[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcę wiedzieć, co takiego zamierzał nam przekazać i kto go za tozamordował!- Znajdz kogoś innego, Ari.Nigdy się nie specjalizowałem w wyjaśnianiu morderstw.Prawdę mówiąc, dziękitobie stałem się mistrzem w całkowicie przeciwnej sztuce.- Proszę cię, Gabriel, nie zaczynajmy tej kłótni od nowa.- Mam wrażenie, że dobrze pasujesz do Petersona.Jestem pewien, że jeśli znowu odegrasz rolę potulnego %7łyda,chętnie będzie cię informował o wszystkich postępach w śledztwie.- Augustus Rolfe zginął dlatego, że ktoś wiedział o twoim przyjezdzie do Zurychu.Ktoś nie chciał, abyś usłyszałto, co Augustus Rolfe miał do powiedzenia.W dodatku ten ktoś chciał wrobić cię w morderstwo.- Jeśli zabójcy kierowali się takimi intencjami, odwalili kawał wyjątkowo kiepskiej roboty.Kiedy Rolfe umierał,ja jechałem pociągiem z Paryża.- Gabriel nieco się opanował.Wciąż czuł wściekłość na Shamrona, lecz jednocześnieogarnęło go zaciekawienie.- Co wiesz o Augustusie Rolfem?- Rodzina Rolfe od dwustu lat upycha pieniądze pod Bahnhofstrasse.To jeden z najbardziej wpływowych klanówbankierskich w Szwajcarii.- Komu zależało na jego śmierci?- Przez rachunki w banku Rolfego przewijała się masa brudnych pieniędzy.Można bezpiecznie założyć, że miałmnóstwo wrogów.- Co jeszcze?- Na jego rodzinie ciąży jakieś fatum.Dwadzieścia pięć lat temu żona Rolfego popełniła samobójstwo.Wykopałasobie grób w ogrodzie ich wiejskiego domku, weszła do środka i się zastrzeliła.Kilka lat pózniej jedyny syn Rolfego,Maximilian, zginął w wypadku rowerowym w Alpach.- Czy jacyś członkowie jego rodziny pozostali przy życiu?- Córka.Przynajmniej do czasu, kiedy ostatnio o niej słyszano.Ma na imię Anna.- Anna Rolfe to jego córka?- Znasz ją? Zadziwiasz mnie.- To przecież jedna z najsłynniejszych skrzypaczek świata.- Nadal chcesz wysiąść z samochodu?Natura obdarzyła Gabriela dwiema cechami, dzięki którym stał się świetnym konserwatorem dzieł sztuki:skrupulatnością i poszanowaniem szczegółów oraz niezmiennie upartym dążeniem do sfinalizowania każdej pracy,choćby najbardziej żmudnej.Nigdy nie opuszczał pracowni, dopóki miejsce pracy i narzędzia nie były idealnie czyste,nigdy nie kładł się spać, pozostawiwszy brudne naczynia w zlewie.Nie zdarzyło mu się także pozostawić obrazniedokończony, nawet jeśli był on tylko przykrywką dla Shamrona.Z punktu widzenia Gabriela, częściowoodnowionego obrazu nie sposób było uznać za dzieło sztuki, tylko za odrobinę oleju i pigmentu rozmazanych napłótnie lub desce.Zwłoki Augustusa Rolfego, leżące u stóp Rafaela, przypominały częściowo odrestaurowany obraz.Praca przy nim mogła się zakończyć dopiero wtedy, gdy Gabriel dowie się, kto zabił finansistę i dlaczego.- Co mam zrobić?- Porozmawiaj z nią.- Dlaczego ja?- Bo ona najwyrazniej ma artystyczny temperament.- Z tego, co czytałem, to stanowczo za mało powiedziane.- Jesteś artystą.Przemawiasz jej językiem.Jeśli ci zaufa, być może powie wszystko, co wie o sprawach swegoojca.Jeżeli wrócisz z pustymi rękami, będziesz mógł zamknąć się w swojej pracowni.Już nigdy nie wmieszam się wtwoje życie.- Obiecanki cacanki.- Nie masz powodu ranić moich uczuć, Gabriel.- Kiedy po raz ostatni zjawiłeś się w moim życiu, omal nie zginąłem.- Faktycznie, ale przynajmniej się nie nudziłeś.- Peterson twierdzi, że nie mogę wracać do Szwajcarii.Jak wobec tego mam porozmawiać z Anną Rolfe?- Wszystko wskazuje na to, że ona nie chce mieszkać w Szwajcarii.- Shamron wręczył Gabrielowi kartkę papieru.- To jest adres jej przedsiębiorstwa w Londynie.Daj jej kilka dni na pochowanie ojca.Więc jak, podejmiesz się tejroboty?- Nie dla ciebie.Chcę wiedzieć, kto postanowił mnie wrobić w morderstwo Rolfego.Kim będę podczas rozmowyz Anną?- Zawsze jestem zwolennikiem subtelnych rozwiązań, ale pozostawiam tę sprawę twojej decyzji.Załatw jąnajlepiej, jak potrafisz.Gabriel wsunął kartkę do kieszeni.Przez twarz Shamrona przebiegł ledwie dostrzegalny uśmiech.Już dawno temuzrozumiał, że sukcesami, nawet drobnymi, należy się delektować.Samochód zatrzymał się pod wejściem ze znakiem British Airways.Gabriel wysiadł, zabrał swoje rzeczy zbagażnika i popatrzył przez okno na Shamrona.Ten zaś opuścił szybę i zauważył:- Nie rozmawialiśmy o twoim wynagrodzeniu.- Nie martw się.Słono zapłacisz.- Od tej pory masz zapewniony zwrot kosztów, ale pamiętaj, że wyrzucanie pieniędzy w błoto jeszcze nigdy niedoprowadziło do rozwiązania sprawy.- Rozważę tę błyskotliwą myśl dziś wieczorem, podczas lotu pierwszą klasą do Londynu.Shamron się skrzywił.- Bądz w kontakcie.Obowiązują tradycyjne kanały i techniki.Pamiętasz je jeszcze?- Jak mógłbym zapomnieć?- To nieprzeciętne osiągnięcie, prawda?- Co takiego?- Znalezć człowieka w pół godziny po opuszczeniu przez niego miejsca zbrodni.Ciekawe, jak to się udało HerrPetersonowi.Musi być naprawdę dobry w swoim fachu.6Nidwalden, SzwajcariaW Wydziale Analiz i Ochrony Gerhardta Petersona uważano za wschodzącą gwiazdę.Przełożeni dbali o niego.Podwładni drżeli pod jego zimnym wzrokiem.Koledzy przypatrywali mu się ze zdumieniem i zazdrością.Jak tomożliwe, że syn nauczyciela z Erstfeld zaszedł tak wysoko? Prezentował się nienagannie.Zawsze doskonaleostrzyżony i uczesany: każdy włosek na swoim miejscu.Nigdy nie rozluzniał krawata.Obnosił się z władzą ipowodzeniem jak z drogą wodą po goleniu.Nigdy nie zrobił ani jednego kroku, który nie miałby wpływu na jegokarierę.Jego życie rodzinne było równie starannie zaplanowane, jak praca w biurze.Romanse miewał dyskretne i zwłaściwymi kobietami.Każdy, kto był na tyle głupi, aby stanąć mu na drodze, szybko się przekonywał, że GerhardtPeterson ma potężnych przyjaciół.Przyjaciół w Bernie.Przyjaciół w bankach.Wkrótce będzie szefem: wszyscy się codo tego zgadzali.Potem otrzyma wysokie stanowisko w Federalnym Urzędzie Policji, a któregoś dnia, niewykluczone,że przejmie całe Ministerstwo Sprawiedliwości i Policji.Peterson rzeczywiście miał przyjaciół w bankach, którzy wyświadczali mu przysługi.Szwajcarska oligarchiafinansowa przypominała niewidzialną rękę, spoczywającą na jego plecach: pomagała mu piąć się po kolejnychstopniach piramidy władzy.Nie była to jednak uprzejmość jednostronna.Peterson odwzajemniał się innego rodzajuprzysługami.Właśnie z tego powodu siedział za kierownicą mercedesa, pędząc przez ponury las Kernwaldu.U podnóża gór wjechał na drogę oznaczoną tablicą: TEREN PRYWATNY.Po pewnym czasie dotarł doimponującej bramy z czarnego żelaza.Peterson znał zasady.Zatrzymał się i opuścił szybę w oknie.Dopiero wtedy zbudki wyszedł strażnik, równym sprężystym krokiem człowieka, który sporo czasu spędził w wojsku.Pod niebieskąnarciarską kurtką Peterson dostrzegł wybrzuszenie w miejscu, gdzie zwykle nosi się pistolet.Wystawił głowę przez okno.- Nazywam się Kohler.- Przybył pan na konferencję, Herr Kohler?- Właściwie przyjechałem w celach rekreacyjnych.- Proszę jechać drogą do domu.Na miejscu ktoś już będzie na pana czekał.Z założenia był to tradycyjny wiejski dom szwajcarski, lecz w swojej ogromnej skali prezentował się dośćgroteskowo.Stał na zboczu góry i z jego okien roztaczał się widok na dolinę.Peterson przybył ostatni.Inni zjechali jużwcześniej - z Zurychu i Zugu, Lucerny i Berna, Genewy i Bazylei.Jak zawsze zjawili się na miejscu w nierównychodstępach czasu, aby nie wzbudzać podejrzeń.Sami Szwajcarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]