[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do jej uszu dobiegł złowrogi dzwięk obcierającego się o skałęmetalu i poczuła, jak samochód opuszcza się powoli w dół.Zatrzymał się wnachyleniu około czterdziestu pięciu stopni od martwej skały.Dopiero teraz zauważyła, że podczas podskoku samochodu zraniła sobiegłowę.Wyłączyła silnik.Czuła ból w okolicy skroni.Przymknęła oczy, ale zarazprzywołała się do porządku.SR Musiała wydostać się na zewnątrz.Nagle uświadomiła sobie, że nie czujeżadnych ruchów dziecka.Na myśl o swojej lekkomyślności zaczęła płakać.Schwyciła za rączkę w drzwiach, windując się jednocześnie do góry przypomocy uchwytu w tapicerce dachu.Wydarzyły się naraz dwie rzeczy: przeszył jąból w lewej nodze oraz poczuła ciepło w okolicach krocza.Dotknęła swojego uda izobaczyła krew.Krwawiła dość mocno, co poważnie zagrażało płodowi.Pomimopulsującego bólu w czaszce zdołała nacisnąć klakson i nie puszczała go.SR ROZDZIAA CZTERNASTYMaggie usłyszała jak przez mgłę zbliżające się głosy.Czuła tylko ból i stracho dziecko.Z letargu wyrwały ją mocne, pewne dłonie.Słyszała jeszcze ogłuszająceturkotanie.Czy to był puls w jej uszach? A może obracanie się śmigieł helikoptera?Czyżby nadszedł ratunek? Próbowała zawołać, odpowiedzieć na ciągle wymawianegdzieś nad głową swoje imię.Do świadomości przywołał ją znów ból, tym razem pochodzący z nad wyrazsilnie uciskanych palców.To musiał być Khalid.Teraz już wszystko będzie wporządku.Maggie próbowała dać znak, że go widzi.Nie przedarła się jednak przezosnuwającą ją mgłę, gdy traciła przytomność.Słyszała zbliżające się głosy:wydający instrukcje, którego nie poznała, i szorstki, niecierpliwy ton Khalida.- Rób, co musisz, by uratować życie mojej żony.To się liczy dla mnienajbardziej.Gdy się wybudziła, nie czuła nic - żadnego bólu, żadnego dyskomfortu.Miałarozgrzaną od uścisku dłoń.A więc to prawda.Khalid był z nią przez cały czas.Spróbowała poruszyć powiekami i otworzyć buzię.- Khalid.- Pokonała wreszcie z niemałym wysiłkiem suchość w gardle.- Maggie! Maggie! Kochanie, wybudziłaś się.- To nie był jednak głosKhalida, tylko Zeinab.- Wszystko jest w porządku.Jesteś bezpieczna.- Co z dzieckiem?- Masz śliczną córeczkę.Urodziła się przez cesarskie cięcie.Jest na oddzialeintensywnej opieki dla noworodków.- Jak ona się ma? - Maggie poczuła ukłucie żalu, że to ona ponosiodpowiedzialność za przedwczesne urodzenie się dziecka.- Jest malutka, dlatego potrzebuje specjalistycznej opieki.Były komplikacjeprzy operacji.Ale jej stan polepsza się z godziny na godzinę.- Zeinab miała smutneSR oczy.Widocznie chciała coś przed Maggie ukryć.- Khalid był z tobą cały czas.Niechciał cię opuścić ani na chwilę.Poszedł tylko zajrzeć do dziecka.Ale nie było go z nią teraz i miała podejrzenie co do prawdziwości słówZeinab, gdyż jej skruszona mina zdawała się mówić co innego.Wiedziała przecież,że nie należała do priorytetów Khalida, więc jak mogła oczekiwać, że będzie stał ujej boku, gdy się obudzi? Dziecko było dla niego dużo ważniejsze.Azy napłynęły jej do oczu.Nie miała siły, by je obetrzeć.Odkąd jej mózgpracował na szybszych obrotach, czuła się obolała.- Maggie - powiedziała Zeinab kojącym tonem.- Ty i twoja mała jesteściebezpieczne pod najlepszą opieką medyczną - zawiesiła głos, jakby szukającwłaściwych słów.- Khalid się niezmiernie ucieszy, gdy zobaczy, że odzyskałaśprzytomność.On się zamartwiał o was na śmierć.Maggie uśmiechnęła się słabo, żeby nie zrobić Zeinab przykrości.Ale nic niepowiedziała.Bo cóż było do dodania? Dla niej stało się jasne, że nie będzie dobrzemiędzy nimi.Ich małżeństwa nie da się już odbudować.Zamknęła oczy i zapadła w samotny sen, gdzie nie było miejsca ani na ból,ani na rozczarowanie.Khalid stał w półmroku pokoju szpitalnego Maggie i przyglądał się jej bladejtwarzy.Zapewnienie lekarza, że już się wybudziła i miała zdrowe odruchy, mu niewystarczało.Musiał się o tym przekonać na własne oczy.Najbardziej chciał jąwziąć w ramiona i przytulić, wtulić się w jej miękkie włosy i wyszeptać do uchasłowa skruchy.Czuł się winny zaistniałej sytuacji.Wydawało mu się, że o bólu i cierpieniu wie wszystko.Jednak nie byłprzygotowany na wielki strach i bliskie agonii wyczekiwanie na wieści od lekarza ojej stanie.Powinien tam być z nią.To on powinien był prowadzić i dbać o jejbezpieczeństwo.Co więcej, nie powinien się był w ogóle godzić na separację, o którąSR poprosiła.Powinien był już dawno przedrzeć się przez tę beznadziejnieniepotrzebną zasłonę jego prawdziwych uczuć do niej.Okazał się zbyt tchórzliwy,żeby przyznać, że się w niej zakochał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl