[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przez całą noc ani na chwilę nie zmrużyła pani oka?Sam pozwolił, aby Martinez prowadził tę rozmowę.Osobiście nie widziałpowodu, dla którego miałby nie wierzyć tej kobiecie.Frances Dean była już nie-mal cieniem człowieka.- Od czasu kiedy moja siostra i szwagier zostali zamordowani, przespałammoże w sumie kilka godzin - oświadczyła detektywowi.- Mój lekarz przepisałmi tabletki, ale zle się po nich czuję.- A zatem słyszałaby pani, gdyby Cathy opuściła swój pokój, a może nawet idom?- Tak, z pewnością.- Frances Dean podniosła wzrok na Sama.- O co chodzi?- To rutynowe pytania - zapewnił detektyw.- Czy nie będzie pani miała nicprzeciwko temu, jeśli zadam teraz kilka pani siostrzenicy?- Będę i to bardzo - oświadczyła z zapalczywością Frances, a potem zniżyłagłos do gniewnego syku: - Czy pan i pańscy ludzie chcecie wykończyć psychicz-nie to dziecko? Jesteście na dobrej do tego drodze.- Jeszcze jedno, pani Dean.Czy słyszała pani o niejakiej Beatrice Flager? -spytał Sam.- Nie, nie sądzę.A kim ona jest?- Psychoterapeutką - wyjaśnił.-Ja ją znam.Sam, Martinez i Frances Dean obejrzeli się razem.Do pokoju weszła Cathy.Była bosa i miała na sobie niebieską letnią sukienkę.Sam natychmiast dostrzegłciemne sińce pod oczami dziewczynki.Nie przypominał sobie, aby widział jewcześniej.Poza tym wydawała się całkiem opanowana.Zastanawiał się, od jakdawna stała pod drzwiami, przysłuchując się ich rozmowie.Ponieważ była boso,RLTSam uznał za całkiem zrozumiały fakt, że nikt nie usłyszał jej nadejścia.Jednakbezszelestny, niemal podstępny sposób, w jaki wślizgnęła się do pokoju, mocnogo zaniepokoił.I nasunął dodatkowe wątpliwości co do zapewnień Frances Deano tym, że zauważyłaby, gdyby siostrzenica opuściła swój pokój czy dom.Byłowielce prawdopodobne, że ciotka mogła nic nie wiedzieć ojej wyjściu.Spojrzał w zadartą do góry twarz dziewczyny.- Witaj, Cathy - powiedział.- Masz ochotę usiąść?- Nie, dziękuję.Wszyscy stali nadal, sztywni i skrępowani, z wyjątkiem Martineza, któryzwykł zawsze powtarzać Samowi Becketowi, że jak na gliniarza ma zbyt czułeserce.- Panowie chcieli wiedzieć, gdzie obie spędziłyśmy ubiegłą noc - wyjaśniławciąż drżącym z gniewu głosem Frances Dean.Najwyrazniej postanowiła zawszelką cenę uprzedzić następny ruch detektywów.- Oczywiście powiedziałamim, że obie byłyśmy w łóżkach.Zarówno Sam, jak i Martinez w milczeniu przyglądali się Cathy.- Dlaczego o to pytacie? - zaciekawiła się dziewczynka.-I co to ma wspólne-go z panią Flager?- Została zamordowana ubiegłej nocy - odparł Martinez.- W jaki sposób? - Twarz nastolatki nie zdradzała żadnych emocji, oc _ Ktośją zadzgał ostrym narzędziem.- Och, Boże.- Dziewczynka zbladła nagle jak płótno.- Boże, to Zfłaszne.- Czy nie chciałabyś teraz usiąść, Cathy? - zapytał delikatnie Sam.Bez słowa, bardzo powoli przycupnęła na kanapie.Frances Dean usadowiłasię blisko niej, pilnując przy tym, aby jej nie dotykać.Całą swoją postawą wyra-żała pragnienie chronienia siostrzenicy.Sam i Martinez, którym nikt nie zaproponował zajęcia miejsc, stali dalej.- Co jest powodem.? - Frances urwała w pół zdania, jej twarz stała się jesz-cze bledsza, a w szeroko otwartych oczach, gdy spojrzała na Sama, na nowo po-jawiło się przerażenie.- Co śmierć tej kobiety ma wspólnego z nami?- Jak już wspomniałem, to tylko rutynowe pytania.- Nie wierzę.- Nieufnie pokręciła głową.- Nie wierzę w ani jedno waszesłowo.RLT- Wszystko w porządku, ciociu Frances - odezwała się Cathy.- Powiedziałaś, że znałaś Beatrice Flager? - zwrócił się do niej Sam.Dziew-czynka skinęła potakująco głową.- Bardzo słabo.- Jej głos zabrzmiał tak cicho, że był ledwie słyszalny.-Wiem, że była psychoterapeutką.- Skąd o tym wiesz, Cathy? - zdziwił się Martinez.- Byłam kiedyś u niej.- Zerknęła z ukosa na ciotkę, dostrzegając jej mocnozaciśnięte usta i zaszokowane spojrzenie.- Jako pacjentka? - uściślił Martinez, a dziewczynka potakująco skinęła gło-wą.- Czy zgodzisz się opowiedzieć nam, co było powodem tej wizyty? -chciałwiedzieć Sam.- Ja się nie zgadzam - zaprotestowała Frances.- Nie, wszystko w porządku - Cathy ponownie uspokoiła ciotkę, a potempodniosła wzrok na Sama.- Poszłam do niej, ponieważ życzył sobie tego Arnie,mój ojciec.- Dlaczego zależało mu na tym, żebyś udała się po poradę do psychoterapeut-ki?- Nie odpowiadaj na to pytanie! - Frances zerwała się z miejsca.-Panowiewybaczą, ale uważam, że moja siostrzenica nie powinna udzielać dalszych od-powiedzi.- Nie mam nic do ukrycia, ciociu.- Wiem, że nie masz.- Frances nie patrzyła na Cathy.Ignorując Mar-tineza,nie spuszczała zagniewanych oczu z Sama.- Czy mojej siostrzenicy potrzebnyjest adwokat, detektywie Becket? - Ponownie pokręciła głową.- Nie mogę uwie-rzyć, że naprawdę o to pytam, lecz teraz nagłe wszystko świadczy, że to słusznydomysł.Sam spojrzał na nią.Wcześniej wydawała się bardzo osłabiona, ale gdy tylkoprzeżyła kolejny wstrząs - gdy pojęła przyczynę ich kolejnej wizyty w tym domu- sprawiała niemal wrażenie, że urosła i nabrała sił.Ogarnął go podziw dla tejkobiety.Miał nadzieję, że nie będzie już dalszych powodów do zadawania jej bó-lu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]