[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz,chociaż rozumiem, że mogła się potknąć i skręcić kostkę w dowolnej chwili, mam wrażenie,że następuje początek końca.Matt i Jonny urządzali mamie posłanie, ja wymknęłam się na górę, gdzie to wszystkonapisałam.Wszystko, czego nigdy im nie wyznam.Myślałam o tacie, o tym, że pewnie już nigdy go nie zobaczę.O Lisie i jej dziecku -czy u nich wszystko w porządku? Czy kiedyś dowiem się, czy mam siostrzyczkę lubbraciszka? O babci; czy jeszcze żyje?Płakałam w poduszkę, waliłam w nią pięściami, wyobrażałam sobie, że to Dwayne, ażtrochę ochłonęłam i mogłam pisać.A za chwilę zejdę do kuchni, zrobię kolację, poudaję, że wszystko jest w porządku.19 wrześniaTego popołudnia mama wydawała się bardzo samotna w pokoju słonecznym, więcpostanowiłam dotrzymać jej towarzystwa.Siedziała na kanapie ze stopą na poduszce.Przycupnęłam koło niej.- Chciałam ci podziękować - zaczęła.- Przyznaję, jestem z ciebie bardzo dumna.- Ze mnie? - zdziwiłam się.- Z tego, jak pobiegłaś po Petera - wyjaśniła.- Wiem, że ostatnio nie chciałaś samanigdzie chodzić, ale wtedy nie wahałaś się ani chwili.W dodatku tak długo tam stałaś.Jestemci wdzięczna.I bardzo z ciebie dumna.- %7łałuję, że nie zdołałam zrobić nic więcej - powiedziałam.- Denerwowałam się, żetak cię zostawiam.Nie przyszło mi do głowy, że mnie nie wpuszczą.Mama pogłaskała mnie po włosach.- Jesteś śliczna - powiedziała.- Ostatnie miesiące stały się koszmarem, a ty jesteśbardzo dzielna.To moja wina, że ci tego nie mówiłam.Jestem dumna, bo jestem twoją matką.Nie wiedziałam, co powiedzieć, przypomniały mi się awantury, które wywołałam wciągu ostatnich miesięcy.- Damy radę - zapewniła mama.- Mamy siebie.Przetrwamy.- Jasne - odparłam.Mama westchnęła.- Wiesz, czego brakuje mi najbardziej? - zapytała i roześmiała się.- W każdym raziebrakowało mi wczoraj, bo to się zmienia z dnia na dzień.- No, czego?- Czystych włosów - powiedziała.- Codziennych kąpieli i czystych włosów.Są wkoszmarnym stanie.Nie znoszę tego.- Nie są takie złe, nie gorsze niż moje - mruknęłam.- Obetnijmy je - zaproponowała.- Mirando, idz po nożyczki i mnie ostrzyż.Już, teraz.- Na pewno? - zapytałam.- Na sto procent.Szybko.Wróciłam do niej z nożyczkami.- Jeszcze nigdy nikogo nie strzygłam.- A niby co mam do stracenia? - zapytała.- Nie wybieram się na żadne eleganckieprzyjęcie.Tnij krótko, będzie je łatwiej utrzymać w czystości.Nie miałam zielonego pojęcia, co robię, ale mama ponaglała, kazała ścinać zewszystkich stron, krótko, energicznie.Kiedy skończyłam, wyglądała jak oskubany kurczak.Nie, gorzej.Jak zagłodzony,oskubany kurczak.Krótkie włosy uwydatniły jej wystające kości policzkowe, teraz stało sięwidoczne, jak bardzo schudła.- Mam prośbę, nie patrz w lustro - poprosiłam.- Aż tak zle? - zdziwiła się.- No cóż, odrosną.To we włosach najlepsze.Mam ciebieteż ostrzyc?- Nie, nie, ja chcę je zapuścić.- Warkoczyki - rzuciła.- No wiesz, takie małe cienkie warkoczyki.Nie trzeba ich takczęsto myć.Zapleść ci?- Nie, dzięki.- Wyobraziłam sobie mamę z punkową fryzurą i mnie z warkoczykami.Mama popatrzyła, parsknęła śmiechem, takim prawdziwym, szczerym, i ani sięobejrzałam, zawtórowałam jej.Od miesięcy się tak nie śmiałam.Chyba zapomniałam, jak bardzo ją kocham.Fajnie było sobie o tym przypomnieć.20 wrześniaDzisiaj po południu skoczyłam do pani Nesbitt.Mama zaglądała do niej niemalcodziennie, ale teraz nie może.Zaproponowałam, że ją zastąpię.Pani Nesbitt napaliła w piecu, więc w domu zrobiło się naprawdę ciepło.- Nie wiem, na ile jeszcze mi starczy oleju - powiedziała.- Ale nie wiadomo też, ilepożyję.Póki więc nie wiadomo, kto wyczerpie się szybciej, olej czy ja, wolę siedzieć wcieple.- Mogłaby się pani do nas przenieść - zaproponowałam.- Mama bardzo by tegochciała.- Wiem - mruknęła.- I wiem, że to samolubne, że tu siedzę.Ale urodziłam się w tymdomu, w nim chciałabym umrzeć.- Niekoniecznie pani umrze - zauważyłam.- Mama twierdzi, że damy radę.- Też tak sądzę - odparła.- Jesteście młodzi, silni, zdrowi.A ja jestem stara.%7łyję jużdłużej, niż wydawało mi się to możliwe.Nadchodzi mój czas.Pani Nesbitt nie miała wieści od syna i jego rodziny od pierwszych tsunami.Niewiadomo, czy ktoś z nich jeszcze żyje.Pani Nesbitt chyba sądzi, że gdyby tak było, daliby jejznać.Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.Pani Nesbitt zawsze zabawia nas opowieściamiz dzieciństwa mamy.Opiekowała się nią i chyba te historie lubię najbardziej.Mama też, bobyła malutka, kiedy zginęli jej rodzice.Jutro znowu do niej pójdę.Nie mam nic do roboty, a kiedy tam zajrzę, upewnię się, żenic jej nie jest i pózniej wspomnę mamie, będę miała poczucie, że coś zrobiłam.Jedyna zaleta skręconej nogi mamy? Zapomniała, że powinnam się uczyć.Jonny egochyba też nie męczy lekcjami.Dziwne to wszystko.Ciekawe, jak to będzie, gdy życie wróci do normy, o ile w ogólewróci.Jedzenie.Kąpiele.Słońce.Szkoła.Randki.No dobra, randek nigdy nie zaznałam, ale skoro już marzyć, to po całości!23 wrześniaWpadł Peter.Obejrzał kostkę mamy, uznał, że jest lepiej, ale nadal nie powinna jejobciążać.Zostawiliśmy ich samych, mamę oraz Petera.Pewnie opowiadał o chorobach,wypadkach, epidemiach.Ma prawo.Widzę, jak się postarzał.Powinnam była zauważyć to jużwcześniej, ale wtedy tak się zdenerwowałam, że niczego nie widziałam.Nie chodzi tylko o to,że schudł.Ma taki smutek w oczach.Wydaje się znużony.Wspomniałam o tym Mattowi, gdy zostaliśmy sami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]