[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julian położył dłoń Amelii na swoim ramieniu, po czymwszyscy razemopuścili hotel, zmierzając pieszo w kierunku budynku opery, skąd leniwy wietrzyk unosił dzwiękistrojonychinstrumentów.Meyerbeerowskich Hugenotów , wystawionych w to popołudnie, oklaskiwali miłośnicy opery zpołudniowejLuizjany od siedemnastu lat, od czasu gdy dzieło zostało zaprezentowane w Nowym Orleanie wkwietniu 1839roku.Fakt, że publiczność zawsze składała się w przytłaczającej większości z katolików, aprzedstawienie byłotragedią opowiadającą historię prześladowania protestantów w siedemnastowiecznej Francji, nikogonie dziwił.Urok dzieła polegał na sposobie inscenizacji, na jej przepychu, na pełnej dramatyzmu ekspresji orazromantycznejpartyturze.Cisza w momencie unoszenia kurtyny, westchnienia i pomruki w trakcie rozwoju akcji,oklaski iokrzyki zachwytu następujące po ariach były wystarczającym świadectwem powagi, z jaką obecnitraktowaliprzedstawienie.Czas do pierwszego antraktu upłynął szybko.Nadeszła pora prezentowania siebie i przyglądania sięinnym, a wprzypadku niezamężnych kobiet, jak na przykład Chloe, także prób zwabienia przez nie do swoich lóżodpowiednich kandydatów na mężów.Wszyscy młodzi mężczyzni, którzy pojawili się naprzedstawieniu, Jakzwykle poddani byli dokładnej obserwacji, by następnie można było odpowiednio ocenićpopularnośćposzczególnych dziewcząt.Toteż Chloe zrobiła niespodziankę, gdy po opadnięciu kurtyny i zapaleniuświatełwstała.- Dokąd idziesz? - zapytała pani Declouet ostrym tonem.- Pomyślałam, że pospaceruję z Julianem i Amelią, jeżeli nie będą mieć nic przeciwko temu.Starsza pani zerknęła na Amelię i Juliana, którzy stali przy wyjściu z loży, następnie przeniosławzrok zpowrotem na chrześniaczkę.- Ale co pomyślą sobie ludzie, gdy nie zastaną cię tutaj?Chloe wzruszyła pulchnymi, białymi ramionami.- Nie dbam o to.- Gdybyś miała ochotę na poncz, może M sieu Parkman mógłby.- M sieu Parkman może pozostać tutaj dla towarzystwa, ponieważ jestem przekonana, że Robert mado złożeniaparę wizyt.Robert, nieco pochylony do przodu i oparty plecami o tylną ściankę loży, zmierzył długim, spokojnymspojrzeniem Jerzego, który siedział z oczami wbitymi w ziemię, następnie przeniósł wzrok nadziewczynę.- Moja droga Chloe, bądz tak dobra i przestań organizować mi czas.Jestem zadowolony z miejsca, wktórym sięznajduję.Chloe tupnęła nogą.- Ja tylko chcę porozmawiać z Julianem!36- Nie tak głośno - syknęła starsza pani.- I spróbuj zachowywać się w miarę przyzwoicie.Wszyscypatrzą na nas.Julian poruszył ręką w geście zniecierpliwienia.- Jeżeli uważasz ten moment za najwłaściwszy, to chodz, lecz ostrzegam cię: nie jestem w nastroju nażadną ztwych scen.Pulchna, czarnowłosa dziewczyna skwapliwie zaakceptowała owo nie najłaskawsze zaproszenie.Kiedy wyszli dofoyer, chwyciła swego opiekuna pod ramię.Już po chwili uśmiechała się i gawędziła beztrosko natematprzedstawienia oraz ludzi, którym się kłaniali, spacerując tam i z powrotem.Wyraz rezygnacji natwarzy Julianapowoli zamieniał się w sardoniczny uśmiech.Wreszcie dziewczyna zatrzymała się w odległym kąciew pobliżuwejścia.Julian pierwszy zmienił temat.- W porządku, Chloe.Możesz uważać, że jestem już w dostatecznie dobrym humorze, by cięwysłuchać.Cóżtakiego ważnego chciałaś mi powiedzieć?- Jeżeli zamierzasz w dalszym ciągu zachowywać się tak samo, równie dobrze mogę niczego niemówić! - Chloebyła najwyrazniej oburzona.- Słusznie.Zatem wracamy?- Nie, nie! Po.pomyślałam sobie, że ponieważ jesteś szczęśliwy w małżeństwie z Amelią, to możeinaczejspojrzysz na moje pragnienie poślubienia Jerzego.Bardzo się kochamy i nie istnieje powód, dlaktóregopowinniśmy żyć osobno.- Pomijając fakt, że twój wybranek nie ma środków, by utrzymać żonę.- Dobrze wiesz, że jest to jedynie wymówka.Moglibyśmy żyć wygodnie w Belle Grove.- Czy nadal darzyłabyś szacunkiem mężczyznę, który gotów przystać na takie rozwiązanie?Mężczyznę, którybędąc żonaty zdałby się na miłosierdzie jej krewnych?- Wszystko, co mówisz, brzmi tak poniżające, a przecież takie wcale być nie musi! Zresztą Jerzywcale się niegodzi.On jest w pełni świadomy, ile komu zawdzięcza, lecz cóż mamy począć? Nie chcę czekać, ażzdobędzieuznanie jako projektant krajobrazów.- Rzeczywiście, do tej pory już dawno byłabyś starą panną.- To okropne, co mówisz! Tylko dlatego, że nie jest plantatorem, prawnikiem albo kimś równienudnym ipoważanym!- Tyle że teraz jest, jak mi się wydaje, nikim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]