[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprawdę próbował wszystkiego doostatniej chwili i czekał na mój znak.Nigdy jednak nie naruszył mojej wolnej woli.Powinnam była rozpoznać Jego wołanie oraz czekanie i wtedy dobrowolnie podjąć właściwądecyzję.Wiecie, kim i jaki jest Bóg, Ojciec nas wszystkich? Stoi jak żebrak na skraju naszej drogiżycia.I właśnie jak żebrak błaga nas, podąża za nami, często jest natrętny; płacze i próbujezmiękczyć nasze skamieniałe serce, i smutek ogarnia dogłębnie Jego Najświętsze Serce, gdytak często musi przeżywać to, że odwracamy się do Niego plecami i nie zważamy na Niego,albo tak czynimy, jak gdybyśmy Go nie zauważali.Tak często i na różne sposoby uniża się tak jak uniżył się na Krzyżu  by tylko sprawić, abyśmy się nawrócili i zmienili nasze życie,powrócili do Niego, do domu Ojca.I gdy powiedziałam do Niego:  Słuchaj, mój Panie, potępiłeś mnie! ponownie zdałamsobie sprawę, jak bezczelnie się zachowałam.To oczywiście nie była prawda, gdyż On63 nigdy mnie potępił, to ja sama doprowadziłam do tego wszystkiego.Zrozumiałam, że wzależności od nastroju i ochoty  z wolnością, jakie ma stworzenie, a którą Bóg szanuje podejmowałam decyzje.Znalazłam sobie swojego  ojca i własny  klan.Ojcem, któregosobie wybrałam, nie był Bóg Ojciec, lecz szatan.Diabła wzięłam sobie za ojca iprzewodnika mojego życia.Według jego woli i kłamstw ukształtowałam sobie życie.On ijego mamidła były sensem mojego nędznego życia.Kiedy moja  Księga %7łycia została zamknięta, dotarło do mnie, że wciąż zwisam głowąw dół na krawędzi strasznej, ciemnej przepaści.Byłam pewna, że spadnę bezpowrotnie dotej mrocznej dziury, na końcu której wyobrażałam sobie bramę, przez którą pózniej wkroczędo wiecznego potępienia.Zaczęłam więc z całej siły i rozpaczy krzyczeć, i wołać.Błagałamwszystkich Zwiętych, aby mnie uratowali.Nie macie pojęcia, ilu Zwiętych na raz przyszłomi na myśl.Nie wiedziałam w ogóle, że znałam tylu Zwiętych i ich imiona.Byłam przecieżtaką letnią, mało tego, naprawdę złą katoliczką.W tamtej chwili jednakże myślałam tylko otym, by się uratować.I było mi całkowicie obojętne to, czy uratowałby mnie Zw.JózefRobotnik, czy św.Franciszek z Asyżu, czy inny przywołany Zwięty.Najważniejsze, abymbyła uratowana.Na koniec skończyły mi się imiona Zwiętych, których przywoływałam.%7ładen mi nie przychodził na myśl i nagle zapadła grobowa cisza.Ta cisza sprawiała, że znowu czułam nieopisane cierpienia.Poczułam beznadziejnąpustkę.Czułam się samotna i całkiem opuszczona.Mogłam tylko myśleć o tym, że na ziemiwszyscy ludzie z pewnością myślą o mnie i mojej reputacji jako dobrej, pięknej i świętej.Tęreputację umyślnie sobie zbudowałam dzięki mojemu stworzonemu przez siebie fikcyjnemuświatu.Wszyscy opłakiwali mnie, rozmawiali o mojej  świętości , czekali na moją śmierć,by potem zwracać się do swojej  świętej , którą przecież osobiście znali, prosząc ją o tenczy tamten  cud.Popatrzcie, w jakiej beznadziejnej sytuacji byłam.%7ładna z tych opłakujących mnie osób,które czekały na moją śmierć  nawet moi najgorsi wrogowie  nie mogli wyobrazić sobie,w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowałam  a mianowicie tuż przed wiecznympotępieniem, przed odejściem do piekła, w istnienie którego większość z tych opłakującychosób całkiem już nie wierzyła.I gdy te myśli kłębiły mi się w głowie i ciągle zaprzeczająconią potrząsałam  wyrażając niezrozumienie dla tego rozdzwięku pomiędzy moimpołożeniem a myślami opłakujących mnie osób  wówczas wznoszę oczy ku górze, widzęoczy mojej matki i nasze spojrzenia się spotykają.Spoglądamy na siebie, patrzymy sobiewprost w oczy.Pośród wielkich cierpień wołam do matki:  Mamo! Co za hańba.Potępiająmnie.Stamtąd, gdzie muszę iść, nigdy już nie powrócę i nigdy więcej się nie zobaczymy.W tym momencie mojej matce została udzielona wielka, cudowna łaska.Przez cały czasbyła całkowicie nieruchoma i sztywna.I nagle pozwolono jej, by uniosła dwa palce ku górzei dała mi przez to jednoznaczny znak, bym również spojrzała w górę.W tej samej chwili odmoich oczu odpadają dwie wielkie skorupy, które sprawiały mi niewyobrażalny ból i były64 powodem mojej duchowej ślepoty.Odpadają więc ode mnie i widzę nagle coś niesamowiciepięknego: pośrodku, naszego Pana, Jezusa Chrystusa.Jednocześnie przypominam sobie, jakjedna z moich pacjentek powiedziała mi pewnego razu:  Niech pani doktor posłucha izapamięta sobie.Jest pani bardzo materialistyczna, ale pewnego dnia przypomni panisobie, co teraz powiem.Tak, będzie nawet pani tego bardzo potrzebować.W obliczuwielkiego niebezpieczeństwa, którego pani nie uniknie, nieważne jakiego rodzaju jest toniebezpieczeństwo, jeśli znajdzie się pani w takiej sytuacji to niech zwróci się pani donaszego Pana Jezusa Chrystusa i prosi Go, aby pokrył i ochronił panią SwojąPrzenajdroższą Krwią.W ten sposób nigdy pani nie opuści i nie pozostawi samą.Onbowiem także panią odkupił Swoją Przenajdroższą Krwią!Z wielką skruchą i wstydem, wśród wielkich cierpień w moim sercu, zaczęłam drzeć sięw niebogłosy:  Panie Jezu, zmiłuj się nade mną! Przebacz mi! Panie, daj mi drugąszansę!Potem przeżyłam najpiękniejszy moment w całej tej historii.Brakuje mi po prostu słów,by jak najlepiej opisać tę chwilę.On, nasz Pan, Jezus Chrystus, schodzi na dół wyciąga mniez tej czarnej, okropnej otchłani, z tej napawającej strachem dziury.I gdy mnie wyciągnął iwziął za rękę, to wtedy te wszystkie stwory, te ohydne kreatury i te palące plamy, którewcześniej czułam, odpadły ode mnie i cała ziemia pode mną pełna była tych śmieci.Unosimnie więc do góry i przenosi na tę płaszczyznę, którą opisałam wcześniej.Z tą miłością,niedającą się wyrazić ludzkimi słowami mówi do mnie:  Powrócisz na ziemię, otrzymaszdrugą szansę&  Przy tym mówi również z powagą:  Tej łaski powrotu nie otrzymujeszdzięki modlitwom twoich przyjaciół i najbliższych.Można się tego spodziewać i jest tonormalne, że twoja rodzina i osoby, które ciebie cenią, modlą się za ciebie i błagają Mnie ztwego powodu.Możesz powrócić dzięki modlitwie tak wielu ludzi, którzy nie są z tobąspokrewnieni i nie należą do twojej rodziny.Tak wiele obcych ci osób gorzko płakało,modliło się do Mnie ze złamanym sercem i z głębi duszy, i w twojej intencji wznosili doMnie swe serce, jako wyraz uczucia największej miłości i sympatii.W owej chwili ujrzałam, jak mnóstwo świateł, niczym małe białe płomienie, pełnebezinteresownej i czystej miłości, zaczęło świecić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl