[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z kabiny wyszła Halina i powiedziała do nas z wyrzutem:- No proszę, doprowadziliście dziewczynę do płaczu.Myślę, że Winnetou czuł się fatalnie.Mnie zresztą również zrobiło się przykro.- Boże drogi - westchnął Milczący Wilk - przecież tak naprawdę to nikt nie zamierzałwas wypraszać z jachtu.Jeśli chcecie, możecie z nami płynąć.Tylko nie urządzajcie tutajryków.Tymczasem nasz jacht wpłynął w trzciny i rozorawszy je dziobem, dotknął suchegolądu.- Dziękuję panom i do zobaczenia - zawołał Purtak, zeskakując na brzeg.- %7łyczęszybkiego schwytania złodziei.Nosek również wyskoczył z  Moby Dicka.Odepchnęliśmy się pagajami od płytkiegow tym miejscu dna i zawróciliśmy na jezioro.- I dokąd teraz popłyniemy? - zapytał Antonio.Winnetou zastanowił się.- Czy blada twarz może mi powiedzieć, ile benzyny znajdowało się w baku jegohałaśliwej kanu?- Najwyżej na pół godziny pracy silnika. - W takim razie opryszki nie zdołały opuścić Jeziora Aabędziego i tutaj powinniśmyich szukać.- Może pożyczyli albo kupili od kogoś benzynę?Winnetou wymownym gestem wskazał wzburzoną falami toń jeziora.- Blada twarz widzi, że jezioro jest puste.Opryszki, a przynajmniej kanu, którą oniukradli, pozostaje gdzieś tutaj.A co o tym sądzi mój brat, Szara Sowa?- Zgadzam się z Winnetou - odparłem.- Ja również - powiedział Milczący Wilk.- Dlatego musimy płynąć wzdłuż brzegu,pilnie obserwując, czy nie widać połamanych trzcin, co może oznaczać, że ktoś wpłynął w niełajbą.A więc byliśmy zgodni co do taktyki i kierunku poszukiwań.Przez jezioro przetaczałysię silne szkwały i spienione fale.W taką pogodę tylko bardzo doświadczony żeglarzwyruszał w rejs, a u żeglarzy trudno zaopatrzyć się w paliwo.Motorowodniacy zaś unikaliJeziora Aabędziego z powodu roślinności, która je pokrywała.Dla motorowodniaków rajembyło jezioro Zmierzchun i trzecie w łańcuchu jezior, największe jezioro Kikuł, o wodachprzejrzystych i piaszczystych brzegach.Jeśli więc rzeczywiście w baku motorówki paliwabyło tylko na pół godziny pracy silnika, opryszki nie były w stanie wydostać się na Kikuł i tuich należało szukać.Mieli jednak nad nami przewagę przynajmniej dziesięciu godzin.O ile - rzecz jasna -słuszne było nasze założenie, że około północy dokonali włamania do wigwamu Winnetou iwarkot skradzionej motorówki słyszeliśmy na jeziorze w chwili, gdy opuściliśmy bindugę.Pod osłoną ciemności opryszki wypłynęły na Jezioro Aabędzie i tu zapewne śruba napędowawplątała się im w wodną roślinność.Z powodu mroku nie ryzykowali chyba oczyszczaniaśruby i w takim razie musieli płynąć wolniej, zużywając większą ilość paliwa, bo śrubapracowała z największym wysiłkiem.Być może w połowie jeziora zabrakło im paliwa.Byładuża fala, wiatr zaczął dryfować motorówkę ku brzegowi.A ponieważ w nocy i teraz wiatrwiał w tym samym kierunku, motorówkę znosiło na północny brzeg.- Mój brat ma rację - stwierdził Winnetou, zauważywszy, że szkła lornetki kieruję napółnocny brzeg jeziora.W tym zresztą kierunku Milczący Wilk prowadził  Moby Dicka.-Tam na północnym brzegu wylądowali złodzieje.- Od tamtej chwili minęło wiele godzin - odparłem.- Kto wie, co zdążyli zrobić zmotorówką.Piękny Antonio zajrzał do kabiny. - Dziewczęta! - zawołał.- Wyjdzcie na pokład i obserwujcie brzegi.Im więcej oczubędzie wypatrywać motorówki, tym jest większa szansa, że ją odnajdziemy.Dziewczęta posłusznie wyszły z kabiny i rozsiadły się na wolnej burcie.Wiatr zacząłwiać z nieco mniejszą siłą, ale był ciągle przenikliwie zimny i chłostał kroplami wody.Winnetou miał na sobie ciepłą kurtkę sztormową.Zdjął ją i okrył nią Krwawą Mary, która trzęsła się z zimna.Ale dziewczyna zdjęłakurtkę.- Tak się pan o mnie troszczy? A przed półgodziną chciał mnie pan wyprosić z jachtu.I przyjęła ortalionową kurtkę od Antonia.Fakt, że Antonio oddał swoją kurtkę Krwawej Mary, wywołał na twarzy Haliny wyrazniezadowolenia.Sama sięgnęła po kurtkę Winnetou i ostentacyjnie usiadła koło niego naburcie.Moja kurtka okryła ramiona Sosnowej Igiełki.Winnetou rzekł z obojętną miną:- Jeśli chciałem wyprosić wszystkie skwaw z jachtu, to tylko dlatego, że wyprawanasza potrwa długo i może być niebezpieczna.Uważam zresztą, że wszystkie skwaw powinnysiedzieć w swoich wigwamach i warzyć strawę.Krwawa Mary zaśmiała się:- A czemu to pański wigwam jest pusty i żadna skwaw nie warzy strawy, tylkoprzyrządza pan sobie zupki z puszek?- Czemu Krwawa Mary mówi wciąż o zupkach z puszek? Nie jadam zup z puszek.- Czyżbym się myliła? - zakpiła Krwawa Mary.- Sklepowa w Złotym Rogu mówiłami, że pan bez przerwy kupuje albo zupy w proszku, albo zupę w puszce.A na drugie daniezawsze przyrządza pan wołowinę w sosie własnym, również z puszki.Przy takim odżywianiusię grozi panu wrzód żołądka.Zabrałem głos:- Wczoraj jadłem u Winnetou znakomicie przyrządzoną wątróbkę z dzika.- Coś podobnego! - udała zdumienie Krwawa Mary.- Winnetou zdołał zabić dzika?Aż mi się wierzyć nie chce.Zabił dzika ze swojej przedpotopowej dubeltówki? To była chybachora sztuka.Winnetou nie reagował na jej złośliwość.Siedział na burcie, trzymając w ręku szotżagla, pogrążony w wyniosłym milczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •