[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak sądzisz, Serafino, czy one żyją? spytała Ruta Skadi, gdy krążyły na skrajuleśnego traktu, wysoko ponad grupą nieruchomych istot. %7ływe czy martwe, mają złą wolę odparła Serafina. Wyczuwam to nawet z tejodległości.A ponieważ nie wiemy, jaka broń zdoła nas przed nimi obronić, lepiej się do nichnie zbliżać.Upiory unosiły się nisko nad ziemią i wydawały się niezdolne do lotu na szczęściedla czarownic, które jeszcze tego samego dnia zaobserwowały, jak grozni potrafią być ci nowiwrogowie.Zdarzenie miało miejsce nad rzeką, tam gdzie piaszczysta droga prowadziła przezniski, kamienny mostek obok niewielkiego lasku.Promienie pózno popołudniowego słońcapadały ukośnie na łąkę, pogłębiając intensywną zieleń traw i odcień zapylonego złota wpowietrzu.Czarownice dostrzegły grupę podróżników kierujących się do mostu niektórzywędrowali pieszo, inni w ciągniętych przez konie wozach, dwaj konno.Nie widzieliczarownic, ponieważ nie mieli powodu patrzeć w górę, byli jednak pierwszymi ludzmi, jakichczarownice spotkały w tym świecie, i Serafina już chciała zbliżyć się do nich, byporozmawiać, kiedy usłyszała krzyk trwogi.Wydał go z siebie człowiek jadący pierwszy na koniu; wskazywał drzewa.Gdyczarownice spojrzały w tamtym kierunku, ich oczom ukazał się strumień widm.Zjawyprzesuwały się ponad trawą, prawie bez wysiłku płynęły ku ludziom, swoim ofiarom.Podróżnicy rozproszyli się.Serafinę zaszokowało zachowanie pierwszego jezdzca,który bez zastanowienia zawrócił i pogalopował przed siebie, w dal, nie zatrzymując się i niepróbując pomóc towarzyszom.W dodatku drugi jezdziec postąpił identycznie uciekłgalopem w innym kierunku. Lećmy nieco niżej, siostry, i przyjrzyjmy się poleciła Serafina swoimtowarzyszkom. Ale nie ingerujcie, póki nie rozkażę.Czarownice dostrzegły, że w grupie znajdują się również dzieci niektóre z nichjechały na wozach, inne szły obok.Najwyrazniej żaden z małych podróżników nie dostrzegałupiorów, a i one nie interesowały się dziećmi; zaatakowały natomiast dorosłych.Ruta Skadirozgniewała się na widok pewnej starej kobiety, która siedząc na wozie z dwójką małychdzieci na kolanach, próbowała się za nimi ukryć i rzucić je na pastwę zbliżających sięupiorów, jak gdyby dla ratowania własnego życia składała w ofierze własnych potomków.Na szczęście malcy uwolnili się od staruchy, zeskoczyli z wozu i dołączyli dopozostałych dzieci, które biegały bądz stały i płakały.Upiory tymczasem zajęły się dorosłymi.Starą kobietę na wozie wkrótce owinął jakiś przezroczysty migoczący kształt, który poruszałsię szybko i w niewidoczny sposób wysysał życie ze swej ofiary.Obserwowanie działańupiora dość prędko przyprawiło Rutę Skadi o mdłości.Zafascynowana i równocześnie przerażona Serafina Pekkala przybliżyła się.Zobaczyła ojca z dzieckiem na plecach, który próbował się przeprawić przez bród na rzece,niestety dopadł ich upiór.Mimo iż dziecko z krzykiem kurczowo przywarło do pleców ojca,mężczyzna przestał w pewnej chwili uciekać i stał nieruchomo po pas w wodzie: niezdolnysię poruszyć, bezradny.Co się z nim działo? Serafina zawisła nad wodą kilka metrów od niego i patrzyła wzdumieniu.Od podróżników we własnym świecie słyszała legendę o wampirach.Przypomniała ją sobie teraz, gdy obserwowała upiora karmiącego się czymś.czymś, conależało do tego człowieka: jego duszą, może jego dajmoną (natychmiast zauważyła, że wtym świecie dajmony znajdują się wewnątrz człowieka i nie mają osobnych