[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiadomo, czego można sie spodziewać po nowympapieżu. Martwi mnie to wyszeptałam. Kosma być może nie był tak wielkim władcą jak Wawrzyniec, alebył dobrym człowiekiem powiedziała Bianca. Był dla mnie hojny i byłam częstym gościem w pałacu Pitti.A terazjego synowie pozostali bez ojca.Bianca złożyła dłonie. Przykro mi, że mówię ci to w dniu, kiedy. Kiedy jestem samolubna, jak powiedziała Palmira? To nic.Dziękuje, że mi pani powiedziała.Bianca postąpiła krok w kierunku drzwi. Proszę nie odchodzić. Zabrałam podarty rysunek z krzesła.Proszę jeszcze zostać.Przykro mi, że Palmira była dziś niegrzeczna. Jest uroczym dzieckiem, nawet jeśli jest niegrzeczna. I w tym problem.ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę-Chciałabym, żeby czymś sie zainteresowała. Malowaniem? Oczywiście.Ale próbowałam też innych rzeczy.Uczy sie haftu, alenie chce czytać ani pisać, jeśli jej nie pilnuje, a to odrywa mnie od pracy. Moje córki mogłyby ją uczyć.To znaczy Teresa, na pewno chętnieto zrobi. Czy Teresa i Margherita tak się różnią między sobą? Jak słońce i księżyc.Nie zdziwiłabym się, gdyby Teresa zostałazakonnicą, tymczasem Margherita myśli wyłącznie o piknikach i balach. Dziwna rzecz z tymi naszymi dziećmi. Zawahałam253się, ale Bianca gestem zachęciła mnie, bym ciągnęła dalej. To,czego najbardziej od nich oczekujemy, czego najbardziej chcielibyśmydla nich. Najmniej je interesuje? Właśnie. Spojrzałam na podarty rysunek. Charakter dzieckajest chyba raczej dziełem przypadku, nie wynika z więzów krwi.Obracałam ołówek w ręce. Myślałam właśnie o Renacie.Mianowicie. Mów dalej.Możesz być ze mną szczera. Aakomie chłonie każdy strzępek wiedzy, jaki mogę jej dać. Wspaniała dziewczyna, prawda?Pokiwałam głową.Bianca milczała, słuchając mnie uważnie. Która z nich jest naprawdę moim dzieckiem? Czy ta, którąwydałam na świat, ale która nie znajduje żadnego upodobania w czymś,co jest dla mnie najważniejsze na świecie, czy też dziecko obcej kobiety,które los postawił na mojej drodze, a które tak chętnie słucha każdegomojego słowa, uczy się każdego dnia czegoś nowego i bardzo chciałabymuczyć.gdybym się nie obawiała, że Palmira będzie zazdrosna.?Zaczęłam nożem ostrzyć pręcik do rysowania; trochę czułam siezawstydzona, że przyznałam się do moich rozterek przed Biancą. Może ona bardziej przypomina ojca.To znaczy, Palmira.Nieoczekiwanie dla siebie samej zaśmiałam się niewesoło. Nie.On też jest malarzem.Odziedziczyła po nim tylko to ponurespojrzenie, kiedy jest w złym humorze.Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu, spoglądając na254rysunki rozłożone na podłodze.Czułam, że nie osądza mnie w żadensposób, po prostu słucha i rozumie. Chciałabym zadać pewne pytanie, jeśli nie uzna pani tego zaniestosowne. Proszę, pytaj. W jaki sposób doszło do tego, że Renata została u was służącą?Bianca uśmiechnęła się. Z przyjemnością ci odpowiem.Przedtem pracowała na targukwietnym.Cesare uwielbia kwiaty i nie może bez nich żyć. To wiem! Wskazałam na bukiet. Wie pani, że kazał mi jeprzynieść? Tak.W każdą sobotę rano idzie do miasta, żeby wybraćnajpiękniejsze.Przez długie lata zawsze chodził do straganu Renaty, alepewnego dnia zachorował i przez jakiś czas był przykuty do łóżka.Musiała się skądś o tym dowiedzieć i z własnej inicjatywy zaczęłaprzynosić kwiaty do nas do domu, dobierając jego ulubione gatunki ikolory.Za pierwszym razem po prostu zostawiła kwiaty służącej iodeszła, nie czekając na zapłatę. To cała ona. Kiedy przyszła znowu, poprosiłam ją, żeby sama zaniosła mukwiaty, wiedziałam, że sprawi mu tym radość.Była tak serdeczna irzeczywiście wnosiła tyle radości, że pewnej soboty Cesare wymyśliłsobie bajeczkę o tym, że rozpaczliwie potrzebuje pokojówki. Może byśzostała, tylko na tydzień, i pomogła staremu, choremu człowiekowi?"Jego głos brzmiał tak żałośnie, że nie potrafiła odmówić, ale kiedy tentydzień się skończył, poskładała suknię, którą jej dałam, zostawiła ją naskrzyni i wymknęła sit; bez słowa, nim Cesare się obudził.Kiedy siędowie-255dział, że odeszła, ubrał sie po raz pierwszy od miesięcy i poszedł natarg kwietny, żeby sprowadzić ją z powrotem; oboje wrócili promiennieuśmiechnięci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]