[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy wiesz, że przed Wielkim Upadkiem Lucyfer był archaniołem, tak jak jego brat Hadrian? - mówiłdalej Garreth.Skinęłam głową, chociaż nie byłam pewna.- Esencja archanioła przechodzi na jego ludzkiego podopiecznego; to jak dziedzictwo krwi.Ty jesteśnaszą jedyną nadzieją na powstrzymanie Hadriana.Nie spodziewałam się usłyszeć takiej rewelacji.To nie miało sensu.- Ale ty nie jesteś archaniołem, prawda?- Chciałbym być, wtedy miałbym większą moc w walce przeciwko ciemności, ale ty, uwierz mi, jesteśode mnie o wiele silniejsza.- Ja? Jak? - Brakowało mi słów.Spojrzał mi w oczy w milczeniu i już wiedziałam, co chce powiedzieć.Czułam to w głębi ducha.- Hadrian był Strażnikiem twojego ojca, więc ty możesz go zniszczyć.Rozdzial 10Wciąż nie wierzyłam własnym uszom.- Mojego ojca?Przez całe moje życie jego istnienie było tajemnicą.Zostało po nim tylko kilka fotografii w naszymdomu.Specjalnie starałam się o nim nie myśleć, żeby mnie nie kusiło i żebym nie zadawała mamiepytań.Wiedziałam, że wszelkie wyjaśnienia rozdarłyby jej serce i odsłoniły ranę, która z pewnościąnigdy się nie zagoiła.Dawno temu mama go kochała.A mnie z nim nic emocjonalnie nie łączyło.Wmoim świecie był kimś obcym.Nawet teraz nic do niego nie czułam.- Wszystko w porządku? - W oczach Garretha pojawił się niepokój.Ani przez chwilę nie przestawałnade mną czuwać.- Dlaczego to ode mnie zależy? - Z trudem łapałam oddech.Nie czegoś takiego się spodziewałam,kiedy myślałam o spędzeniu soboty z Garrethem.Spojrzał na mnie, gdy powoli zaczęliśmy iść w stronę samochodu.- Tylko człowiek z krwi archanioła może odwrócić wyrządzone zniszczenia.Tylko ktoś o czystymsercu może to powstrzymać.- Ja nie mam czystego serca.Nienawidzę Brynn Hanson, nie pamiętasz?- Niezła próba, Teagan.- Garreth pokręcił głową i się roześmiał.- A tak na serio, to, czego się odciebie oczekuje, jest ważne.Nie czujesz się choć trochę wyjątkowa?Zerknęłam na niego z ukosa.- Czy to podchwytliwe pytanie? Bo ja nie widzę w sobie nic wyjątkowego.Słońce nie świeciło już przez gałęzie drzew nad naszymi głowami.Rzucało długie cienie pod takimkątem, że to mogło oznaczać tylko pózne popołudnie.Szłam, patrząc na własne buty, i tylko razpodniosłam wzrok z nadzieją, że wyczytam coś - cokolwiek - z twarzy Garretha.Przyspieszyłamkroku.Chciałam wydostać się z tej całej zieleni i odzyskać jasność myśli.Byłam zdenerwowana takąodpowiedzialnością.- Wciąż staram się zrozumieć, o co chodzi z tym dziedzictwem krwi".Przepraszam.- Pokręciłamgłową.Garreth zatrzymał się na moment.Próbował znalezć słowa, które pomogłyby mi to wszystko ogarnąć.- To esencja, duch, który przenosi się na ludzkiego podopiecznego.Nie chodzi o prawdziwą krew i nieznaczy, że jesteście w jakikolwiek sposób spokrewnieni.Pomyśl o tym jak o sukcesji, o dziedzictwieprzekazywanym z pokolenia na pokolenie.Zastanawiałam się.- On miał coś wspólnego ze zniknięciem mojego ojca, prawda? - Dotarliśmy do samochodu, Garrethotworzył przede mną drzwi i otępiała wsiadłam do środka.- Może mój ojciec wiedział za dużo?- Na pewno zdawał sobie sprawę, że anioły, jasne i ciemne, istnieją.Może to wystarczyło, żeby uznaćgoza zagrożenie.W każdym razie zdarzyło się coś, co pozwoliło Hadrianowi zrobić to, co zrobił.Możeto był po prostu pokaz siły przed Lucyferem.Garreth powiedział, że w moich żyłach jak krew płynie esencja archanioła.%7łe jestem jedyną nadziejądla Strażników.Pokręciłam głową w rozpaczy.Z trudem zdałam egzamin z francuskiego.Jakąmogłam być nadzieją?Przejazd był już na tyle szeroki, że dało się zawrócić dżipem, i jechaliśmy w stronę głównej drogi.Oboje milczeliśmy; Garreth najwyrazniej chciał uszanować moją potrzebę uporania się z myślami.Westchnęłam, gdy wziął mnie za rękę.Nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać, zwłaszcza teraz,kiedy wiedziałam, że zostało nam tylko kilka dni.A co gorsza, przeczuwałam, że te nasze ostatniewspólne dni nie będą przyjemne; że tak naprawdę będą najmroczniejsze w całym moim życiu.- Czy mama o tym wie? - Zastanawiałam się, czy to wszystko nie jest jakąś rodzinną tajemnicą.- Nie.Ona na szczęście nie ma pojęcia, co istnieje poza światem ludzi.Teagan, twój ojciec był bardzodzielny, ale ty jesteś silniejsza.Moc krwi wzrasta z każdym pokoleniem.Musisz uwierzyć w siebie.Twój ojciec na koniec stoczył samotną walkę z własnym Strażnikiem, który wykorzystał wszystko, coo nim wiedział, by go zniszczyć.Ku własnemu zaskoczeniu poczułam smutek i gniew.Jakie to dziwne, że tak ważna więz łączy mnie zkimś, kogo nigdy nie znałam, a moja mama nigdy nie miała z tym nic wspólnego.Garreth zwolnił, zjechał na pobocze pogrążającej się w mroku ulicy i zaparkował.Nawet po spędzeniuz nimcałego dnia jego widok sprawiał, że czułam się osłabiona, ale i silniejsza zarazem.W tym momenciewiedziałam, że czemukolwiek przyjdzie mi stawić czoło, czegokolwiek się ode mnie oczekuje,poradzę sobie, dopóki on będzie u mojego boku.Nie zniosłabym, gdyby coś się stało Garrethowi.Dzisiaj otworzyły się drzwi i coś, co powinno pozostać mitem albo fantazją, stało się bardziej realneniż znany mi świat.Stanęłam oko w oko z niewyobrażalnym.A gdyby to była prawda, czyzdołałabym dokonać niemożliwego? Czy ja, zwyczajna dziewczyna, zdołałabym pokonać mrocznegoanioła? Ręce zrobiły mi się mokre od potu, kiedy pomyślałam, że mój ojciec, dorosły, nie poradziłsobie z tym.A teraz przyszła pora na mnie.- Mogę zadać głupie pytanie?- Jasne, ale wątpię, że jest głupie.- Zamknął szyby, żeby nas ochronić przed wieczornym chłodem, iznowu poczułam zapach tego pięknego kadzidła.- Czy to normalne, że anioł ma nazwisko? Uniósł brwi ze zdumieniem.- Od rozmowy o walce swojego ojca z ciemnością przechodzisz do nazwisk aniołów?- Po prostu staram się to wszystko zrozumieć.To trochę za dużo dla mnie i próbuję sobie jakoś z tymradzić.- Wyjaśnię ci to.Właściwie nigdy wcześniej coś takiego się nie zdarzyło.%7ładen Strażnik poza mną niedostał takiego pozwolenia.Dla Strażnika przybranie ludzkiej postaci nie jest łatwym zadaniem.Możemy wyglądać jak wy, ale nie jesteśmy tacy sami i żeby przybrać ludzką tożsamość, musiałemprzyjąć jakieś nazwisko.W liceum Carvera oczekuje się, że uczniowie będą mieli nazwiska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]