[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I kupiła te brednie? Chyba było jej miło, że ją jeszcze pamiętam.Szli po otwartym terenie przypominającym wyglądem uniwersyteckikampus lub wielki prywatny ogród.Alejki obrośnięte były szpaleramirówno przyciętych krzewów, po których pieczołowicie rozprowadzonoczarne wężyki nawadniające, wśród zieleni sterczały nowoczesnerzezby i zabawne przedmioty, jak na przykład pomalowana naczerwono wielka stalowa kolumna w kształcie psiego gwizdka.Odgłównej alei odchodziły alejki oznakowane tabliczkami kierującymizwiedzających do poszczególnych części muzeum, a także do sklepu zpamiątkami i restauracji.Patrząc na to wszystko, nietrudno byłozrozumieć Noura, który, tkwiąc w piachu i brudzie Ramallah,marzył o czymś takim dla Palestyny.Minęli wielką białą budowlę, która miała kształt gigantycznejkobiecej piersi ze strzelającym w górę sutkiem.Otaczała ją płytkasadzawka.Z bliska można było dostrzec, że powierzchnia budowlizłożona jest z tysięcy białych cegiełek. Zwiątynia Książki wyjaśnił Uri, prąc do przodu. To tutrzymają zwoje z Morza Martwego.Wiesz, że znaleziono je w.jak to się mówi po angielsku? W urnie? Kształt budynkunawiązuje do jej pokrywy. A więc jednak nie do cycka mruknęła pod nosem nibydo siebie, ale idący obok Mustafa uśmiechnął się. Tędy powiedział Uri.Poprowadził ich ku wystającemuze zbocza kamiennemu tarasowi, z którego roztaczała sięwspaniała panorama Jerozolimy.Po prawej widać było mijane podrodze budynki rządowe i boisko lekkoatletyczne, po lewejrzeczywiście rozciągała się plama zieleni, w której Maggie niemalspodziewała się dojrzeć czekającego na sygnał operatora.Jednak Uriego wyraznie interesowało coś innego.Stał prze-chylony przez balustradę i wyciągając rękę, pokazywał im coś wdole.Podążając za nią wzrokiem, Maggie ujrzała rozciągające się ujej stóp miniaturowe miasto z murami, ulicami i domami, wktórych pieczołowicie odtworzono najdrobniejsze szczegóły,łącznie z czerwonymi dachówkami, ręcznie wykonanymi kolu-mienkami, maleńkimi drzewkami i mikroskopijnymi cegiełkami wścianach.Widać też było place, liczne baszty, a nawet kolo-seum.To ostatnie ją zastanowiło.Czyżby to był model starożytnegoRzymu? Ale co to za marmurowa budowla z czterema korynckimikolumnami o złotych zwieńczeniach, które sięgają dachu taklśniącego, jakby zrobiono go ze szlachetnego metalu? Budowladominowała nad całym miastem i była co najmniej trzykrotniewyższa od reszty budynków.Chwila zastanowienia wystarczyła.Toż to model starożytnejJerozolimy, a ta monumentalna budowla to Zwiątynia! Dopieroteraz mogła docenić jej imponującą, dominującą nad całymmiastem sylwetkę.Tak musiała wyglądać Jerozolima dwa tysiącelat temu, przed zburzeniem %7łydowskiej Zwiątyni.Zorientowaniesię w topografii miasta było trochę utrudnione, bo brakowałonajbardziej charakterystycznego punktu orientacyjnego współ-czesnej Jerozolimy złocistej Kopuły Skały na WzgórzuZwiątynnym, która miała powstać dopiero dwanaście wiekówpózniej.Ale jakże zapierające dech w piersiach wrażenie musiałarobić ta budowla na mieszkających tu dwa tysiące lat temu.Jakimlękiem musiał ich napawać widok tej wspaniałej budowli zkolumnadami i murami tak potężnymi, że reszta miasta wyglądałaprzy niej jak skromne czworaki.Udaj się na zachód, młody człowieku, i wejdz do modelowegomiasta.Maggie miała ochotę parsknąć śmiechem na myśl o dosłow-ności tego rozwiązania.Zagadka Guttmana okazywała się w rów-nym stopniu pomysłowa co oczywista, należało tylko wiedzieć oistnieniu takiego modelu.Maggie uświadomiła też sobie, że tenstary lis naprawdę okazał się przewidujący.Gdyby Jego brat"Ahmed Nour żył, zapewne nie miałby wątpliwości, gdzie należyszukać.Ale gdyby Noura zabrakło a tak się właśnie stało pozostawał jeszcze ślad zostawiony w Second Life, który równieżtu prowadził.Guttman zapewnił odnalezienie drogi do skarbu nadwa sposoby, jak ktoś, kto na wszelki wypadek nosi spodnie i napasku, i na szelkach.Uri zdążył już zejść po schodkach na dół i wejść w granicemiasta.Dopiero widząc go wśród zabudowań, Maggie uświado-miła sobie skalę modelu.Większość miejskiej zabudowy niesięgała mu nawet kolan. Okay, Maggie! zawołał z dołu tonem polecenia.Jesteś mi tu potrzebna.Ty też, Musta.Mark.Chciałbym omówićz wami plan ujęcia.Model był ogrodzony zwykłą niską barierką i otoczony pier-ścieniem kamyków udającym fosę.Pokonanie obu nie stanowiłożadnego problemu.Należało tylko uważać. Podejdz tam powiedział Uri, wskazując mur otaczającyogromny dziedziniec Zwiątyni.Mur przylegał do tylnej ścianybudowli i Maggie od razu zorientowała się, do czego Uri zmierza.Stała przed zachodnią ścianą Zwiątyni dokładnie tam, gdziedziś rano weszła do tunelu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]