[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było żadnej reakcji.Uszczypnęła dzieckow pośladki.Uderzyła je w pupę otwartą dłonią.Nie tracąc ani chwili, oczyściła zatkany wydzieliną noseki usta noworodka gumową gruszką.Dziecko było białe i zimne.Ale małe serduszko, choć słabo, nadal biło.Na szczęście matka zemdlała.Nie widziała, jak doktorHargrave przytyka usta do usteczek dziecka i wdmuchuje powietrze w jego płuca.Nie widziała pobladłej twarzy lekarki,która za wszelką cenę usiłowała tchnąć życie w umierającedziecko.Nie zobaczyła też łez w oczach pani doktor.%7łyj! Samanta błagała dziecko w myślach.Proszę cię,żyj!Wdmuchnęla weń powietrze; patrzyła, jak mała klatkapiersiowa unosi się i opada.Jeszcze raz nachyliła się naddzieckiem licząc na to, że w pewnej chwili samo zacznie oddychać.Ale kiedy ciałko ziębło coraz bardziej i tętno zanikło, wiedziała, że jej wysiłki są na nic.Przytuliła dziecko do piersi,zwiesiła głowę i cicho zapłakała.4667Powóz był dla niej nazbyt elegancki, ale Samanta niemogła go nie przyjąć.Pani Bethenia Taylor, żona magnatakolejowego, przez długie lata cierpiała na przepuklinę udowąi wyleczyła ją z niej dopiero Samanta za pomocą techniki,której się nauczyła od Landona Fremonta.Z wdzięcznościpani Taylor ofiarowała jej elegancką karetę jednokonną wyposażoną w sześcienne latarnie naftowe ze srebra i skośnieciętego szkła oraz w gumy, które sprawiały, że jazda karetąbyła wprost komfortowa.W pierwszej chwili Samanta miała ochotę sprzedać powóz, ale Hilary nie chciała o tym nawet słyszeć uważała, żelekarzowi powóz jest niezbędny i nie wypada, żeby Samantana domowe wizyty jezdziła zwykłym tramwajem.A mimo toSamanta wciąż czuła się skrępowana, kiedy wsiadała do eleganckiej karety, i z ulgą witała moment, kiedy ekwipaż znikałpo drugiej stronie ulicy w wynajętej wozowni.Zmęczona wchodziła po schodach.Nie miała już żadnejochoty dokądkolwiek iść dzisiaj z Warrenem.Chciała tylkozostać sama z Jenny, ze swoją córką, swoim dzieckiem.Przez trzy lata od chwili gdy przygarnęła dziewczynkę wciąż nie traciła nadziei, że pewnego dnia Jenny wybiegniejej na spotkanie i obejmie za szyję.Ale kiedy jak zwykle zatrzymała się w progu, nasłuchując tupotu dziecięcych nóg,usłyszała jedynie pianino za ścianą, panią Seagram wyśpiewującą kolędy i ożywiony świąteczny ruch na ulicy.Westchnęła i zamknęła za sobą wejściowe drzwi.Pani Peoples, gosposia na stałe, wyszła do korytarza i wytarła ręce o fartuch. Doktor Hargrave, nie jest pani chora? Jakoś bladodziś pani wygląda. Jestem bardzo zmęczona, pani Peoples.Miałyśmyokropny dzień w szpitalu.Pani Peoples nauczyła się już rozpoznawać nastroje swojej pani.Dostrzegła teraz jej wielkie znużenie, niezwykłą bladość cery i głęboki smutek.Znowu ktoś umarł, pomyślała.467 Przepraszam, pani doktor, ale pan Dunwich już przyjechał powiedziała cicho, odbierając od Samanty płaszczi torebkę. Co takiego? Przecież to o wiele za wcześnie!Gospodyni bezradnie rozłożyła ramiona. No dobrze, pani Peoples.Niech mu pani zaproponujekieliszek brandy i przekaże, że za kilka minut zejdę.Ruszyła w górę po schodach, zastanawiając się, co skłoniło Dunwicha do tak nieoczekiwanie wczesnego przyjazdu.Tozupełnie do niego nie pasowało! Zirytował ją.Tak bardzochciała chwilę odpocząć i pomyśleć.Dlaczego? Dlaczego dziecko umarło? Taki ogromnypostęp dokonał się w medycynie, a wciąż umierało tyle noworodków!Co za niesprawiedliwość!Ale śmierć bezimiennego malca nie była jedyną przyczynąponurego nastroju Samanty.Jej myśli zaprzątały także innesprawy, w tym też przypadek pani Cruikshank.Po śmierci noworodka odsiedziała chwilę u siebie w gabinecie i w końcu wybrała się na oddział, żeby porozmawiaćz panią Cruikshank.Wyjaśniła jej, dlaczego nie doszło do operacji. Nie możemy ryzykować.Eter pani nie uśpił.Zadała jej kilka pytań, na które w historii choroby nieznalazła odpowiedzi, ale nie dowiedziała się niczego nowego.Nie, pani Cruikshank nie paliła, nie piła alkoholu, nawet małego kieliszka wina z okazji wielkiego święta i nikt w jej rodzinie nie cierpiał na zaburzenia układu oddechowego.Samantazupełnie nie wiedziała, co o tym myśleć, kiedy pani Cruikshank w pewnej chwili rzekła: Całe życie byłam zdrowa jak koń, pani doktor.Dopiero teraz zrobiła mi się ta cysta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]