[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Stoi - przytaknÄ…Å‚ Å›ciskajÄ…c mi dÅ‚oÅ„.WymieniÅ‚em uÅ›cisk także z pozostaÅ‚ymi braćmi.- No wiÄ™c, co chce pan wiedzieć? - zapytaÅ‚ Robert, gdy nastÄ™pna porcja wody zsokiem trafiÅ‚a do naszych szklanek.- Przede wszystkim powiedzcie mi, który z waszych rozmówców wspominaÅ‚ oskarbie. Królik podrapaÅ‚ siÄ™ w tyÅ‚ gÅ‚owy.- To zabawne - powiedziaÅ‚.- Ale kiedy teraz o tym myÅ›lÄ™, wydaje mi siÄ™, że mówili otym wszyscy.ROZDZIAA PITYLOKALNY MIT " JAK ZNALEy SKARB " NAZWISKA " GROyNAPIASTUNKA DOMOWEGO OGNISKA " SZARLOTKA PANI STENI "ROZMOWA Z REZYDENTEM " 48 POCZTÓWEK " PO STEMPLU DOKABKA " NARADA PRZY KOLACJI " DEMOKRATYCZNA DECYZJA- Wszyscy?- Musi pan zrozumieć - tÅ‚umaczyÅ‚ cierpliwie Królik - że historia trzech mnichów totaki nasz lokalny mit.Wszyscy w Zagórzu go znajÄ… od dziecka.W dodatku istniejeprzynajmniej kilka wersji opowieÅ›ci.- Czy to znaczy, że legenda, którÄ… napisaÅ‚eÅ›, jest czymÅ› w rodzaju kompilacji?- Tak.Po prostu poÅ‚Ä…czyÅ‚em kilka najpopularniejszych wÄ…tków - odparÅ‚ Królik.- Wiecie, jak nazywali siÄ™ trzej mnisi? Bracia pokrÄ™cili gÅ‚owami w zaprzeczeniu.- A czy ktoÅ› z waszych informatorów mówiÅ‚, czym dokÅ‚adnie jest skarb? Kolejnezaprzeczenie.- W jaki sposób w takim razie chcieliÅ›cie go odnalezć? - zdziwiÅ‚em siÄ™.- No cóż - chrzÄ…knÄ…Å‚ chÅ‚opak.- MieliÅ›my siÄ™ do tego zabrać w tym tygodniu, aleprzyjechali turyÅ›ci i nie mieliÅ›my czasu.- Macie pomysÅ‚ jak zacząć poszukiwania?ChÅ‚opcy zastanawiali siÄ™ przez dwie minuty.Pierwszy odezwaÅ‚ siÄ™ Robert:- Dobrze byÅ‚oby ustalić, co tak naprawdÄ™ siÄ™ dziaÅ‚o na wzgórzu klasztornym przez trzytygodnie poprzedzajÄ…ce Å›mierć jednego z mnichów i jaki przebieg miaÅ‚a noc, po którejprzyjechaÅ‚a milicja i pogotowie.- Może udaÅ‚oby siÄ™ nam natrafić na jakiÅ› trop, gdybyÅ›my precyzyjnie zbadali historiÄ™klasztornego wzgórza - dodaÅ‚ Królik.- A ja myÅ›lÄ™, że trzeba poszukać znaków na murach - Pimpkowi aż zaÅ›wieciÅ‚y siÄ™oczy na myÅ›l o takiej romantycznej możliwoÅ›ci.- W książkach i filmach tak zazwyczajwskazuje siÄ™ drogÄ™ do kosztownoÅ›ci.- Podoba mi siÄ™ każdy z tych sposobów - pochwaliÅ‚em ich.Na twarzach chÅ‚opcówpojawiÅ‚y siÄ™ uÅ›miechy.- Ale najlepiej bÄ™dzie, jeÅ›li zaczniemy od rekonstrukcji feralnychwydarzeÅ„ sprzed pięćdziesiÄ™ciu lat.W tym momencie odezwaÅ‚a siÄ™ moja komórka.PrzeprosiÅ‚em na chwilÄ™ harcerzy,wyszedÅ‚em z namiotu i odebraÅ‚em.DzwoniÅ‚ pan Tomasz.- Mam dla ciebie nazwiska tych mnichów.ByÅ‚y w papierach z archiwum ministerstwa.- Może pan sekundÄ™ zaczekać, panie Tomaszu - poprosiÅ‚em zwierzchnika, a kiedyprzytaknÄ…Å‚, siÄ™gnÄ…Å‚em do kieszeni po notes.PoÅ‚ożywszy go na napiÄ™tej plandece namiotu,daÅ‚em znać Panu Samochodzikowi, że jestem gotowy i sÅ‚uchaÅ‚em dalej:- Najstarszy z nich - kontynuowaÅ‚ pan Tomasz - ojciec StanisÅ‚aw KozÅ‚owski liczyÅ‚sobie w 1957 roku 54 lata i kierowaÅ‚ odbudowÄ….Może dlatego, że zanim wstÄ…piÅ‚ do nowicjatuukoÅ„czyÅ‚ studia konserwatorskie i odbyÅ‚ nawet praktyki w terenie.PodlegaÅ‚o mu dwóch dużomÅ‚odszych zakonników.Dwudziestodwuletni ojciec Tomasz Szewczyk i dwa lata od niegomÅ‚odszy brat Ksawery Kowalski.Akta milczÄ… o tym, czy mieli jakieÅ› doÅ›wiadczeniekonserwatorskie.Reszta historii, którÄ… mi opowiedziaÅ‚eÅ›, pokrywa siÄ™ z dokumentami.Pracerozpoczęły siÄ™ w 1957 roku, a zakoÅ„czyÅ‚y w 1963 z polecenia wojewody.