[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pamiętasz go, Caroline? Był na pierwszymprzyjęciu Alarica.Jest podobny do Stefano.Elena zamarła, podczas gdy Caroline gapiła się przed siebiezdezorientowana.Potem zaczęła powoli kiwać głową.- Tak.To mógł być on, tak myślę.Wszystko stało się takszybko.Ale to mógł być on.- I nie jesteś pewna, który z nich to był? - zapytał Alaric.- Nie.Nie absolutnie pewna.- Widzicie.Mówiłem wam, że ona potrzebuje kolejnych sesji, żejeszcze niczego nie możemy być pewni.Wciąż jest w szoku.- Alaricszedł powoli w stronę Stefano.Elena zauważyła, że wilk wycofał się,tak że ona mogła go dostrzec w ciemności, ale ludzie nie. Jego zniknięcie dodało im odwagi.- O czym ty mówisz? Kto to jest ten Smith? Nigdy go niewidziałem.- Ale pańska córka, Vickie, pewnie widziała, panie Bennett -odpowiedział Saltzman.- To może wyjść przy następnej sesji z nią.Porozmawiamy o tym jutro, to może poczekać jeszcze dzień.Terazlepiej zabiorę Stefano do szpitala.Rozległ się szmer niezadowolenia.102- Tak, oczywiście, a w czasie, gdy my będziemy czekać, wszystkomoże się zdarzyć - zaczął Smallwood.- W dowolnym miejscu, wdowolnej chwili.- Więc wymierzycie sprawiedliwość, tak? - głos Alarica stał sięchłodniejszy.- Niezależnie od tego, czy to właściwy podejrzany, czynie.Gdzie dowody, że ten chłopak ma nadnaturalną moc? Skąd towiecie? Czy on był w stanie walczyć?- Gdzieś tu jest wilk, który, owszem, był w stanie - rzuciłwściekły Smallwood.- Może to wspólnicy.- Nie widzę żadnego wilka.Widziałem psa.Może to był jeden ztych, które uciekły z kwarantanny.Ale co to ma do rzeczy? Mówięwam, jako przedstawiciel swojego zawodu, że to nie ten człowiek.Mężczyzni zaczęli się wahać.- Myślę, że powinniście wiedzieć, że w tej okolicy już wcześniejzdarzały się ataki wampirów - zabrała głos Meredith.- Długo przedtym, nim pojawił się tu Stefano.Mój dziadek padł ich ofiarą.Możeniektórzy z was o tym słyszeli.- Spojrzała na Caroline.To zakończyło dyskusję.Elena widziała, jak niedoszli łowcywampirów wymieniają niepewne spojrzenia i wracają do swoichsamochodów.Tylko Smallwood został.- Powiedziałeś, że jutro o tym porozmawiamy, Saltzman.Chcęusłyszeć, co mówi mój syn następnym razem, gdy go zahipnotyzujesz.Zabrał Caroline i szybko wsiadł do samochodu, mrucząc coś otym, że to wszystko błąd i że nikt go nie traktuje poważnie.Kiedy w końcu odjechali, Elena podbiegła do Stefano.- Jesteś cały? Zranili cię?- Ktoś uderzył mnie z tyłu, gdy rozmawiałem z Caroline.Wszystko w porządku - na razie.- Rzucił spojrzenie na Saltzmana.-Dzięki.Dlaczego? - On jest po naszej stronie - powiedziała Bonnie, dołączając donich.- Mówiłam wam.Stefano, czy na pewno wszystko w porządku?Myślałam, że zaraz zemdleję.Oni nie robili tego na poważnie.Toznaczy, oni nie mogli naprawdę robić tego na poważnie.103- Poważnie czy nie, myślę, że nie powinniśmy tu zostawać -przerwała jej Meredith.- Czy Stefano rzeczywiście musi jechać doszpitala?- Nie - odpowiedział ranny, podczas gdy Elena z niepokojemoglądała ranę na jego głowie.- Muszę tylko odpocząć.- Mam klucze do pracowni historycznej, chodzmy tam -zaproponował Alaric.Bonnie rozglądała się, wpatrując się w ciemności.- Wilk też? - zapytała, a potem podskoczyła, gdy jeden z cienizmaterializował się nagle jako Damon.- Jaki wilk? - spytał.Stefano spróbował się obrócić i skrzywił się z bólu.- Tobie również dziękuję - powiedział chłodno.Ale gdy szli dobudynku, patrzył na Damona z pewnym zmieszaniem.W holu Elena odciągnęła go na bok.- Stefano, dlaczego nie zauważyłeś, że zachodzą cię od tyłu?Dlaczego byłeś taki słaby?Stefano pokręcił głową, odmawiając odpowiedzi.- Kiedy ostatni raz się żywiłeś, Stefano? - ciągnęła.- Kiedy?Zawsze, gdy jestem w pobliżu, masz jakąś wymówkę.Co ty próbujeszsobie zrobić?- Nic mi nie jest - odpowiedział.- Naprawdę, Eleno.Zapolujępózniej.- Obiecujesz?- Obiecuję.Elena nie pomyślała w tej chwili o tym, że nie wie, co to znaczy pózniej.Pracownia historyczna w nocy wyglądała inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl