[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Olivia zatrzymała się przy klombie z roślinamicebulkowymi, przeszła pod łukiem, który był zrobiony z ozdobnej kratki i pełnił funkcję bramy ogrodowej, iprzez chwilę napawała oczy pięknym widokiem.Białe dzwonki juki, które wystawały ponad ogrodzeniem,stanowiły idealne obramowanie dla wielkiej obfitości kolorowych kwiatów otaczających centralne miejscew ogrodzie - duży marmurowy posąg anioła.Wygląd figury sugerował, że została w zamierzchłejprzeszłoś.ci skradziona z któregoś z cmentarzy w Nowym Orleanie albo z innego miasta umarłych.Nad klombem fruwały roje motyli, z wyglądu również przypominające kwiaty.Na parkanie przysiadła parakosów o błyszczących skrzydłach i przyglądała się z góry trzeciemu, który zawzięcie dziobał w czarnej,żyznej ziemi.Sara to wszystko pokocha, ponownie pomyślała Olivia.Zawróciła i skierowała się w stronę domu, ażebysprawdzić, czy córka już się obudziła.Sara przeważnie nie spała dłużej niż do ósmej, nawet w weekendy.Wczorajszy dzień był jednak dla nich obu bardzo wyczerpujący - i to zarówno pod względem fizycznym,jak i emocjonalnym.Na tyłach domu podjazd rozszerzał się i zapewniał miejsca parkingowe nawet dla dwudziestusamochodów.Był także wykorzystywany jako boisko do gry w koszykówkę, a także do zabawypolegającej na trafianiu krążkami w oznaczone cyframi pola.Seth zmierzał chodnikiem w stronępowozowni, której część została przerobiona na garaż dla czterech pojazdów.Zdążył juz zmienić ubranie.Miał na sobie luzne spodnie oraz zieloną koszulę polo.Mocno przyciskał do ucha telefon komórkowy i byłwyraznie pochłonięty rozmową"Spostrzegli się nawzajem niemal w tej samej chwili.Olivia przystanęła, 'wzdragając się przed tak prędkimponownym spotkaniem z kuzynem, ale on nie zwolnił kroku, tylko prześlizgnął się po niej wzrokiem.%7ładnez nich nawet nie kiwnęło do siebie dłonią.Gdyby nie wysadzany brylantami zegarek w kieszeni, ominęłaby go z daleka.W obecnej sytuacji jednak zdużą niechęcią postanowiła podejść i czym prędzej załatwić sprawę.Jako ojciec Chloe i narzeczonyMallory był właściwą osobą, której ów przedmiot powinien zostać zwrócony.W chwili, kiedy Seth wyłączył telefon i schował go do kieszeni, Olivia skręciła w stronę powozowni.Kuzyn,wciąż nie zwracając na nią uwagi, schylił się, sięgając do uchwytu jednych z czterech oddzielnychgarażowych drzwi.- Seth, poczekaj minutę! - zawołała, kiedy ciężkie metalowe drzwi z łoskotem odskoczyły w górę, amężczyzna zniknął w mroku garażowego wnętrza.Przystanął i obejrzał się w momencie, kiedy wyszła zza rogu budynku.- O co chodzi? - W jego pytaniu zabrzmiało lekkie zniecierpliwienie.Oparł się dłonią o bagażnik swojegosamochodu ciemnego jaguara.Olivia, wchodząc z jasnego światła w mrok, jaki panował w garażu, zamrugała powiekami.Dopiero pochwili, kiedy poczuła, jak rozluzniają się mięśnie wokół jej oczu, uświadomiła sobie, jak bardzo siękrzywiła.Nawet o tak wczesnej porze poranne słońce w Luizjanie było oślepiające.- Muszę.ci coś oddać.- Nie spodziewała się, że tak prędko go zobaczy i nie zastanowiła się nad tym, copowie.W rezultacie jąkała się, szukając właściwych słów.- Co takiego? - Jego zniecierpliwienie stało się jeszcze bardziej widoczne.Kiedy przywykła do mroku, spostrzegła, że jest ogolony.Nadal miał jednak przekrwione oczy.Wydawał się zmęczony i poirytowany.- To.- Sięgnęła do kieszeni, wydobyła zegarek i podała go Sethowi.Nawet w mroku garażu klejnotzabłysnął.- Zegarek Mallory! - W głosie mężczyzny zabrzmiało zdumienie.Odebrał zgubę i przyglądał się, gdy leżałarozłożona na jego dłoni, a potem podniósł wzrok i spytał ostrym tonem: - Skąd go masz?Od tego momentu sprawa stała się bardzo delikatna.- Znalazłam w ogrodzie.- Stwierdzenie to pokrywało się z prawdą, nawet jeśli część z niej zostałazatajona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]