[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Phi!  prychnęła pogardliwie, zauważając, że kobieta wpisała się jako doktor" Delafield.To widomy znak, że blondyna wynosi się nad innych.Bet-tina była zdania, żetylko lekarze mają prawo używać tego tytułu.Reszta to typowi ludzie z kom-pleksami, którzy próbują w ten sposób podbudować swoje ego.Zresztą jakie za-mieszanie to wprowadza! Na wołanie:  doktora!" zgłasza się taki i mówi:  Ja je-RLT stem doktorem.Literatury".Bettina wybuchłaby śmiechem, gdyby nie to, żewciąż była wściekła.Jak ta kobieta miała czelność się tu zjawić!? Co za tupet! Ido tego jeszcze obnosząc się z tym swoim  nie ma na to innego określenia bękartem.Nie, nie okażę kipiącej we mnie furii  myślała. Ostatecznie jestem damą.Utrę tej blond zdzirze nosa.Przez cały pobyt będę ją traktowała grzecznie iuprzejmie.Pozostanę taką Bettiną Hightower, jaką znają moi goście i sąsiedzi.Kiedy wróciła do salonu, Gideon właśnie żegnał się z Morgana, która dawałamu książkę. Z niej dowiesz się wszystkiego o tutejszych Indianach  mówiła. Moja mama jest ekspertką od Indian  odparł z dumą. Ale i tak dzię-kuję  dodał. Na pewno przeczytam ją z przyjemnością.Morgana impulsywnie uściskała chłopca.Bettina zmartwiała z przerażenia.Tych dwoje od pierwszej chwili się polubiło.To nie był dobry znak.Morgana niemoże poznać prawdy. Pani Hightower  zwróciła się do niej Elizabeth  czy mogę prosić, żebyktoś przyniósł nam do domku dwa kubki ciepłego mleka?  Zrezygnowała zwhisky z wodą. To nasz wieczorny rytuał. Oczywiście  odparła Bettina z wymuszonym uśmiechem.Szykując mleko dla Delafieldów, Bettina patrzyła, jak pracownica przygoto-wuje czajniczek herbaty dla gości. Co ty wyprawiasz? Wsypałaś pięć łyżeczek! Taka jest zasada.Po jednej łyżeczce na filiżankę i jedna  dla czajniczka". Nonsens  orzekła Bettina, wyrywając dziewczynie czajniczek i odsypu-jąc dodatkową łyżeczkę herbaty. Ten, kto wymyślił tę zasadę, nie musiał chy-ba liczyć każdego grosza ani ratować gospody przed plajtą.Ayżeczka na filiżan-kę w zupełności wystarczy.RLT Bettina również, o czym nikt nie wiedział, podawała najtańszą herbatę.Któ-rejś wiosny na samym początku działalności zajazdu zauważyła, jak Joe Candle-well wyrzuca puste opakowania po herbacie dobrych firm.Spytała więc, czy mo-że je wziąć, żeby trzymać w nich nasiona.Kiedy Joe się zgodził, zabrała je i gdynikt nie widział, przesypała do eleganckich puszek najtańszą herbatę.Od tamtejpory liczyła więcej za filiżankę, a jej goście żyli w przekonaniu, że piją importo-waną darjeeling albo ulung.Postawiła na płycie rondel z mlekiem i duchowo przygotowała się do nad-chodzącej konfrontacji.Elizabeth znalazła się w sytuacji bez wyjścia.Kiedy ojciec wydziedziczył ją za urodzenie panieńskiego dziecka, powiedzia-ła sobie, że nic jej to nie obchodzi.Gdy jednak parę lat pózniej zmarła matka ipan Delafield nie pozwolił Elizabeth przyjechać na pogrzeb, głęboko ja to do-tknęło.Kiedy w końcu rok temu lata picia alkoholu dały o sobie znać i ojciec za-padał na śmiertelną chorobę, wciąż nie chciał jej znać.A choć Elizabeth przyje-chała do szpitala, nawet na łożu śmierci odmówił spotkania z nią.Po śmierci ojca po raz pierwszy poczuła się naprawdę samotna.Była zdumio-na, wręcz zdegustowana swoją reakcją, ale sądziła, że to wkrótce minie.Tymcza-sem uczucie zamiast ustąpić, pogłębiało się, bo wreszcie uświadomiła sobie, jakstraszny jest brak rodziny.Nie myślała jednak o sobie, tylko o Gideonie.Gdybycoś jej się stało, zostałby zupełnie sam.A przecież nie musiało tak być.Miał siostrę.Elizabeth zamierzała porozmawiać o tym z Faradayem, by przygotowaćgrunt, a potem  delikatnie, ze zrozumieniem i spokojem  przekazać Morga-nie i Gideonowi wiadomość.Teraz jej plan spali! na panewce, ponieważ okazałosię, że Faraday już dawno zniknął ze sceny.Krążyła po pokoju, zastanawiającsię, jak postąpić.Gideon miał prawo wiedzieć, że nie jest sam, że łączą go z kimświęzy krwi.Lecz jak miała mu o tym powiedzieć, nie zdradzając pozostałychfaktów?RLT Rozległo się pukanie do drzwi i zaskoczona Elizabeth zobaczyła Bettinę z ta-cą.Sądziła, że mleko przyniesie pokojówka. Musimy porozmawiać  przeszła od razu do rzeczy Bettina. Oczywiście.Gospodyni weszła do środka.Elizabeth zaniosła mleko Gideonowi do drugiegopokoju i powiedziała, że za chwilę przyjdzie.Wróciła do salonu, starannie zamy-kając drzwi. Jeszcze raz dziękuję za pyszną kolację  powiedziała, chociaż nie tknęłaszyjki. Nie chwaląc się, od Los Angeles po Phoenix nigdzie się człowiek tak nienaje, jak u mnie.Ale nie przyszłam tu na pogawędkę.Chłopiec wie?%7ładnego owijania w bawełnę.Bettina musiała się dowiedzieć, czy kobietaprzyjechała tu w nadziei, że wyciągnie jakieś pieniądze dla swojego bękarta, mo-że nawet zażąda udziałów w gospodzie, twierdząc, że w świetle prawa należy jejsię połowa zysków. Pyta pani, czy Gideon wie, kto jest jego ojcem? Nie.Chciałam najpierwporozmawiać z Faradayem. Czyli chłopiec nie wie, że Morgana jest jego siostrą przyrodnią. Gideon  powiedziała Elizabeth z naciskiem  nie wie. Musi pani wiedzieć, panno Delafield, że Faraday nas opuścił.Złamał córceserce.Gdyby Morgana dowiedziała się, że ojciec miał romans, którego owocemjest nieślubny syn.Nie wiem, jak by to zniosła.Elizabeth uważnie przyjrzała się rozmówczyni.Nie ulegało wątpliwości, żekobieta przywiązywała olbrzymią wagę do wyglądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •