[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W poprzednich rozdziałach spot-kaliśmy Mistrza Zwiętego Pałacu, który w 1580 r.w stosunku do Montaigne'azdystansował się od swoich cenzorów oraz spotkaliśmy %7łydów, uskar-żających się w 1589 r.na nieznajomość hebrajskiego wśród cenzorów,którym powierzono czyszczenie Talmudu.Przypomnijmy sobie ponadtocytowany powyżej list Bartolome de Valverde.Wszyscy ci krytycy wyrażaliswoje pogardliwe sądy o kompetencji Kongregacji Indeksu słowami, którychGalileusz, jak zapewniał, nie używał.A dlaczego nie? Ponieważ znałprawdę.W 1616 r.był całkiem przypadkowo w Rzymie, gdzie zyskałpoklask ze strony najwybitniejszych prałatów dworu".Ani słowa o upo-mnieniu, które otrzymał od najwybitniejszego prałata, Bellarmina.Nic ztych rzeczy - bowiem tutaj dworzanin zafałszował przeszłość.Umieściwszy establishment dworski po swojej stronie, zręczny satyrykprezentuje się w swojej przedmowie jako wzór prawowierności.Nieortodok-119syjni są owi obcy (ultramontani5), którzy krytykują rzymskich cenzorów,ich osąd odrzucają jako przedwczesny i zarzucają im powierzchownośćwiedzy.Pozornie przedmowa Galileusza była hymnem pochwalnym władzkościelnych, ale pomiędzy wierszami zawarte było ostrzeżenie: społeczeń-stwo was obserwuje.Wasz powszechny obraz - ludzie wiedzą o tym zwewnętrznej kościelnej krytyki i z krytyki zewnętrznej - jest negatywny.Autor, świadom swoich obowiązków, uczynił co było w jego mocy; dalszykrok należy do Kościoła.Ale to wszystko nie mogło zwieść nikogo.Gdy Urban VIII powołał komisję, która miała sprawdzić Dialog, przenik-liwy jezuita Melchior Inchofer napisał, że książka Galileusza pozornieprzedstawia argumentację zarówno za, jak i przeciw obu wizjom świata:kopemikańskiej i pitagorejskiej, w rzeczywistości jednak jest mową obrończąheliocentryzmu.Rzecz znowu w dialektyce, a Inchofer demonstrował rzym-skiej inkwizycji, wychowanej na dialektycznych formach myślenia, żewiedział o czym mówi.Całkowicie trafnie stwierdził, że uwagi na tematwszechmocy Boga, włączone na życzenie papieża, w Dialogu wychodząz ust Simplicjusza, który tutaj reprezentuje nie tyle greckiego filozofanoszącego to nazwisko, ile półgłówka.Nie jest to akurat komplement dlaUrbana VIII.Niewiarygodne jest też, zauważa Inchofer, zapewnienie Gali-leusza w przedmowie, że chce zmusić do milczenia zagranicznych krytykówKongregacji Indeksu.Jeśli tego chciał, dlaczego nie pisał po łacinie, leczpo włosku - w języku, który może zrozumieć tylko niewielu cudzoziemców?%7łe także to stwierdzenie trafiało w sedno dowodzi historia publikacjiDialogu.Książka we włoskim oryginale nie miała powodzenia, pózniejszełacińskie tłumaczenie było bestsellerem.Reakcja znającego łacinę świata naukowców była oczywiście dokładnietym, czego Rzym bał się najwięcej.Węższa publiczność, czytająca powłosku, wydawała się mniej grozna.W interesie obu Zwięte Oficjummusiało doprowadzić Galileusza do odwołania swoich poglądów.Potępieniedzieła i areszt domowy - to były te sławne, okrzyczane następstwa, potę-piane dzisiaj zarówno przez Kościół, jak i naukę.Może to potępienie jestuzasadnione i trudne do złagodzenia argumentem, że Urban VIII był zmu-szony poświęcić swojego ulubionego intelektualistę" pod naciskiem Hisz-panii, która zarzucała mu zbyt wiele pobłażliwości wobec kacerzy.Mimoto historyczny fakt, że wytoczony przez rzymską inkwizycję w 1633 r.5Tak nazywano tych, którzy całą władzę w Kościele katolickim chcieli skupić w rękupapieża.120proces przeciwko Galileuszowi był klęską papieża, nie powinien być znie-kształcany osądami opierającymi się na dowodach poszlakowych czy moral-nym oburzeniu.Urban próbował za kulisami i bez porozumienia ze Zwiętym Oficjumgrać najwyższego cenzora.Sprzyjał renomowanemu naukowcowi, chciałwpływać na jego pisma i sterować nimi.Wiele przemawia za tym, żepapieski prawie współautor uważałby Dialog, gdy ukazywał się w 1632 r.,za dzieło wspólne.Partner tego pokątnego przedsięwzięcia jednak złamałniepisaną umowę.Gdy Urban VIII zobaczył, że jego ingerencja zostaławykpiona, jego zamiar wypaczony, wybuchając wściekłością w obecnościflorenckiego posła zarzucił Galileuszowi zerwanie umowy.Z punktu widzenia Urbana zarzut był usprawiedliwiony, ale jednostron-ny.Papież sam był winien trudności.Był wściekły na Ciampoliego i Ric-cardiego, ponieważ nie postarali się o to, żeby jego wskazówki zostaływypełnione, inkwizytor z Florencji zaś, zamieszany w wydanie Dialogu,musiał pójść do Canossy.Jednakże papieska wściekłość wcale nie byławyrazem autorytetu.Autorytet to coś innego niż autorytaryzm, a auto-kratyczny Urban VIII miał swój udział w katastrofie.Patrząc z perspektywyrzymskiej cenzury na związaną z imieniem Galileusza tragikomedię pomyłektrzeba przyznać, że katolicki Kościół doby kontrreformacji nie dysponowałżadną metodą dostatecznie skuteczną, by móc narzucić swoją politykę - conie udało się nawet wobec faworyzowanego przez Kościół autora.Gdy Galileusz próbował wykorzystać tę słabość, wydawało się, żeprzeciwstawia się papieżowi.Opór przeciwko Pontifexowi Maximusowiw 1633 r.równał się kacerstwu.Potknięcie naukowca nie miało więcniczego wspólnego ani z dogmatem Eucharystii, ani z heliocentryzmem:przysporzył sobie kłopotów, bo zlekceważył wolę Urbana, a ten uznał, żenie pozostaje mu nic innego, jak przekazać przypadek rzymskiej inkwizycji- i dopiero wtedy sprawa, którą chciał przeprowadzić po cichu, stała siępublicznym skandalem.Takiej właśnie sytuacji uniknął Robert Bellarmin w 1616 r.Proces iwyrok na gwiazdę nauki podbudowałyby jeszcze, tak wówczas sądził,obraz surowego Zwiętego Oficjum.W 1633 r.komisarz był przekonany, żemógłby, gdyby zmusił Galileusza do przyznania się, uratować opinię naj-wyższego trybunału.Ale stało się to, czego Bellarmin się obawiał i jegopolityka została odwrócona.Korzyści z tego wyniósł jedynie Dialog.Przetłumaczony na łacinę stał się bestsellerem, ponieważ był potępiony.Procesbył więc nie tylko klęską Galileusza, lecz jednocześnie ciosem w długofalowe interesy Zwiętego Oficjum, a to zawdzięczało ono wyłącznie kapryśnemu papieżowi.c> tym.Pamięć papieska miała podobne tendencje do krótkotrwałości, jak papieskie Ego do wielkości.Interwencja Urbana zakłóciła labilną równowagę sił,którą siedemnaście lat wcześniej kardynał-inkwizytor Bellarmin bardzozręcznie wykorzystał: ze strony Kongregacji Indeksu odrzucenie teoriikopernikańskiej przez fachowców i zakaz dla duchownych wyznawania jejna piśmie, ze strony Zwiętego Oficjum o Galileuszu ani słowa.Ponieważpapież nie był zręczniejszy od swoich pomocników, poczuł się przechytrzony.Nie trzeba było jednak być geniuszem, aby przechytrzyć ociężałąrzymską inkwizycję.Wprawdzie gdy to się Galileuszowi udało przestał byćfaworytem, ale mógł się pocieszyć długowieczną legendą męczennika rzymskiej inkwizycji.Została ona zmobilizowana na rozkaz Pontifexa Maximusa,który zrobił błąd, schodząc z kursu przyjętego przez najbardziej utalentowanego intelektualistę we wczesnym okresie Zwiętego Oficjum.W przeciwieństwie do obiegowego wyobrażenia cause celebrę z 1633 r
[ Pobierz całość w formacie PDF ]