postaci).Ramionamężczyzny osłabły pod udami siedzącego na jego plecach dziecka.Chłopiec wpadł do wody ina próżno ciągnął ojca za rękę, sapiąc i piszcząc mężczyzna odwrócił powoli głowę i zabsolutną obojętnością spojrzał na małego synka, który tonął obok niego.Serafina nie wytrzymała.Rzuciła się ku dziecku i wyciągnęła je z wody.W chwilępózniej Ruta Skadi krzyknęła: Uważaj, siostro! Za tobą.Na jedną jedyną sekundę Serafina poczuła, jak do jej serca wkrada się odrażającaapatia, na szczęście zdołała podnieść rękę ku dłoni Ruty Skadi, która odciągnęła ją odniebezpieczeństwa.Wzleciały w górę.Krzyczące i tulące się do czarownicy dziecko wbijałow jej ciało ostre paznokcie.Serafina nadal widziała za sobą upiora, który wyglądał jakmgielny wir; stwór rozglądał się na wszystkie strony w poszukiwaniu swej niedoszłejzdobyczy.Ruta Skadi wystrzeliła w niego strzałę; niestety, bez najmniejszego rezultatu.Serafina, wiedząc, że dziecku nic nie grozi ze strony upiorów, położyła je na brzegurzeki, a następnie wraz z Rutą wzbiły się w powietrze.Grupka podróżników trwała niemal wbezruchu konie skubały trawę lub potrząsały łbami, odganiając muchy, dzieci płakały lubrozglądały się, przywierając do siebie kurczowo, a wszyscy dorośli znieruchomieli.Oczymieli otwarte.Niektórzy stali, jednak większość siedziała.W przerazliwej ciszy.Kiedy ostatniz upiorów zaspokoił głód i oddalił się, Serafina opadła na ziemię i stanęła przed siedzącą natrawie kobietą, która wyglądała na silną i zdrową, miała czerwone policzki i połyskujące,jasne włosy. Kobieto? odezwała się czarownica.Nie otrzymała odpowiedzi. Słyszysz mnie?Widzisz mnie?Potrząsnęła jej ramieniem i kobieta z ogromnym wysiłkiem podniosła na nią oczy.Najwyrazniej ledwie ją zauważała.Jej spojrzenie było nieprzytomne, a kiedy Serafinauszczypnęła ją w rękę, kobieta tylko powoli spojrzała w dół, po czym znowu odwróciławzrok.Inne czarownice poruszały się wśród porzuconych wozów, z przerażeniemprzypatrując się ofiarom upiorów.Dzieci tymczasem zgromadziły się na małym pagórku.Patrzyły na czarownice i szeptały między sobą ze strachem. Obserwuje nas jezdziec zauważyła któraś z czarownic.Wskazała miejsce, gdzie droga znikała wśród wzgórz.Jeden z dwóch jezdzców,którzy wcześniej uciekli, ściągnął teraz koniowi cugle i zawrócił go.Zasłaniając oczy dłonią,obserwował pobojowisko. Porozmawiamy z nim powiedziała Serafina i uniosła się w powietrze.Chociaż mężczyzna uciekł przed upiorami, nie był tchórzem.Gdy dostrzegł zbliżającesię czarownice, zdjął z pleców strzelbę i popędził konia naprzód, na rozległy trawiasty teren,gdzie łatwiej mu było kierować zwierzęciem, strzelać i stawić czoło wrogim istotom.SerafinaPekkala powoli zbliżała się do niego, po czym wyciągnęła łuk, który następnie położyła przedsobą na ziemi.Nie wiedziała, czy w tym świecie ludzie znają taki gest, sądziła jednak, że jestuniwersalny i jednoznaczny.Mężczyzna rzeczywiście opuścił strzelbę i czekał, patrząc to naSerafinę, to na inne czarownice, a potem w górę, na ich krążące po niebie dajmony.Takichmłodych, dzikich kobiet, ubranych w pasy czarnego jedwabiu i latających na sosnowychgałęziach, najwyrazniej nie było w jego świecie, lecz patrzył im w oczy śmiało i spokojnie.Serafina, zbliżywszy się, dostrzegła na jego twarzy smutek i odwagę.Trudno jej byłopogodzić obecny obraz tego człowieka z jego wcześniejszą ucieczką podczas ataku natowarzyszy. Kim jesteś, pani? spytał. Nazywam się Serafina Pekkala
[ Pobierz całość w formacie PDF ]