[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwycił ją w ramiona i zaniósł zpowrotem na łóżko.Posadził delikatnie.- Nie zachowuj się jak uparciuch - powiedział dobitnym tonem.- W tym stanie nienadajesz się do niczego.Nie masz wyboru.Z trudem powstrzymywała łzy cisnące się do oczu.Drżały jej wargi.Byłanieszczęśliwa i całkowicie bezradna.I, co gorsza, ortopeda, który ją badał,przypominał tamtego okropnego lekarza w Houston.Znowu wstydziła się własnegociała.Matt wpatrywał się we łzy Leslie jak urzeczony.Nie zamierzał ani przez chwilęprzejmować się jej losem, a jednak to robił.Opuścił rękę i delikatnie przeciągnął palcem po mokrych rzęsach.- Masz jakąś rodzinę? - zapytał znienacka.Pomyślała o matce odsiadującej wwięzieniu długoletniwyrok i poczuła się jeszcze gorzej.- Nie - odparła szeptem.- Twoi rodzice nie żyją?- Tak - skłamała gładko.269- A bracia, siostry? Nie mam nikogo.Matt zmarszczył czoło, tak jakby zmartwiła go ta sytuacja.I tak rzeczywiście było.Leslie wyglądała na istotę bardzo kruchą, zagubioną.I całkowicie bezradną.Zupełnie nie pojmował, dlaczego tak bardzo zależy mu na jej dobrymsamopoczuciu.Może z poczucia winy za to, że przyczynił się do jej cierpienia? Boporwał ją do tańca?- Chcę wracać do domu - oznajmiła śmiertelnie zmęczonym głosem.- Wrócisz - obiecał.- Potem.Pamiętała, że już przedtem używał podobnych słów.Pełna upokorzenia i wstyduodwróciła twarz.Za pózno ugryzł się w język.Miał do siebie pretensję za te nieopatrzniewypowiedziane słowa.Nie kopie się leżącego, dobrze o tym wiedział.Nabrał głęboko powietrza.- Obciąż mnie odpowiedzialnością za to, co się stało - wymamrotał.Był zły na Leslie, że jest taka słaba i nieszczęśliwa, a jeszcze bardziej na siebie, żesię tym przejmuje.Nie odezwała się ani słowem, ale gdy odwracała od niego twarz, drżały jej wargi.Tak mocno zacisnęła dłonie, że zbielały jej palce.Rozzłoszczony Matt odskoczył od łóżka.- Pójdziesz na tę piekielną operację - oświadczył kategorycznym tonem.- A kiedywyzdrowiejesz, Ed nie będzie musiał dłużej cię niańczyć i wspierać.Będziesz mogłazarabiać na życie jak każda inna kobieta.Leslie wciąż milczała.Nawet nie spoglądała w stronę Matta.Złościł ją corazbardziej.W tej chwili marzyła tylko o jednym - aby poczuć się lepiej i móc odegraćsię na nim.270- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał niebezpiecznie łagodnym tonem.Odwróciła głowę, ale się nie odezwała.Odetchnął gniewnie.- Pójdę zawiadomić pozostałych.Ruszył w stronę drzwi i po chwili był już na korytarzu.Poinformował o decyzjilekarzy i brata.- Jak ci się udało namówić Leslie na operację? - Chciał usłyszeć Ed, gdy Lou idoktor Santos weszli do pokoju chorej, żeby z nią porozmawiać i ustalić szczegółydalszego postępowania.- Doprowadziłem j ą do wściekłości - przyznał się Matt.- Musiałem, bo po dobremu nie dałem rady.Współczucie nie odniosło żadnegoskutku.- Nic dziwnego.Leslie nie znosi litości - wyjaśnił spokojnie Ed.- Przypuszczam, żew życiu niewiele okazywano jej sympatii.- Co stało się z jej rodzicami? - zapytał Matt.Ed miał się na baczności.Ostrożnie dobierał słowa.- Ojciec zle ocenił odległość przewodów elektrycznych biegnących w powietrzu i onie zawadził.Spłonął na miejscu.Matt zmarszczył czoło.- A matka?- Obie z Leslie pokochały tego samego człowieka- odrzekł wymijająco Ed.- Od jego śmierci Leslie i matka nie utrzymują z sobąkontaktu.Matt wsunął rękę do kieszeni.Nerwowo przerzucał drobne monety.Dzwięczałygłośno.- Ten człowiek nie żyje? - zdziwił się.- Jak to się stało?- wypytywał dalej.- Zmarł śmiercią tragiczną - powiedział Ed.- Było to dawno temu, nie ma o czymmówić - starał się86zbagatelizować sprawę.- Sądzę jednak, że Leslie nigdy się nie pozbiera.Była to prawda.Sugerując jednak, że Leslie wciąż kocha nieżyjącego, Ed czynił tocałkowicie świadomie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]