[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przykro mi.Nienawidzę sportu.Dzieło ich kilka centymetrów.Trzymając kieliszek w każdejręce, Regan cofnęła się.61RS- Dzięki Bogu, że odkryłem tę twoją wadę, zanim dorobiliśmysię pięciorga dzieci i psa.- Widzisz, jaki z ciebie szczęściarz? - Czując, jak serce wali jejmłotem, cofnęła się kolejny krok.- Podoba mi się twój pieprzyk.- Przyłożył palec do malejkropeczki przy jej górnej wardze, a po chwili przesunął go niżej irozpiął guziki blezera.- Dlaczego ciągle to robisz?- Co?- Bawisz się guzikami przy moim ubraniu.- wiczę.- Uśmiechnął się szelmowsko.- Poza tym jesteś spięta.Próbuję cię trochę odprężyć.Postąpiła jeszcze jeden krok do tyłu i nagle utknęła międzyścianą a lodówką.- Wygląda na to, że dalej już nie uciekniesz - rzekł Rafe iobejmując Regan w talii, przycisnął usta do jej ust.Nie spieszył się.Całował wolno, leniwie.W taki sam sposób,wolno i leniwie, przesuwał dłonie coraz wyżej.Nie umiała się oprzeć: zamknęła oczy, rozchyliła wargi.Z tyłu głowy cichy głos ostrzegał ją przed Rafe'em.Usiłowałprzemówić jej do rozumu.Ale rozum nie słuchał, a tym bardziej ciało.Serce waliło jej mocno, po plecach przebiegały dreszcze.Cała wśrodku wibrowała.Płonęła.Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie.Przyglądał się jej z zafascynowaniem, podniecony jejpodnieceniem.Drżała, kiedy ją całował.Nawet rzęsy jej drżały.62RSPoliczki przybrały delikatny odcień różu.Oddech miała krótki,urywany.Najwyższym wysiłkiem woli odsunął się.- Boże - westchnął.- Za każdym razem jest coraz lepiej.Spróbujemy jeszcze raz? - szepnął, pocierając nosem jej ucho.- Nie - odparła zdumiona tym, że usta mówią zupełnie co innego,niż pragną.Na wszelki wypadek przycisnęła Rafe'owi do piersikieliszek, który trzymała w dłoni.Zerknął w dół, po czym ponownie utkwił spojrzenie w jejtwarzy.Nie uśmiechał się, oczy miał poważne; przypominał groznezwierzę szykujące się do skoku.Zawsze była osobą trzezwo myślącą, twardo stąpającą po ziemi,lecz nie potrafiła oprzeć się Rafe'owi.Pociągał ją, choć wiedziała, żeto nie może się dobrze skończyć.- Ręka ci drży - powiedział cicho.- Wiem.Bała się, że wystarczy jedno niewłaściwe słowo, jedennieostrożny ruch, a zwierzę się na nią rzuci.I ją pożre.A ona mupozwoli.Nie będzie się broniła; będzie jęczała z rozkoszy.Hm, musi to sobie przemyśleć.- Wez swój kieliszek, Rafe.Czerwone wino zostawia oporneplamy.Przez moment nie odzywał się.Nie rozumiał tego, co się z nimdzieje: jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnął żadnej kobiety.Dostrzegł63RSw jej oczach strach.Nie zdziwiło go to.Była inteligentna; niewiedziała, czego się po nim spodziewać.Bez słowa wziął kieliszek, stuknął nim o drugi, po czym wróciłdo gotujących się klusek.Poczuła się tak, jakby przez chwilę balansowała nad przepaścią.Szczęśliwie udało jej się nie spaść.Szczęśliwie? Nagle zrobiło jej siężal - tego, że stchórzyła, że nie odważyła się na skok.- Chyba powinnam ci coś wyjaśnić.- Wzięła głęboki oddech.-Nie będę kłamać, że mnie nie pociągasz.Albo że nie podobał mi siętwój pocałunek.Bo podobał, i to bardzo.Starając się odprężyć, oparł się plecami o kuchenny blat.- A więc? - Przyglądał się Regan znad krawędzi kieliszka.- A więc.- Odgarnęła z twarzy włosy.-Uważam, że.Toskomplikowane.Bo nie chciałabym.to znaczy, wydaje mi się, żebym nie chciała.- Pokręciwszy głową, wypiła łyk wina.- Cholera,nie potrafię się wysłowić.Jąkam się.- Zauważyłem.To dobrze robi na moje ego.- Twoje ego doskonale sobie radzi bez mojego jąkania.-Ponownie wzięła głęboki oddech, po czym wypuściła powietrze.-Jesteś niesamowicie seksownym mężczyzną.Nie mam najmniejszychwątpliwości, że seks z tobą byłby niezapomnianym przeżyciem.Przestań tak szczerzyć zęby.- Przepraszam - rzekł Rafe, uśmiech jednak nie znikł mu ztwarzy.- Spodobało mi się to niezapomniane przeżycie".W każdym64RSrazie wiem, co usiłujesz powiedzieć.%7łe to za szybko.%7łe chcesz sięzastanowić, że podejmiesz decyzję, kiedy będziesz gotowa.Tak?Pokiwała wolno głową.- Dobrze.Zatem znam twój punkt widzenia; teraz kolej na mnie.- Włączył palnik pod patelnią.- Pragnę cię, Regan.Od pierwszejchwili, kiedy wszedłem do kawiarni i zobaczyłem cię siedzącą przystoliku z Cassie.Starała się zignorować kłucie w żołądku.- Czy dlatego zaoferowałeś mi pracę przy urządzaniu dawnegodomu Barlowów?- Przecież wiesz, że nie.Co innego praca, co innego seks.- W porządku.- Usatysfakcjonowana odpowiedzią, ponownieskinęła głową.Podniósł gałązkę pomidorów.- Problem w tym, że seks i myślenie nie idą w parze.Przynajmniej moim zdaniem.Podczas seksu odzywają się w naszwierzęce instynkty.Liczy się zapach, dotyk, smak.- Przyłożył palecdo czubka noża, sprawdzając ostrość.- Tak uważam.Ale jest nasdwoje.Skoro więc chcesz podumać, to dumaj.Nie będę ciprzeszkadzał.Zaskoczona, patrzyła w milczeniu, jak Rafe wybiera kilkaząbków czosnku.- Mam ci podziękować? - spytała wreszcie.- Tego po mnieoczekujesz?65RS- Bynajmniej.- Rozgniótł czosnek nożem.- Po prostuprzedstawiłem ci mój punkt widzenia.- Masz nowoczesne poglądy.- Mylisz się, jestem tradycjonalistą.Ale jedno mogę ci obiecać:prędzej czy pózniej sprawię, że znów zaczniesz się jąkać.Dopiła wino.I śmiało podjęła rzucone wyzwanie.- Ja też ci jedno mogę obiecać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]