- Który z nich zmarÅ‚ na zagórskim wzgórzu? - zapytaÅ‚em.- Nie myÅ›lisz chyba, że pozbawiÄ™ ciÄ™ przyjemnoÅ›ci samodzielnego rozwiÄ…zaniazagadki? - prawie zobaczyÅ‚em uÅ›miech na pomarszczonej twarzy szefa.- A tak już na serio.W dokumentach nic o tym niestety nie ma.Jest za to jeszcze jedna interesujÄ…ca informacja.Pewnie sam byÅ› do tego niedÅ‚ugo doszedÅ‚, ale po co wyważać otwarte drzwi? Zagórskimproboszczem w 1963 roku byÅ‚ ksiÄ…dz Grzegorz Wilk.Bardzo zaangażowaÅ‚ siÄ™ w odbudowÄ™.Niestety już z nim raczej nie porozmawiasz.- Dlaczego?- Bo w 1963 roku miaÅ‚ 85 lat, czyli dzisiaj liczyÅ‚by ich sobie ponad 130.Ale może udaci siÄ™ dotrzeć do ówczesnego wikariusza.KsiÄ…dz Piotr TrÄ™bacz liczyÅ‚ sobie wtedy zaledwiedwadzieÅ›cia siedem wiosen, wiÄ™c.- WiÄ™c teraz ma ponad 70 lat.Nie zaszkodzi o niego popytać.DziÄ™ki za trop, panieTomaszu!- Nie ma za co.I radzÄ™ ci, żebyÅ› lepiej szybko rozwiÄ…zaÅ‚ tÄ™ zagadkÄ™.- Czemu miaÅ‚bym siÄ™ spieszyć?- %7Å‚ebyÅ› zdążyÅ‚ wypocząć - powiedziaÅ‚ szef tonem surowego dyrektora, którym nigdynie byÅ‚.- Nawet nie wiesz, ile papierkowej roboty czeka na ciebie w ministerstwie.ZmiejÄ…c siÄ™, wymieniliÅ›my pożegnalne uprzejmoÅ›ci i wróciÅ‚em do namiotu, którywypeÅ‚niaÅ‚o napiÄ™te oczekiwanie.- DzwoniÅ‚ mój szef - wyjaÅ›niÅ‚em, wpatrujÄ…cym siÄ™ we mnie harcerzom.- PodaÅ‚ minazwiska trzech mnichów - powiedziaÅ‚em im, jak siÄ™ nazywali, ale o żadnym z zakonnikównigdy nie sÅ‚yszeli.Za to gdy wymieniÅ‚em nazwisko dawnego wikarego, w ich oczachzaÅ›wieciÅ‚y ogniki ekscytacji.- KsiÄ…dz TrÄ™bacz mieszka na plebanii - powiedziaÅ‚ Królik.- Jest u nas rezydentem.Plebania, niezbyt duży, prosty i na pierwszy rzut oka stary budynek pobielonywapnem staÅ‚ niedaleko koÅ›cioÅ‚a parafialnego.WchodziÅ‚o siÄ™ do niej przez drewniane drzwi zkoÅ‚atkÄ… w ksztaÅ‚cie anioÅ‚a, którÄ… ujÄ…Å‚em w dÅ‚oÅ„, nie znalazÅ‚szy dzwonka.PoczuÅ‚em siÄ™ naglejak staropolski pielgrzym, których rzesze przybywaÅ‚y tu przez setki lat, by zgiąć kolana przedcudownym, piÄ™knym obrazem przedstawiajÄ…cym Zwiastowanie, pochodzÄ…cym z XVI wieku iprzechowywanym w koÅ›ciele parafialnym.- ZmiaÅ‚o - zachÄ™ciÅ‚ mnie Królik , który staÅ‚ z braćmi za moimi plecami.TrzymajÄ…c wdÅ‚oni metalowÄ… obrÄ™cz uderzyÅ‚em niÄ… kilka razy w lite drewno drzwi.Po chwili otworzyÅ‚anam starsza gosposia w biaÅ‚ym fartuszku, z wÅ‚osami zwiÄ…zanymi w kok z tyÅ‚u gÅ‚owy.ZlustrowaÅ‚a nas bacznym spojrzeniem.Ledwie dostrzegÅ‚a Królika , jej wzrok zÅ‚agodniaÅ‚ ipowiedziaÅ‚a do Å›redniego z braci:- DzieÅ„ dobry, Andrzejku.PrzyprowadziÅ‚eÅ› nam goÅ›ci?- DzieÅ„ dobry, pani Steniu - Królik zrobiÅ‚ Å›miaÅ‚y krok do przodu.- ten pan jest zMinisterstwa Kultury i Sztuki - wskazaÅ‚ na mnie.- I chciaÅ‚by porozmawiać z ksiÄ™dzemTrÄ™baczem.- W jakiej sprawie? - zainteresowaÅ‚a siÄ™ kobieta, skupiajÄ…c na mnie swe przenikliwespojrzenie.- Chodzi mi o historiÄ™ parafii - odparÅ‚em szybko, unikajÄ…c jej wzroku.- Wejdzcie - uchyliÅ‚a drzwi i wpuÅ›ciÅ‚a nas do chÅ‚odnej i ciemnej sieni, której jedynewyposażenie stanowiÅ‚a prosta Å‚awka i komódka na buty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]