[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakież było moje zdumienie, gdy przekonałem się, że każda z nich całkiem dobrze zrozumiała argumenty kolegi.A nawet - rzekłbym - zrozumiała je aż nazbyt dobrze.Właśnie bowiem przejrzystość tych argumentów przekonała je, by natychmiast zapisać się na kurs.Najlepiej wyraził to pracujący student w słowach: "Cóż, początkowo wcale nie zamierzałem pakować W ten kurs żadnych pieniędzy.Chciałem z tym zaczekać przynajmniej do następnego spotkania.Jednak, kiedy pański kolega zaczai mówić, pomyślałem sobie, że lepiej od razu dam im te pieniądze, bo inaczej pójdę do domu i jak przemyślę to, co on mówił, to nigdy się na ten kurs nit zapiszę".I nagle całe to zdarzenie zaczęło się robić jasne.Słuchacze byli ludźm gnębionymi przez naprawdę poważne problemy, desperacko poszukującym sposobów na ich rozwiązanie.Byli poszukiwaczami, którzy w medytacji trans cendentalnej mogli znaleźć to, czego z takim pragnieniem poszukiwali, prą gnieniem sprawiającym, że bardzo chcieli uwierzyć w skuteczność medytacj jako remedium na swoje nierozwiązywalne problemy.I w takiej dramatycznej sytuacji pojawia się glos rozsądku w postaci argu mentów mojego kolegi pokazujących, na jak kiepskich podstawach opierają si< te nadzieje.Panika! Coś trzeba natychmiast zrobić, póki logika nie zbierziswojego żniwa i na powrót nie zostawi ich w beznadziejnej sytuacji! Szybko, szybko, wybudujmy mury, które odgrodzą nas od tej logiki, to bez znaczenia, że wybudowana twierdza będzie twierdzą głupców."Szybko, szybko! Schronimy się przed rozsądkiem! Proszę, bierz moje pieniądze! Co za ulga, nareszcie bezpieczni.Już postanowione, nie trzeba o tym dalej myśleć".Od momentu powzięcia decyzji wystarczy już tylko odtwarzać taśmę konsekwencji."Medytacja? Oczywiście, wierzę w jej skuteczność, że mi pomoże, jeżeli w dalszym ciągu będę uczestniczył w kursie.Przecież włożyłem w to już moje pieniądze, prawda?" Ach, te uroki bezrefleksyjnej konsekwencji! "Odpocznę tu sobie troszeczkę.O ileż to przyjemniejsze niż zmartwienie i ciężar trudnych poszukiwań".Zabawa w chowanegoJeżeli automatyczna konsekwencja istotnie służy jako ochrona przed myśleniem, nie powinniśmy być zaskoczeni, że jest ona eksploatowana przez tych, którzy wolą bezrefleksyjne reakcje na ich prośby.Dla wyzyskiwaczy ciągnących swoje zyski z naszych mechanicznych, bezmyślnych reakcji na prośby, skłonność do automatycznej konsekwencji jest prawdziwą żyłą złota.Są oni tak przemyślni we włączaniu naszych taśm konsekwencji dla swego własnego pożytku, że rzadko sobie w ogóle zdajemy sprawę z tego, jak zostaliśmy nabrani.Na wzór prawdziwych mistrzów dżudo aranżują sytuacje w ten sposób, aby ich zyski doszły do skutku dzięki naszym potrzebom.Niektóre wielkie firmy trudniące się sprzedażą zabawek wykorzystują właśnie to podejście, by przeciwdziałać sezonowym wahaniom w popycie na zabawki.Wzmożona sprzedaż zabawek występuje oczywiście w okresie Świąt Bożego Narodzenia, a zmorą przemysłu zabawkarskiego jest gwałtowny spadek sprzedaży w dwóch następnych miesiącach.Rodzice, którzy wydali już znaczne sumy na zabawki-prezenty, uparcie potem odmawiają namowom swoich pociech na następne wydatki.Producenci zabawek stoją zatem przed dylematem -jak utrzymać wysoki poziom sprzedaży w sezonie, a jednocześnie podnieść sprzedaż w okresie posezonowym.Ich trudność z pewnością nie wynika z braku zainteresowania dzieci zabawkami.Problem polega na zachęceniu rodziców do kupowania zabawek bezpośrednio po okresie, w którym i tak już wiele ich kupili.Co producenci zabawek mogą uczynić w tej sytuacji? Niektórzy próbowali wielkiego nasilenia kampanii reklamowej, inni - posezonowej obniżki cen.Jednak żaden z tych standardowych zabiegów marketingowych nie dał oczekiwanych rezultatów, pomimo związanych z nim kosztów.Rodzice po prostu nie są w nastroju do kupowania zabawek i wzrost reklamy czy spadek cen nie był w stanie zmienić ich oślego uporu.A jednak pewna liczba producentów jest zdania, że znalazła rozwiązanie tego problemu.Rozwiązanie jest bardzo pomysłowe, pociąga za sobą koszty nie większe niż normalne wydatki na reklamę oraz zrozumienie doniosłej roli ludzkiego dążenia do konsekwencji.O sposobie tym dowiedziałem się sam padając wielokrotnie jego ofiarą.Był styczeń, a ja znalazłem się w największym sklepie zabawkarskim w mieście.Po zakupieniu w ubiegłym miesiącu ogromnej liczby prezentów gwiazdkowych dla mojego syna obiecałem sobie solennie, że moja noga nie postanie w tym miejscu przez długi, długi czas.A jednak znowu znajdowałem się w tym piekielnym miejscu, w dodatku kupując synowi jeszcze jedną kosztowną zabawkę - wielki, elektryczny model samochodu wyścigowego.Przed ekspozycją tego modelu spotkałem przypadkowo niegdysiejszego sąsiada, który również kupował tę zabawkę swojemu dziecku.Widywaliśmy się bardzo rzadko i ostatnim razem spotkałem go w tym samym sklepie, przed rokiem, kiedy to obaj kupowaliśmy kosztowne pogwiazdkowe prezenty naszym dzieciom (tamtym razem był to robot, który potrafił chodzić, mówić i robić kupki) Gdy obaj uświadomiliśmy sobie to nasze dziwaczne podobieństwo, roześmieliśmy się z psikusów, jakie płata nam przypadek.Kiedy jednak później tegc samego dnia wspomniałem o tym innemu znajomemu, który, jak się okazało pracował kiedyś w zabawkarskiej branży, ten powiedział:"Ależ to wcale nie przypadek".,/Jak to nie przypadek.Co masz na myśli?""No czekaj, pozwól, że ci zadam kilka pytań", mówi na to mój znajomy "Czy obiecałeś swojemu synowi, że kupisz mu ten model samochodu wyścigowego na gwiazdkę?""Tak, obiecałem.Krzyś widział masę reklam tego samochodu w sobotnim programie telewizyjnym dla dzieci i zdecydował, że to jest właśnie jego wymarzony prezent na gwiazdkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]