[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułem, jak jej miękkie i jednocześnie napięte ciało kołysze się sprawiając, \e japoddawałem się temu falowaniu i znowu zapomniałem się.Tym razem z tego cudownego stanuwynudziło mnie czyjeś natarczywe spojrzenie.Szybko w półmroku odszukałem, kto to mógł być.To była Angelika.Siedziała przy stole w jednym z pubów.Jej towarzyszem był Robert.Drgnąłem,a wtedy Hanka podniosła wzrok.- Co się stało? - zapytała widząc wyraz mojej twarzy.- Angelika i Robert są tutaj - odpowiedziałem.- Zapomniałam zapytać, jak minęła wam randka.- Jaka randka? - prowadziłem Hankę w tańcu tak, \eby ukryć nas przed Angeliką.- Ten wasz rejsik.- Jesteś zazdrosna?- Mnie ju\ więcej nie zaprosiłeś na rejs Smaragdusem.Ju\ nie potrzebujesz kucharki?Hanka zrobiła Swoje, Hanka mo\e odejść - \artowała.- Nie jest tak.Ten rejs z Angeliką to był element mojej pracy.- Tak?! Wielu facetów zazdrościłoby ci takiego zajęcia.- Zachowujesz się dokładnie tak samo jak Robert, kiedy nas zobaczył przed hotelem -zwróciłem jej uwagę.Hanka nagle roześmiała się.Jej śmiech był zarazliwy i po chwili oboje wtuleni w siebieśmialiśmy się.Zauwa\yłem, \e Angelika wciągnęła Roberta na parkiet.Przestały grać szanty idid\ej puszczał muzykę z płyt.Angelika zmysłowo poruszała się w tańcu, Robert rzucał w mojąstronę wściekłe spojrzenia, ale kiedy Angelika odwracała jego twarz, miał ju\ maślane oczy ipatrzył na nią.Na Hance to co oboje wyprawiali nie robiło najmniejszego wra\enia.Międzypółnocą a pierwszą w nocy postanowiliśmy wrócić do hotelu.Tym razem szliśmy ulicąZwierczewskiego.Mijając pierwszą linię domów nad jeziorem jakbyśmy nagle przeszli ze światatętniącego gorącym rytmem lata i zabawy do sennego miasteczka.Tu latarnie rzucały \ółtawy blaskna niskie kamieniczki i tylko zamek groznie dominował nad okolicą.Zadziwiała mnie w nim tajego podwójna osobowość.Wyglądał jak pałacowa rezydencja, ale w jego sylwetce była ukrytajakaś siła powodująca, \e budził szacunek.- Hanka, kiedy siedziałaś w biurze, czy zauwa\yłaś tam kogoś, kto nie jest pracownikiem60hotelu? - zapytałem.- Przetańczyłeś ze mną cały wieczór, \eby o to zapytać? - Hanka była rozbawiona.- Nie.Chciałem z tobą spędzić ten wieczór z innego powodu.Pytam, bo ktoś miał klucz dopokoju pani Agaty i stamtąd do mnie dzwonił.- To takie przestępstwo?- Nie, ale chciałbym wiedzieć, kto to zrobił.- Nie wiem.Byłam zajęta pracą, a tam przewijał się tłumek ludzi.- Czy mo\esz jutro ze mną popłynąć Smaragdusem w jedno miejsce?- Nie wiem, zapytam moją szefową, panią Zofię.Zadzwonię do ciebie około dziewiątej.Odprowadziłem Hankę pod drzwi jej pokoju.- Czemu chciałeś ze mną spędzić ten wieczór? - zapytała stojąc w progu, oparta o framugę.-Myślałeś, \e zrobisz Angelice na złość, kiedy przyjdziesz ze mną?- Nie.Nigdy bym ci tego nie zrobił.- Powiesz w końcu? - zrobiła krok w moją stronę.- Bo jesteś moim dobrym aniołem - powiedziałem nachylając się do jej ucha.Chciałemjeszcze raz, przed snem poczuć jej zapach, zbli\yć się do niej.- Czuję to prawie od samegopoczątku naszej znajomości.- Ja chciałam zaopiekować się tobą od chwili, kiedy zobaczyłam jak gotujesz sobie fasolkę -Hanka równie\ szeptała.Jej słowa zabrzmiały jak \art, ale miały ukryć to, co naprawdę chciała przekazać.- Dziękuję - powiedziała, a potem stanęła na palcach, zarzucając mi ręce na szyję, ipocałowała mnie w usta.Trwało to tylko chwilę, ale wydawało mi się, \e moja głowa eksploduje, a ja cały utonę wczymś cudownie ciepłym, miękkim i odurzającym.Chciałem mocniej przytulić Hankę, ale onasprytnie wymknęła mi się i zza progu, przed zamknięciem drzwi pomachała do mnie ręką.- Dobrej nocy! - powiedziała.Wcią\ miałem uczucie jakby świat wokół wirował.Prawie to samo czułem, kiedy z mojąpierwszą licealną miłością, ukryci przed całym światem, nieporadnie poznawaliśmy ró\ne odcienienamiętności.Oszołomiony wróciłem do siebie i poło\yłem się spać.Nic dziwnego, \e po tym co sięwydarzyło, śniła mi się Hanka.Prowadziła mnie do jakiegoś domu.Było w nim mnóstwo kotów.Nagle Hanka zniknęła, a pojawiła się staruszka, która trzymając świecę prowadziła mnie dopiwnicy.Tam, kiedy wyjęła jedną cegłę ze ściany, odsłoniła się wnęka, w której le\ała stara,zakurzona księga.Obudził mnie dzwonek telefonu.- Halo? - odezwałem się.- Wstawaj, śpiochu - usłyszałem głos Hanki.- Nie wiesz, \e ju\ jest dziewiąta?Zerknąłem na zegarek.Rzeczywiście, tak dobrze mi się spało jak nigdy dotąd.Nienastawiłem budzika, a zaplanowałem sobie na dziś du\o pracy.- Ju\ wstaję - wysapałem.- Mo\esz ze mną płynąć?- Właśnie dlatego dzwonię.O której wypływamy i na jak długo?- Porywam cię na cały dzień - zadeklarowałem.- Bądz gotowa o dziesiątej.W błyskawicznym tempie wykąpałem się, ogoliłem, spakowałem kilka rzeczy do torby,zbiegłem na śniadanie.Punktualnie stawiłem się na dziedzińcu.Hanka ju\ na mnie czekała.Wyglądała na bardzo szczęśliwą, \e mo\e wyrwać się na wodę.- Twoja szefowa nie miała do ciebie pretensji, \e chcesz uciec na cały dzień? - upewniałem61się.- Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]