorganizować grilla na środę iprzedrzeć się przez milion innych drobiazgów.Rodzice by sięzdziwili, gdybym się dzisiaj nie pokazała z powodu użalania sięnad sobą.Przedstawienie musi trwać, wiesz - dodała z odważnymuśmiechem.- Jeżeli czegokolwiek się od nich nauczyłam, towłaśnie tego.Do zobaczenia pózniej.Po wyjściu Tory reszta dnia minęła jakby we mgle.Kobietychętne do szycia przychodziły i wychodziły.Za każdym razem,kiedy Isabella wychodziła z pracowni, łapała się na tym, że szukaNicka i zastanawiając się, czy może tutaj zajrzy, kiedy będziepracował nad swoimi planami.Nie zobaczyła go jednak.O siódmej wieczorem wszyscy już poszli do domu, a Isabellazostała, by dokończyć jeden szczególnie trudny kostium.Pocałym dniu pracy oczy jej zaczęły łzawić, a szyja bolała.Dziewczyna odłożyła materiał i wstała, by wyciągnąć ręce nadgłową.Chwyciła su- kienkę i powiesiła na wieszaku.Był najwyższy czaszakończyć ten dzień.Kiedy jednak drzwi się otworzyły, a w jej żołądku cośpodskoczyło, wiedziała już, że cały dzień czekała właśnie na tęchwilę.Do pokoju wszedł Nick.Wyglądał sexy w dżinsach i swetrze zowczej wełny z podwiniętymi do łokci rękawami.Przeszedłprzez pracownię i objął Izabellę w pasie, przytulił do siebie ipocałował długo, głęboko, aż zaczęła cała drżeć.Podniósł głowę.- Hej - powiedział ochryple.Wydała z siebie drżące westchnienie.%7ładen jeszczemężczyzna tak łatwo jej nie rozpalał.Tęskniła za nim w każdejchwili, której nie spędzali razem, pożądała prawie do bólu.Przerażające było stawianie sobie pytania, jak mogła w ogóle iśćprzez życie bez niego.- Pozostań w tej chwili i przestań martwić się jutrem.- Witaj.Myślałam, że masz zamiar wytrwać w utrzymywaniudystansu - przypomniała.Zacisnął ręce na jej talii.- Jestem od ciebie uzależniony.Będzie mi potrzebny programdwunastu kroków.- Czy pierwszy krok to pozbycie się mnie?- To by zapewne nie był zły pomysł - powiedział, ale jego ręceobjęły ją jeszcze mocniej.- Albo rozpoczniesz program innego dnia? - zasugerowała.- Jesteś moim przewodnikiem? - zapytał z uśmiechem.- Tak, a ty jesteś cały mój.Miałam nadzieję, że cię dzisiajzobaczę.Za każdym razem, kiedy stąd wychodziłam,rozglądałam się za tobą. - Musiałem się powstrzymywać, żeby tutaj nie przybiec.Stałaś się przekleństwem dla mojej etyki zawodowej.-Uśmiechnął się.- Zniłaś o mnie dziś w nocy?- Nie, za bardzo mnie wyczerpałeś.- To była dobra zabawa, ale następnym razem zróbmy torazem.- Załatwione.- Zobaczyła, że popatrzył na zegarek, i poczuła,że następny raz nie zdarzy się zbyt szybko.- Gdzieś sięśpieszysz?- Muszę odebrać Megan.Chce się dzisiaj zobaczyć z tymswoim chłopakiem.Próbowałem jej wyperswadować, że toprzecież tydzień szkolny, ale roześmiała mi się w twarz.Pomyślałem więc, że będę grać na zwłokę, na ile się da.- W takim razie jestem tylko częścią planu grania na zwłokę,tak?- Najlepszą częścią - rzekł i skradł jej całusa.- Dobra odpowiedz.Megan jest na widowni, jak sądzę.Wcześniej pomagała w przesłuchaniach i zdaje się, że jej się tospodobało.Widziałam nawet chyba, że się uśmiechnęła paręrazy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •